Felieton 26 Jul 2016 | Redaktor
O tym jak 4don „robił raban” 4lord

Karolina Zawiślak: Papież Franciszek namawia do „robienia rabanu”. Tutaj w Fordonie sporo tego rabanu już chyba narobiliście?

ks. Piotr Wachowski: Tak. Fajnie, że ten nasz raban ma jednak pewną strukturę. To jest wszystko przemyślane. Naszą największą radością jest wolontariat 4don 4lord, czyli Fordon, dzielnica Bydgoszczy, dla Pana, dla Jezusa Chrystusa. Niektórzy łamią sobie język, czytając tę nazwę, ale wystarczy spojrzeć na nasze logo, nawiązujące do symboliki ŚDM i wszystko staje się jasne.

KZ: Czyli 4don 4lord powstał specjalnie na ŚDM w Polsce?

PW: Tak, powstał kiedy zaczynaliśmy około dwa lata temu przygotowywanie się do tego wydarzenia. Chcieliśmy zainteresować i zaproponować młodym ludziom coś konstruktywnego. Nie chodzi przecież o to, żeby posiedzieć w kółku wzajemnej adoracji, ale prawdziwie zrobić raban, czyli coś zorganizować. Stwierdziliśmy więc, że musimy się jakoś ciekawie nazywać. Młodzież chętniej przyjdzie, gdy może powiedzieć „idę na wolontariat 4don 4lord” niż na jakieś kółko czy nieokreślone spotkanie przy kościele. Dlatego to są bardzo konkretne inicjatywy, które mają swój określony czas, miejsce, tematykę i specyfikę. W ramach 4don 4lord stworzyliśmy kilka takich przestrzeni, w których chcielibyśmy się obracać i odpowiednio je nazwaliśmy.

Po pierwsze, jest to formacja. Chodzi o to, żeby przez intelekt do serca coś doszło. Było to łapanie idei miłosierdzia, zawartej w przesłaniu papieża Franciszka, osobno w gronie młodzieżowym i akademickim. Po drugie, strefa dla ducha. W każdy trzeci czwartek miesiąca adoracja Najświętszego Sakramentu przygotowana w duchu ŚDM i raz w miesiącu Dwudziestka Akademicka, czyli msza w niedzielę o godzinie 20.00 w intencji dobrego przygotowania ŚDM. Trzecia strefa, pod nazwą 4love, obejmowała wszelkie inicjatywy miłosierdzia.

Między innymi zaangażowaliśmy się w ogólnopolską akcję L4. W ramach tego chodziliśmy z młodzieżą do chorych, których kapłani naszej parafii odwiedzają z posługą duszpasterską. Młodzi modlili się za chorych, ale też prosili o modlitwę. To jest to, co Jan Paweł II bardzo często podkreślał – ludzie chorzy i cierpiący są największym skarbem Kościoła i przez nich spływają na nas liczne łaski.

KZ: Jak młodzież podchodziła do tych spotkań? To nie jest codzienna sytuacja dla wielu osób. Czy to było duże wyzwanie?

PW: Przede wszystkim widziałem, że młodzież czuła się w takich, niejednokrotnie krępujących sytuacjach, przede wszystkim wyzwolona. To nie był pierwszy raz kiedy byłem tego świadkiem. Co roku, w okresie bożonarodzeniowym robimy akcję kolędowania w szpitalu dziecięcym. Robimy tam raban. Bierzemy instrumenty, przebieramy się za różne postaci z szopki, a jak zabraknie już przebrań to też za postaci z bajek i idziemy do dzieciaków. Wcześniej, na naszym spotkaniu opłatkowym zamiast robić sobie nawzajem prezenty, pod choinką lądują przygotowane podarunki dla tych dzieciaków. W szpitalu wchodzimy do każdej sali, gramy, śpiewamy kolędy i to z mocą, i rozdajemy prezenty. Młodzież z jednej strony doświadcza tego, że chorują nie tylko starsi, ale też takie dzieci. Jednocześnie to wszystko ich bardzo buduje, bo widzą wielkie wzruszenie rodziców, że ktoś do nich przyszedł, odwiedził, dał prezent i powiedział coś miłego. I to nie ksiądz, sama młodzież! Myślę, że papież trafił w dziesiątkę z tym miłosierdziem i czynieniem dobra, bo to bardzo zaraża, szczególnie młodych ludzi.

KZ: Co jeszcze dzieje się w ramach wolontariatu 4don 4 lord?

PW: Strefa MDW – Mój Dobry Wypoczynek, zapewniała żebyśmy nie tylko wspólnie wypruwali sobie żyły pracując i działając, ale też mogli po prostu ze sobą pobyć, zintegrować się, wyskoczyć do kina, na rower czy na przejażdżkę. Często robiliśmy sobie seanse filmowe pod hasłem filming i śpiworing, czyli chipsy, cola, śpiwory i oglądanie filmów do białego rana. Udało nam się też zrealizować przestrzeń muzyczną, między innymi dlatego, że ja osobiście czuję tego bakcyla. Widziałem od samego początku, że w naszej diecezji 4don 4lord dzięki swojej aktywności wybijał się na prowadzenie i wskakiwał na poziom centralny, diecezjalny. Zaproponowaliśmy więc inicjatywę dla młodzieży całej diecezji, do której zaprosiliśmy tych, którzy muzykują w naszych parafiach.

KZ: Na warsztatach się nie skończyło...

PW: Były dwie edycje warsztatów Music For ŚDM, które zakończyły się nagraniem profesjonalnej płyty. Udało nam się ją fajnie wydać i porozsyłać do wszystkich parafii w diecezji, aby mogła trafić bezpośrednio do młodych. Przy okazji był też koncert ewangelizacyjny „Tchnij Moc” na Zesłanie Ducha Świętego.

KZ: Na płycie każda piosenka przenosi nas w inny region świata i nawiązuje do jednego z problemów. Na czym polegał ten pomysł?

PW: To są problemy młodzieży, żyjącej w określonej strukturze geograficznej, kulturowej. Muzyczne akcenty poprzedzające utwory wprowadzają w dany kraj, kontynent a treść piosenki nawiązuje do wybranego problemu. Wszystko to w nawiązaniu do relacji z Panem Bogiem. Na przykład, w przypadku Ameryki, w warstwie instrumentalnej wyrażamy ich Power, otwartość, ekspresjonizm. Z drugiej strony, mamy konsumpcjonizm i życie tak, jakby Pana Boga nie było. Jest to płyta być może niełatwa do pierwszego słuchania, dlatego zachęcam do robienia tego w nawiązaniu z dołączoną książeczką. Wiele treści tam zawartych pozwala skupić się na tym co ważne i dzięki nawiązaniom do Słowa Bożego, na tym co Jezus chciałby powiedzieć.

KZ: Czy płytę można jeszcze gdzieś dostać? W jaki sposób ją zdobyć?

PW: Zostało już niewiele, ale mamy jeszcze kilkadziesiąt sztuk. Można wysłać wiadomość na nasz profil na Facebooku (www.facebook.com/4don4lord/). Zapraszamy do zakupu, przesyłkę wyślemy pocztą.

KZ: Kiedy następna płyta?

PW: Cieszę się, że jest jakiś efekt z mojego duszpasterskiego wysiłku zebrania tych młodych bydgoskich muzyków. Nie było to łatwe, bo nie wszyscy są na stałe tutaj na miejscu. Każdy gra u siebie, niektórzy studiują w Warszawie, w Poznaniu. Nie jest to, niestety, zespół który ze sobą stale gra i spotyka się na każdej niedzielnej Mszy. Jednak zaobserwowałem na ostatniej płycie, że ci ludzie już złapali ze sobą kontakt. Ktoś ma występ nad morzem i potrzebuje pianisty? Natychmiast są umówieni. Stworzyli fajną grupę osób, które się rozumieją, fajnie ze sobą grają, coś wspólnie tworzą. Moim wielkim marzeniem jest, żeby po akcji ŚDM to się nie rozpadło. Żeby stworzyć im warunki, żeby dalej wspólnie działali. Tutaj wielkie ukłony i wielki szacunek dla Agnieszki Więckiewicz, która jest koordynatorem. Agnieszka ma przepiękną wyobraźnię muzyczną i potrafiła stworzyć zachwycające i zaskakujące aranżacje także tych wcześniej bardzo znanych utworów. Wiem, że jej też chodzi po głowie nowy krążek z jakąś nową specyfiką – może to będą bardziej elektroniczne klimaty. Jest pomysł i ja nie chciałbym tych zapałów gasić, wręcz przeciwnie.

KZ: Sporo ksiądz działa muzycznie….

PW: To tak czasem, przy okazji.

KZ: Na przykład na ostatnich obchodach Dnia Papieskiego, podczas Bydgoskiej Karoliady odbył się występ w składzie: na gitarze: ksiądz, perkusja: drugi ksiądz, wokal: ksiądz, itd. Czy „Priestband” to jednorazowa inicjatywa, czy zespół istniejący na stałe?

PW: To był taki wybryk, który… chciałoby się powtórzyć! Miałem taki plan, żeby to zrobić w sobotę podczas świętowania Dni w Diecezji, ale może lepiej dać pole do popisu młodym ludziom. Może przy okazji Dnia Papieskiego i Karoliady w październiku. Myślę, że Priestband jeszcze wystąpi i pokaże na co go stać.

KZ: No to czekamy na „Stairway to Heaven”.

PW: (śmiech)

KZ: A czy ma ksiądz jakiś ulubiony spośród hymnów minionych ŚDM?

PW: Na pewno wpada w ucho nasz polski „Abba Ojcze”. Bardzo lubię też „Emmanuel”, jest bardzo melodyjny.

KZ: A w jakim celu ostatnio odwiedziła Fordon ekipa realizująca teledysk?

PW: Najpierw mieliśmy nadzieję, że kawałek z naszej płyty stanie się numerem promującym wydarzenia centralne w diecezji. Plan się zmienił, gdyż niestety nie mamy możliwości goszczenia zbyt wielu młodych z zewnątrz. Powstał jednak wideoklip promujący nasze województwo kujawsko-pomorskie w związku z ŚDM. Nasza młodzież z 4don 4lord brała udział w tym nagraniu udostępniając swoje przepiękne oblicza.

KZ: Czy ma ksiądz już jakieś doświadczenia związane z pobytem na ŚDM?

PW: Jeszcze nigdy nie byłem na ŚDM. Oczekuję więc z niecierpliwością, bo to będzie mój debiut.

KZ: Teraz grupa 4don 4lord wybiera się razem do Krakowa?

PW: Tak, zebrało się w sumie 101 osób, które są zarówno z wolontariatu, jak i z duszpasterstwa oraz z parafii. Cieszę się, że jest też sporo ludzi, którzy usłyszeli o nas ze względu na wspomniany już raban i zdecydowali, że to właśnie z nami chcą jechać.

KZ: W Krakowie nie poprzestaniecie na biernym uczestnictwie. Gdzie będzie można spotkać 4don 4lord?

PW: To prawda, podejmujemy dwie inicjatywy apostolskie. Po pierwsze, animujemy katechezy, które biskupi będą głosić dla uczestników ŚDM w parafii, w której będziemy mieszkać, czyli w Zembrzycach, około 50 km na południe od Krakowa. Po drugie, będziemy aktywni na Campus Misericordiae. W przerwie pomiędzy sobotnim spotkaniem z papieżem a poranną Mszą, pomiędzy 00.00 a 3.00, będziemy prowadzić adorację Najświętszego Sakramentu w jednym z namiotów eucharystycznych. Zapraszamy do sektora H7!

KZ: Nazwa biblijna naywa diecezji bydgoskiej na czas ŚDM brzmi „Golgota Bydgoszcz”. Znajdujemy się w sąsiedztwie fordońskiej Doliny Śmierci, gdzie doszło do masowego mordu podczas II wojny światowej. Jest to Sanktuarium Królowej Męczenników Kalwaria Bydgoska-Golgota XX wieku. W takim miejscu powstał jeden z najprężniejszych ośrodków duszpasterstwa akademickiego w mieście. Jak położenie w sąsiedztwie Doliny Śmierci wpływa na działania duszpasterskie?

PW: Na pewno zobowiązująco. Nasze duszpasterstwo akademickie nieprzypadkowo nazywa się „Martyria”, co po łacinie obok świadka oznacza właśnie męczennika. Będąc tak blisko Doliny Śmierci mamy poczucie obowiązku bycia z Chrystusem bez względu na wszystko, bez względu na różne przeciwności, które przychodzą. Jest to pewne dziedzictwo duchowe, które staramy się podtrzymać. Z tamtego miejsca idzie też siła i moc, żeby pamiętać, że noblesse oblige.

KZ: Nie negujecie cierpienia ani śmierci i ta autentyczność przyciąga wiele osób. Na przykład obecność symboli ŚDM na UTP, w miejscu, gdzie kilka miesięcy temu doszło do tragedii podczas imprezy, to dobry przykład podejścia chrześcijanina do trudnych i dramatycznych doświadczeń.

PW: To przesłanie jest nam szczególnie bliskie i chcemy je przekazywać dalej. Dzisiejszy świat ucieka od mówienia o umieraniu, cierpieniu, niepowodzeniach, porażkach. To są często tematy tabu. A Chrystus mówi, że kto bierze krzyż na swoje barki i idzie za Nim, ten zwycięża. To jest właśnie cel życia – iść za Jezusem z tym orędziem, które nam przekazał. Trzeba o tym świadczyć, bo każdy z nas, prędzej czy później tego w jakiś sposób doświadcza. Dlatego dobrze jest być przygotowanym, kiedy ten moment przychodzi. Może łatwiej wtedy przyjąć to jako błogosławieństwo Boże… A może lepiej powiedzieć: jako coś, co jest od Boga pochodzące. To znaczy, nie dane nam jako coś złego, krzywdzącego, raniącego, ale jako zaproszenie do wejścia w głębię wiary. A o głębię nam właśnie chodzi, bo na płyciźnie pozostawać nie chcemy.

Karolina Zawiślak

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor