Felieton 8 Mar 2017 | Redaktor
Skąd u kobiet poczucie niższości?

Chociaż problem z poczuciem własnej wartości w pewien sposób dotyczy wszystkich, bardziej uderzający jest w przypadku kobiet. Mimo że nie mówi się o tym głośno, to myślę, że w głębi serca wiele z nas odczuwa cień wątpliwości – „czy naprawdę nie jestem gorsza od mężczyzny”? Jakkolwiek świat zdaje się gorąco takiej myśli zaprzeczać, to wciąż otrzymujemy sygnały, że nie jesteśmy dość wartościowe – a być może najważniejszy z tych sygnałów wysyła nam nasza własna natura.

Skąd w nas to poczucie niższości? Z raju, ale „po tym, jak zaczęły się kłopoty”. „Od początku bowiem tak nie było”. „Bóg stworzył człowieka, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę” – czytamy w pierwszym biblijnym opisie stworzenia. Ojcowie soborowi podkreślają, że człowiek jest jedyną istotą na ziemi, której Bóg chciał dla niej samej – a Księga Rodzaju mówi o dwóch rodzajach ludzi – kobiecie i mężczyźnie, różnych, ale równych sobie co do godności.

Więcej niepokojów wzbudza już drugi biblijny opis – w której kobieta zostaje nazwana „pomocą dla mężczyzny”, stworzoną z jego żebra. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna (hebr. is) był sam” – stwierdził Bóg –„uczyńmy mu więc odpowiednią dla niego pomoc”. Hebrajskie is znaczy „człowiek” – nie jest więc dobrze, by człowiek żył samotnie. Adam bowiem nie rozpoznał w rajskich zwierzętach istoty podobnej sobie – rozpoznał ją dopiero w Ewie, której nadaje imię „niewiasty” (issa), „bo ta z mężczyzny (is) została wzięta”. Wspólny rdzeń słów „mężczyzna” i „kobieta” podkreśla ich najbliższe pokrewieństwo w stworzonym świecie, wspólną im osobową godność. Co jednak z tą niepokojącą „pomocą”, która natychmiastowo kojarzy nam się z gotowaniem zupy i myciem garnków? Na pewno oznacza ona również i taką – bytową – pomoc, warto jednak zauważyć, że Bóg wypowiada słowa o pomocy, jeszcze zanim mężczyzna tego rodzaju wsparcia szczególnie potrzebował – przecież w raju nie musiał „zdobywać sobie w trudach pożywienia”. Wydaje się więc, że Ewa miała być dla niego kimś znacznie więcej niż tylko „pomocą domową”. Pomoc oznacza tutaj towarzyszenie, swego rodzaju komplementarność jednej osoby względem drugiej.

Relacja Ewy i Adama została jednak zaburzona wraz z pierwszym grzechem – kiedy kobieta dała się zwieść wężowi, zjadła zakazany owoc i podała go mężczyźnie, który także zjadł. O konsekwencjach mówi sam Bóg: odtąd Adam w trudach będzie zdobywał pożywienie. Ewa słyszy natomiast „odtąd w bólach rodzić będziesz, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad Tobą”. Te zdania z Księgi Rodzaju odsłaniają całą prawdę naszego zranionego serca. Nasze poczucie niższości – i zło, które powodujemy, gdy się nim kierujemy – jest w nas konsekwencją grzechu pierworodnego, a nie czymś właściwym kobiecie „od początku”, z zamysłu Bożego.

Zgodnie z drugim kluczowym sformułowaniem ojców soborowych człowiek „nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego”. Właśnie dlatego „panowanie” „wskazuje na zakłócenie i zachwianie tej podstawowej równości, jaką w jedności dwojga posiadają mężczyzna i kobieta – i to przede wszystkim na niekorzyść kobiety” – pisze JP II w „Mulieris dignitatem”. Tam, gdzie pojawia się panowanie, nie można w pełni być darem dla drugiego – niezgodne ze stanem faktycznym poczucie niższości, brak wolności, uzależnienie od drugiej osoby w sferze mentalnej i duchowej skutecznie to udaremniają. „Jest to wielkie zagrożenie dla kobiety” – ale także dla mężczyzny, który, jeśli „upośledza” kobietę, „pomniejsza także swą prawdziwą godność”, o czym także czytamy u JP II.

Problem z naszym poczuciem własnej wartości nie rozwiąże się sam – ale na pewno nie rozwiąże się, jeśli potwierdzenia będziemy szukać poza Tym, który tę godność w nas złoży.

Marta Kocoń
źródło: List apostolski „Mulieris dignitatem” („O godności kobiety”)

Artykuł pierwotnie ukazał się w Tygodniku Bydgoskim.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor