Modlitwa to za mało
Inne z kategorii
Prawdziwi ateiści nie interesują się religią. Antyteiści owszem. Często bardziej niż bywalcy kościoła. Jako antyteista z kilkuletnim stażem, dziś nawrócony, ze smutkiem muszę stwierdzić, że napotykani przeze mnie katolicy sprawiają nierzadko wrażenie, jakby nie interesowali się swoją religią.
Polska uległa rozbiorom, bo była słaba, a nie dlatego, że miała silnych sąsiadów. Dziś Kościół ulega rozbiorom z tego samego powodu. Każdej, choćby wielkiej sile, może przeciwstawić się większa jeszcze siła. Tej nam brakuje. Nie chodzi o siłę fizyczną, pod którą ugina się chrześcijaństwo w Azji i Afryce, ale o siłę rozumu. Zakazy i nakazy zawarte w nauczaniu Kościoła to tylko wierzchnia warstwa religijności, za którą kryje się moc racjonalnych argumentów.
Chrześcijanin kierowany w swej wierze tylko uczuciem czy przyzwyczajeniem zawsze przegra w dyskusji z antyteistą. Ten bowiem, nawet jeśli wie o chrześcijaństwie niewiele, to i tak więcej niż większość katolików. I nawet jeśli fakty, którymi się posługuje, są fałszywe, to pozbawiony wiedzy katolik nie jest w stanie wykazać ich fałszywości. Kiedy chrześcijanin staje do dyskusji odziany tylko w listek figowy swoich przyzwyczajeń, który skrywa kompletną ignorancję w kwestiach własnej religii, nie ma szans z antyteistą. Wystarczy że ten rzuci w niego kilkoma twardymi, ostrymi faktami. Skąd je ma? Na pewno nie z modlitwy!
Większość polskich antyteistów została ochrzczona. Do swojej wrogiej postawy religijnej dochodzili poprzez refleksję i lekturę. Są przez to dużo lepiej przygotowani do obrony swojego stanowiska niż katolik, który nie potrafi powiedzieć w co wierzy ani dlaczego.
Nie raz już słyszałem, że ratunkiem dla Kościoła jest modlitwa i ani razu, że potrzebna jest wiedza. Ja przepraszam, ja może się mylę, ale myślę sobie, że Bóg nic za nas nie zrobi. Jeśli cokolwiek, to poprzez nas. Katolicy raczej się modlą, ale za to rzadko uczą. Antyteiści raczej się nie modlą, ale za to uczą. I nieraz wygrywają! Może więc modlitwę trzeba wspomóc nauką albo nawet modlić się o pomoc w zdobywaniu pożytecznej wiedzy? Sam już nie wiem, czy mam więcej szacunku dla antyteistów, którzy rozumnie doszli do niemądrej niewiary, czy dla teistów, którzy bezrozumnie pozostają w mądrej wierze.
Marcin Gnosiewicz