Tajemnica nieprawości wobec tajemnicy wiary
Wczoraj, w Wielki Piątek, na drzwiach Domu Polskiego w Bydgoszczy pojawiły się plakaty z obrazami i napisami znieważającymi Krzyż święty, wiarę katolicką i duchowieństwo naszego Kościoła. Nakleili je nieznani sprawcy, można jednak przypuszczać, że data nie została wybrana przypadkowo.
Inne z kategorii
O Mszy papieża Piusa [VIDEO]
Komentarz do liturgii na XIV Niedzielę w ciągu roku
Świadczyć o tym może bluźnierczy napis „Tajemnica wiary: auta i dolary”, zamieszczony właśnie w dniu, kiedy Kościół wspomina największą tajemnicę swojej wiary — Tajemnicę Odkupienia. W tym dniu „wykonało się”. Po łacinie consumatum est. „Dopełniło się — wszystko doszło do ostatecznego kresu. Dokonało się misterium miłości Boga do nas. Cena została zapłacona, jesteśmy odkupieni. Ojciec wiekuisty — aby okazać nam szczególną łaskę — postanowił że nie przebaczy nam bez zapłacenia takiej ceny. Raczył sprawić, abyśmy stali się dla Niego cenni. Jeśli coś kupujemy, przypisujemy temu pewną wartość. Mógł On nas ocalić bez płacenia ceny — jednym aktem swojej woli. Ale dla okazania swej miłości do nas zdecydował się na zapłatę (...) nie mogło nią być nic mniejszego niż śmierć Jego Syna wcielonego w naszą naturę”. Tak pisał o tej Tajemnicy wielki konwertyta z anglikanizmu John Henry Newman, kardynał. Przytaczam tę piękną wypowiedź po to by choć trochę przybliżyć, wobec jak wielkiej rzeczywistości stoimy i co zostało wyśmiane.
I z tej Tajemnicy ktoś postanowił sobie w Wielki Piątek zakpić, dopisując słowa „auta i dolary”. Ujawniła się tu inna tajemnica. Tajemnica nieprawości, tajemnica zła. Dlaczego są ludzie, dlaczego są byty duchowe, które za dobro odpłacają Bogu złem, buntem, odrzuceniem? Tak samo jak nigdy nie pojmiemy do końca Tajemnicy Odkupienia i bezmiaru jej dobra, tak nigdy nie zrozumiemy tajemnicy nieprawości, po łacinie misterium iniquitatis, i odmętów jej zła. Baczmy jedynie, by w te odmęty nie wpaść.
Żeby jednak jeszcze jaśniej uzasadnić, dlaczego pisanie, czy wywieszanie takich obrazów jest nieprawością, zauważmy, że po pierwsze popełnione zostało bluźnierstwo — i to jak się zdaje ze szczególnym rozmysłem — co wykazaliśmy już przed chwilą. Po drugie dokonano aktu nienawiści. Nienawiść jest słusznie potępiana i odrzucana przez społeczeństwo, niezależnie od wyznania i choć czasem polityczna poprawność przesadza, kwalifikując zwykłą krytykę jako mowę nienawiści, to jednak potępienie nienawiści prawdziwej jest konieczne, a taka nienawiść właśnie tu miała miejsce.
Po trzecie wreszcie mamy tu do czynienia ze stygmatyzowaniem, czyli oznaczaniem kogo właśnie należy nienawidzić. To samo robiono wobec Żydów w hitlerowskich Niemczech. Bez trudu można w internecie znaleźć historyczne zdjęcia, kiedy na domach i sklepach żydowskich umieszczano napisy stygmatyzujące. Wiemy do czego to doprowadziło, w kilka lat ruszyła przeciw Żydom oficjalnie autoryzowana przez niemieckie państwo machina zagłady.
Trzeba więc postawić pytanie, czy przygotowywany jest zatem holokaust katolików, a przynajmniej duchowieństwa katolickiego? Choć jest to przerażające, nie jest niczym dziwnym, wszak o tym mówiła trzecia tajemnica fatimska. Niektórzy w Kościele jak się zdaje dlatego właśnie nie chcieli tego proroctwa przyjąć, dlatego tak długo trzymali je w sejfie, że załamywało się na tym proroctwie ich naiwne przekonanie, że świat za dobro zawsze odpłaci dobrem, za otwarcie — otwarciem. Ale tak nie jest. Misterium iniquitatis, tajemnica zła, będzie z nami do końca świata, aż do dnia sądu, po którym wszystko zło zostanie oddzielone i potępione.
I jeszcze jedna uwaga na zakończenie. Ktoś może powiedzieć, że te słowa kierowane były nie przeciw Kościołowi jako takiemu, nie tyle przeciw wierze katolików, ale przeciw temu, co złego dzieje się w Kościele. A wiemy, że niektórzy duchowni popełniali w ostatnich dziesięcioleciach rzeczy straszne, wstrząsające, ta tajemnica nieprawości również wewnątrz Kościoła się ukazała. Tak, jest prawdą, że w Kościele działy się rzeczy okropne. Nie usprawiedliwiają one jednak w najmniejszym stopniu takich ataków. Żeby to uprzytomnić, odwołam się jeszcze raz do tego samego porównania. Gdybyśmy odkryli, że niektórzy Żydzi dopuścili się nieprawości (a przecież i wśród nich są nieprawi, bo w każdej społeczności są), czy to by oznaczało, że wolno atakować Żydów jako takich, albo że wolno wyśmiewać się z ich wiary? Z tym pytaniem Państwa zostawiam.
Maksymilian Powęski