Śmieją się, że jesteś prostaczkiem? To nie twój problem
Inne z kategorii
Medytacje ewangeliczne z dnia 5 grudnia 2017, Wtorek
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli. (Łk 10,21-24)
Życie nie jest wcale skomplikowane. Jest bardzo proste. Albo kochamy, albo nie. Właśnie wtedy gdy nie kochamy, wszystko zaczyna się komplikować. Konsekwencją braku miłości do drugiego człowieka jest właśnie... komplikacja.
Bez prawdziwej miłości zaczyna się nieszczerość relacji, podejrzliwość, strach i unikanie zranień. Taka nasza asekuracja, którą mamy we krwi. Miał ją też i święty Piotr i ma ją każdy z nas. Chodzi więc o to, aby zobaczyć stan własnej możliwości kochania drugiego człowieka i zderzyć się z katastrofą o sobie samym. To wszystko po to, aby stać się prostym i wreszcie pozwolić Jezusowi Chrystusowi objawiać nam Ojca. W ten sposób rodzi się w nas ta prostota, która nie tylko prostuje nasze złe skłonności, ale jest prawdziwą mocą do wytrwania w miłości, mimo wszystkich zewnętrznych komplikacji.
Unikamy cierpienia i trudno się temu dziwić, a jednocześnie jakoś sami bywamy zaślepieni w tym, gdy zadajemy cierpienie drugiemu. To jest jakieś nasze ograniczenie, które wynika zawsze z jednego, z naszego osobistego oddalenia się od Źródła miłości. Wtedy życie zaczyna się komplikować. Wcale nie musi się to dziać tylko i wyłącznie z naszej winy, ale to co uczynić możemy w nawet najgorszych sytuacjach, to żyć życiem prostaczka, bez asekuracji.
Zderzyć się ze sobą samym w obecności Jezusa Chrystusa to znaczy wreszcie odkryć nadzieję, którą sam Bóg rozszerza nasze serce, nasze możliwości, buduje w nas dobro, o które nigdy byśmy nawet siebie nie podejrzewali, że jest możliwe do czynienia. A jednak z Jego mocą to jest najbardziej z realnych procesów, który się w nas i przez nas dokonuje. Wtedy przychodzi też i to niezwykłe rozradowanie się i zażyłość z Ojcem, przy Którym tak dobrze być... prostaczkiem.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Ave Maryja
Kasia Chrzan