Felieton 13 Dec 2018 | Redaktor
Gwałtowniku! Jesteś piękny!

Medytacje ewangeliczne z dnia 13 grudnia 2018 r., Czwartek

Jezus powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha”. (Mt 11,11-15)

Dokładnie tacy, jacy jesteśmy, na przykład gwałtowni w danym momencie, a za chwilę cisi, radujący się lub płaczący, zmęczeni, albo wypoczęci etc... dokładnie właśnie tacy, jesteśmy bardzo potrzebni Bogu.

Wszystkie nasze nastroje, usposobienia, cechy są ważne. Niektóre nam utrudniają życie, inne pomagają, ale jedno nas z pewnością zatrzymuje w rozwoju naszej relacji z Bogiem: gdy udajemy kogoś innego, niż jesteśmy.

Bo tak naprawdę źródłem każdego dobra z nas jest nasza relacja z Bogiem. Jeśli jej nie podejmujemy, szukamy bożków, ale żaden nam nie pokaże prawdy, choćbyśmy tym bożkiem byli dla siebie my sami. Tylko Bóg widzi całościowo, dlatego choć w ten rozumny sposób warto dojść do wniosku, że tylko Jemu warto zaufać. Jeśli jakaś nasza cecha utrudnia nam życie, ale wciąż ja mamy, może ona właśnie staje się naszą najlepszą metodą na zdobycie pokory? Może właśnie ta cecha jest dla kogoś widzialnym znakiem tego, że jesteśmy słabi, a jak słabi to znaczy, że godni zaufania.

Bóg nam nic nie odbiera, ale na tym co mamy, dokładnie na naszych cechach buduje takie dobro, że wielokrotnie przekracza nasze możliwości i dokonujemy rzeczy niemożliwych, bo On sam je dokonuje.

Człowiek gwałtowny, to znaczy nieudający, ma uczucia, pragnienia, ma swoje poplątania wewnętrzne, ale jeśli trwa w prawdziwej relacji z Bogiem, zdobywa królestwo niebieskie, tak że ono jest w nim i poprzez na przykład gwałtowność udzielane innym.

Czymże miałaby być owa gwałtowność? To moc Boga, który jest miłością. Wielki żar, ogień płonący, który tak wewnętrznie rozgrzewa, że człowiek musi się nim dzielić.

Budują się relacje, bezinteresowne wybaczanie, czyni się wszystko pięknym, dobrym i prawdziwym, a cierpienie temu nie przeszkadza. Niektórzy spalają się w tym ogniu miłości bardzo cierpiąc dla ratowania dusz, ponoszą wielką ofiarę, dosłownie nie wydostają się ze swoich łóżek, bo na przykład tak ciężko chorują. Składają z siebie ofiarę wynagradzającą za grzechy. Między innymi dzięki tym cichym największym bohaterom, ten świat jeszcze nie przestał istnieć i mamy szansę powracać do miłości. Przynajmniej jeszcze dziś tak jest, o tej godzinie...

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor