Felieton 25 Oct 2019 | Redaktor
Strasznie nudne życie...

Medytacje ewangeliczne z dnia 25 października 2019 r., Piątek

Jezus mówił do tłumów: "Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka". (Łk 12, 54-59)

...

Przewidujemy skutki dla danych przyczyn. Jeśli chodzi o sferę zmysłową to jest dla nas proste. Są chmury - będzie deszcz. Jestem głodny - muszę zorganizować sobie jedzenie. Itd...

A gdy odczuwam gniew, zazdrość, rozpacz... Pytam o przyczyny tego?

Bo być może jest tak, że unikamy zadawania sobie samym tych pytań, a przykre dla nas uczucia po prostu zagłuszamy rozweselającymi nas bodźcami?

Jestem smutny - idę do kina. Przestaję czuć smutek...

O ile przykre uczucie może minąć i będziemy mieć poczucie szczęśliwości (nie mylić z byciem szczęśliwym), o tyle powód z którego to uczucie wynikało, może być dla nas zagadką i prędzej czy później da o sobie znać. Dlaczego? Bo powód np. smutku być może nie mija, a w konsekwencji jakoś dobija się to do naszych uczuć, po to aby ten powód odkryć i coś z nim zrobić.

I to jest dla nas dobre. Dzięki temu zjawisku w nas możemy wzrastać i to nie dla samego wzrastania, ale dla uczenia się miłości do ludzi, siebie samego i przede wszystkim do kochania Boga.

Jeśli będziemy się sobie przyglądać przez perspektywę ostatecznego sensu naszego życia, czyli celu ostatecznego, którym jest sam Bóg, wtedy widzimy więcej.

Zaczynamy rozumieć które z uczuć jest na chwilę obecną ważne do odszukania jego powodów, a które już nie tak bardzo, bo znamy jego powody i należy w odpowiedni sposób je na przykład już wyciszać, nie czyniąc sobie bożka z jakiegoś poruszenia woli, nie skupiać się na tym za bardzo, aby nas nie pociągnęło do złego czynu, jeśli powodem danego uczucia jest coś, co na przykład nie jest dobrem.

To w nas samych toczy się wojna natchnień i pokus, którą możemy rozeznawać i według rozumnego rozeznania dokonywać dobrego wyboru.

Niekiedy (albo często) bywa, że musimy wybrać coś, czego uczuciowo nie akceptujemy, a nasza wola wcale tego nie pragnie. Tak się dzieje, gdy rezygnujemy z siebie dla dobra kogoś kogo kochamy. To jest dojrzałe postępowanie człowieka. Nie jest ono łatwe, ale jest najciekawsze w tym świecie.

I to jest męstwo!

Wtedy naprawdę jesteśmy szczęśliwi, bo człowiek wcale nie pragnie w swym sercu rzeczy łatwych i przyjemnych. Życie w skupieniu na błahostkach jest po prostu nudne. To nie znaczy, że czyny mniejszej wagi są nieważne. Każdy czyn jest ważny. Niekiedy drobne sprawy są ważniejsze od wielkich, tak jak drobny był wdowi grosz opisany w Ewangelii. Ale tu akurat mówimy tu o błahostkach, czyli przyjemnościach i troskach, które stawiamy jako ważniejsze od osób, czyli jako ważniejsze od Boga i ludzi. Z resztą każda rzecz którą stawiamy sobie ponad osoby jest pustką.

To jest dramat pustki życiowej, który kończy się często alienacją, samotnością, zniechęceniem, bo ileż można sprawiać przyjemność tylko sobie samemu? Przecież to jest straszliwie nudne...

A konsekwencje takiego życia przecież są... Jak po chmurach wnioskujemy, że będzie deszcz, tak i z pustego życia coś wyniknie. I naprawdę wyniknie.

Jesteśmy wolni. Nikt nie każe nam żyć pustym życiem. To wszystko zależy tylko od nas samych.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor