Felieton 24 Mar 2016 | Redaktor
Wielki Czwartek

Kościół dokonuje tego dnia, w najbardziej uroczysty sposób, odnowienia tajemnicy Ostatniej Wieczerzy. Było to życzeniem naszego Pana, gdy ustanawiał Najświętszy Sakrament: „to czyńcie na moją pamiątkę”. Słowa te zostały zapisane w Ewangelii św. Łukasza, jak i we wszystkich tekstach liturgicznych.

Jezus spożywał tego wieczoru Paschę. Zapewne spożywany był, zgodnie ze ściśle przestrzeganym prawem, baranek. Wszyscy Apostołowie byli wraz z Nim. Judasz był także, jego przestępstwo nie było jeszcze znane pozostałym. Pan Jezus zbliżył się do stołu, na którym podany był Baranek. „I rzekł im: Gorąco pragnąłem pożywać tę Paschę z wami, zanim cierpieć będę” (Łk 22, 15). Mówiąc to ma na myśli coś, czego oni jeszcze nie pojmują, ale być może przeczuwają, że ta ceremonia jest zapowiedzią, więcej, jest antycypacją Nowej Paschy, która jest już przygotowana, która będzie największym darem Bożym dla ludzi. Jak mówi św. Jan: „A przed świętem Paschy Jezus wiedząc, że nadeszła godzina jego, aby odszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, aż do końca ich umiłował”.

Zbawiciel, który czytał w sercach wszystkich ludzi w czasie wieczerzy wyjawił coś, co musiało spowodować konsternację. „Zaprawdę powiadam wam, jeden z was wyda mnie. A bardzo zasmuceni poczęli mówić doń, każdy z osobna: Czy to ja jestem, Panie? A on odpowiadając, rzekł: Który umoczy ze mną rękę w misie, ten mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy idzie, jak napisano o nim, ale biada człowiekowi owemu, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby się był nie urodził ów człowiek. A odpowiadając Judasz, który miał go wydać, rzekł: Czy to ja jestem, Rabbi? Rzecze mu: Tyś powiedział” (Mt 26, 21 nn)

Judasz początkowo nie ustąpił. Zamierzał pozostać w Wieczerniku, wyjść razem z nimi na Górę Oliwną i zdradzić Jezusa. Tu relacje Ewangelistów są rozbieżne. Św. Łukasz zdaje się wskazywać, że był on obecny przy ustanowieniu Eucharystii, a wyszedł po ceremonii, Mateusz i Marek – uczeń św. Piotra twierdzą, że wyszedł przedtem. Z relacji św. Jana wynika, że stało się to na wyraźną sugestię Pana Jezusa: „Czyńże prędzej, co masz uczynić” (13, 27).

Teraz Jezus zamierza spełnić swą wcześniejszą zapowiedź z Kafarnaum, uczniowie ją zapewne zapamiętali, bo była niezwykła: „Kto pożywa ciało moje i pije moją krew, ma żywot wieczny, a ja go wskrzeszę w dzień ostateczny. Bo ciało moje prawdziwie jest pokarmem, a krew moja prawdziwie jest napojem. Kto pożywa moje ciało i pije moją krew, we mnie mieszka, a ja w nim. To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie taki, jaki przodkowie spożywali i pomarli. Kto pożywa tego chleba, żyć będzie na wieki" (J 6, 51 nn). Być może nawet oczekiwali, że spełni się to teraz w tej niezwykłej atmosferze zbliżającego dramatu, który Jezus zapowiadał.

Ale Jezus niespodziewanie wstał i przerwał ustaloną ceremonię. Przepasał się prześcieradłem i zaczął umywać uczniom nogi. Był to zwyczaj wschodni, uważany za gest wyjątkowej uprzejmości i gościnności, gdy gospodarz wyświadczał komuś taką przysługę. Ale ta przysługa miała inne jeszcze znaczenie. Zbawiciel pouczył przez to, co uczynił, jak wielkie znaczenie ma czystość duszy, gdy człowiek zbliża się do Najświętszego Stołu. Umycie nóg symbolizowało oczyszczenie Apostołów z najmniejszych nawet przewinień. Świadczy o tym rozmowa z Piotrem: „Rzecze mu Piotr: Nigdy nie będziesz mi nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus: Jeślibym cię nie umył, nie masz uczestnictwa ze mną. Rzekł mu Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę. Rzecze mu Jezus: Kto umyty jest, potrzebuje tylko nogi umyć, a cały jest czysty. Wy też jesteście czyści, ale nie wszyscy. Albowiem wiedział, który to miał go wydać, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści” (J 13, 8 nn).

Dopiero po tej ceremonii nastąpiło ustanowienie Najświętszego Sakramentu, słowami, które powtarza każdy katolicki kapłan w czasie każdej Mszy Świętej: „A wziąwszy chleb, dzięki czynił, łamał i dał im mówiąc: To jest ciało moje, które za was jest wydane, to czyńcie na moją pamiątkę. Podobnie i kielich, po wieczerzy, mówiąc: Ten jest kielich, Nowy Testament we krwi mojej, która za was jest przelana” (Łk 22, 19 n).

Kościół niezmiennie wierzy, że sakrament ten ustanowiony jest w taki sposób, że w znaku chleba i wina jest prawdziwie, realnie, substancjalnie obecny Jezus Chrystus. To, co nazywamy nieraz chlebem i winem konsekrowanym, nie jest tylko symbolem, który przypomina nam o Chrystusie, lecz zasłoną zakrywającą Zbawiciela obecnego pod tymi postaciami w absolutnie realny sposób. To nie wynika oczywiście bezpośrednio z przytoczonych słów Pisma Świętego. Toteż dla katolika źródłem treści Objawienia Bożego jest nie tylko Pismo Święte (na tym polega błąd protestancki – sola scriptura – samo Pismo), ale i Tradycja przekazywana od Apostołów następnym pokoleniom i wciąż żywa, powtarzana w słowach liturgii, w orzeczeniach Soborów, w katechizmach.

Streściliśmy wyżej historię Ostatniej Wieczerzy, której pamiątkę dziś obchodzimy. Trzeba jednak pamiętać o jeszcze jednym jej wymiarze. Ustanowienie Eucharystii – sakramentu Nowego Przymierza – jest nierozerwalnie związane z drugim sakramentem – sakramentem kapłaństwa. Czy mógłby Zbawiciel powiedzieć „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeślibyście nie pożywali ciała Syna Człowieczego i nie pili krwi jego, nie będziecie mieć życia w sobie” (J 6, 53), gdyby nie ustanowił na całej ziemi kapłanów, których upoważnił, by odnawiali to misterium? Apostołowie byli pierwszymi z nich. To im powiedział w Wieczerniku: „to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19). Tymi słowami dał im moc przemiany chleba w swoje Ciało, a wina w najświętszą Krew i zarazem sprawowania Najświętszej Ofiary, bo misterium dokonane w Wieczerniku było duchowym, bezkrwawym uobecnieniem krwawej Ofiary dokonanej dzień później na Krzyżu, czego symbolem jest rozdzielenie Ciała i Krwi. Nie można oddzielić ciała i krwi człowieka bez jego śmierci, Eucharystia jest więc nierozerwalnie na zawsze związana z Ofiarą Krzyża.

Dlatego Msza Święta Wielkiego Czwartku jest jedną z najbardziej uroczystych celebracji roku liturgicznego. Szaty liturgiczne Mszy Wieczerzy Pańskiej są białe. Dekoracja ołtarza i świątyni wyraża radość. Można również zasłony na wizerunku krzyża wymienić tego dnia na białe. Przy dźwięku dzwonów śpiewamy hymn Gloria in excelsis Deo. Ale Kościół nie zapomina, że radość ta niejako pozostaje w cieniu zbliżającej się Męki Pańskiej. Zaraz po tym hymnie dzwony i organy umilkną i milczeć będą długie dwa dni, aż do owej nocy Zmartwychwstania.

Dlaczego Kościół pozbawia nas, na tak wiele godzin, wspaniałej melodii dzwonów, która – jak wiadomo – nie tylko urzeka pięknem swego brzmienia, przeżyciem estetycznym, ale i odpędza złe duchy? Ma to nam pokazać, że ten świat stracił wszelkie piękno i radość, gdy wydał Zbawiciela na ukrzyżowanie. Ponadto przypomina nam, że Apostołowie, którzy byli heroldami Chrystusa, mającymi głosić Jego naukę i których imiona często wypisane są właśnie na dzwonach, wzywających wiernych do domu Bożego, że ci Apostołowie pozostawili dziś swego Mistrza, uciekli i pozwolili, by został pojmany przez wrogów. Taka jest symbolika milczenia dzwonów. Milczą one nawet wtedy, gdy kapłan podnosi Najświętszą Hostię w Mszy Wieczerzy Pańskiej.

Przez wiele wieków pomijano także w liturgii Wielkiego Czwartku pocałunek pokoju, mając w pamięci fakt, że tego dnia pocałunkiem Judasz wydał Jezusa.

Innym znakiem szczególnym tej Mszy jest konsekracja hostii, które mają być użyte do Komunii świętej dnia następnego. W Wielki Piątek Kościół nie sprawuje bowiem Najświętszej Ofiary. W rocznicę śmierci Zbawiciela Kościół nie ponawia jej na swoich ołtarzach, poprzestając na rozważaniu tego, co wydarzyło się w tym historycznym dniu na Kalwarii, skupiając całą swą uwagę na owej straszliwej scenie popołudnia tamtego Wielkiego Piątku.

Jednakże, mimo że Kościół powstrzyma się teraz na kilkadziesiąt godzin od sprawowania Mszy Świętej, to jednak nie powstrzyma się od kultu Pana Jezusa ukrytego – jak już wspomnieliśmy prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie – pod postacią chleba.

Dlatego w osobnej kaplicy trwa adoracja najświętszego Sakramentu aż do liturgii Wielkiego Piątku. Czy wtedy będzie przerwana? Więcej o tym jutro.

Jeszcze słowo o obrzędzie tak zwanego Mandatum, o którym ostatnio w Kościele głośno. W tym roku Papież ma umywać nogi uchodźcom. Warto może zwrócić uwagę, że obrzęd ten, który do Mszału został wprowadzony w 1954 roku, nie jest obowiązkowy. Rubryki stanowią, że dokonuje się go tam, gdzie „względy duszpasterskie za tym przemawiają”.

Dodajmy tylko, że opisane tu obrzędy nie wyczerpują liturgii Wielkiego Czwartku. Zawiera ona jeszcze jedną Mszę – z poświęceniem olejów świętych. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła odprawiano w Wielki Czwartek trzy Msze Święte. Pierwsza łączyła się z publicznym pojednaniem pokutników, dwie pozostałe tak jak dziś z poświęceniem olejów i Wieczerzą Pańską.

Kościołem stacyjnym Mszy Wieczerzy Pańskiej jest rzymska katedra – kościół Św. Jana na Lateranie (na zdjęciu).

Osobnego omówienia wymagałaby też liturgia tak zwanego ciemnego oficjum. Być może będzie nam dane bardziej przybliżyć ten temat w przyszłym roku.

Michał Jędryka

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor