Felieton Dzisiaj 13:35 | Redaktor
Muzyczna rewolucja w Kościele

Warunki muzyki liturgicznej w Kościele katolickim budzą kontrowersje. Czy przejmujemy protestancki sposób podejścia do emocji religijnych?

Artykuł Antoniny Karpowicz-Zbińkowskiej opublikowany na portalu „Klub Jagielloński”,  to konsekwentna analiza miejsca muzyki w liturgii katolickiej, zestawiona z protestanckim rozumieniem i z błędami współczesnej praktyki w Kościele.

Muzyka liturgiczna a liturgia

Autorka wychodzi od podstaw: muzyki nie można rozpatrywać w oderwaniu od samej liturgii. Cytuje Sobór Watykański II:

„Muzyka liturgiczna […] jest integralną częścią liturgii” (KL 112).

Liturgia jest – według kard. Ratzingera – „antycypowaną Paruzją, wejściem »już« w nasze »jeszcze nie«” i dokonuje się przez samego Chrystusa, który „wstawia się nieustannie za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9,24-26).

Z tego wynika, że nie my sprawujemy liturgię, lecz Kościół na ziemi uczestniczy w liturgii niebiańskiej. Muzyka jest więc uczestnictwem w tej samej rzeczywistości, a nie dekoracją.

Protestantyzacja muzyki

Karpowicz-Zbińkowska wskazuje, że współczesna praktyka w Kościele katolickim przejęła logikę protestancką.

W protestantyzmie muzyka ma być „kerygmatem”, narzędziem ewangelizacji i wywoływania emocji. Luter – odwołując się do antycznej teorii etosu – uczynił z muzyki „oręż w walce z grzechem”. Autorka podkreśla:

„W ujęciu katolickim to łaska pomaga zwalczyć grzech, a więc autor ten postawił muzykę w miejsce łaski.”

Ponieważ luteranizm odrzucił katolicką sakramentologię, muzyka zajęła miejsce działania łaski. Nic dziwnego, że do dziś w protestantyzmie muzyka ma tak wysoką rangę – czy to jako sztuka elitarnych muzyków, czy jako egalitarny śpiew całego ludu.

W katolicyzmie zaś widzimy kopiowanie tego modelu: muzyka ma wzbudzać emocje, zwłaszcza radość. To jednak redukuje religijność do przeżyć psychicznych.

„Budowanie pobożności na najbardziej zmiennym i nietrwałym fundamencie, jakim są ludzkie emocje, jest pomysłem chybionym.”

Użyteczność i aktywizm

Autorka krytykuje traktowanie muzyki liturgicznej jako narzędzia do osiągania celów praktycznych:

„Ma nas właściwie ukierunkować, nawrócić i zewangelizować, ewentualnie stworzyć odpowiedni nastrój do budowania wspólnoty.”

Tymczasem dokumenty Kościoła wskazują dwa cele: chwałę Bożą i uświęcenie wiernych.

Karpowicz-Zbińkowska odwołuje się do Ratzingera, który przestrzegał przed błędnym rozumieniem postulatu Soboru Watykańskiego II. „Czynne uczestnictwo” (participatio actuosa) to nie powszechna aktywność, lecz wewnętrzne zjednoczenie z ofiarą Chrystusa.

Ratzinger ostrzegał:

„Istnieje wiele osób, które mogą lepiej śpiewać »sercem« niż »ustami«… Czy rzeczywiście trzeba zmuszać do śpiewania kogoś, kto nie jest do tego zdolny, i w ten sposób zmuszać do milczenia jego serce i serca innych?”

W ten sposób obecny egalitaryzm („wszyscy śpiewają wszystko”) nie tylko obniża poziom muzyki, ale zabija modlitwę.

Katolicka koncepcja muzyki

W przeciwieństwie do protestanckiej logiki emocji katolicyzm sięga do św. Augustyna. Człowiek – na skutek grzechu – zwraca się ku rzeczom stworzonym.

„Rolą muzyki jest wsparcie nas w odwróceniu się od rzeczy stworzonych i zwróceniu ku samemu Stwórcy.”

Muzyka odzwierciedla ład stworzenia, logos wpisany w świat.

Ratzinger rozwija tę teologię, korzystając z podziału Nietzschego na sztukę apollińską (porządek, harmonia) i dionizyjską (ekstaza, przekroczenie natury). Katolicka muzyka liturgiczna powinna łączyć oba aspekty:

  • być rozumna i harmonijna,

  • a zarazem pomagać przekraczać kondycję ludzką („Sursum corda”).

Jej szczytnym celem jest „ucieleśnienie liturgii”. Muzyka, mając naturę fizyczno-duchową, staje się kontynuacją Wcielenia i właściwą „szatą kultu”.

Sacrum i profanum

Autorka podkreśla, że przeciwstawienie sacrum–profanum nie pochodzi z chrześcijaństwa. To kategorie wprowadzone przez Durkheima, Ottona i Eliadego.

„Dla katolików opozycja świecki–święty jest fałszywa, bo to, co świeckie, nie oznacza bowiem tego, co nie-święte.”

Profanum to raczej „przed-progiem świętości”. Całe stworzenie jest dobre i przeznaczone do uświęcenia.

Podsumowanie

Artykuł Karpowicz-Zbińkowskiej to krytyka aktualnych trendów muzyki kościelnej i wezwanie do powrotu do katolickiej wizji liturgii. Muzyka liturgiczna nie jest rozrywką ani narzędziem emocjonalnego pobudzenia, ale częścią liturgii, uczestnictwem w niebiańskiej rzeczywistości i drogą prowadzącą od rzeczy stworzonych ku Stwórcy.

Tekst źródłowy: https://klubjagiellonski.pl/2025/08/30/podzial-na-sacrum-i-profanum-jest-niekatolicki-mimo-to-gitary-w-kosciele-to-blad/

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor