Felieton 12 Dec 2017 | Redaktor
Rozumowo na temat ochrony życia poczętego

Czy to w zagadnieniach dotyczących aborcji, czy też zapłodnienia in vitro i pewnie jeszcze w wielu innych procedurach quasi medycznych, a niestety będących eugeniką, kluczem do opowiedzenia się za czy przeciw jest rozumienie człowieka.

 

Ale czy muszę mieć w ogóle jakiekolwiek zdanie na ten temat?

Jeśli sam problem mnie nie dotyczy, mam dzieci, albo ich nie mam, bo nie chce ich mieć i właściwie w ogóle nie interesują mnie tematy bioetyczne, to czy muszę mieć jakiekolwiek zdanie w tym temacie?

Pewnie, nie musimy chcieć rozumieć, jesteśmy wszak wolni, ale dobrowolne oddawanie swej rozumności nie jest naturalne dla człowieka, a problem in vitro, aborcji, czy kryjącej się pod pięknymi hasłami chęci ‘porządkowania’ ludzkości /czyt. eugenika/ dotyczy każdego z nas, dopóki, dopóty żyjemy w społeczeństwie, oddajemy głos /lub nie uczestniczymy w wyborach – a to też jest nasz głos/ na daną partię decyzyjną o prawach dotyczących ochrony życia poczętego. A ponadto, wygłaszając swoje poglądy, oddziałujemy pośrednio na decyzje innych, a to tez jest odpowiedzialność więc może lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć?

Nie istnieje gatunek zwany embrionem

Postawmy kluczowe pytanie: czy można jednoznacznie stwierdzić, że człowiek jest człowiekiem od momentu poczęcia?

Przyglądając się otaczającym nas różnym żywym bytom materialnym, tj. roślinom, zwierzętom i ludziom (materialno- duchowy), nigdy nie zauważa się, aby jakikolwiek istniejący byt żywy, zmienił się co do gatunku, podczas swojej ziemskiej egzystencji. Dlaczego miałby się więc zmieniać przed narodzeniem?

Mówiąc już nawet językiem przyrodniczym

Czyli prościej: z nasiona konkretnej rośliny zawsze wyrośnie ta konkretna roślina, bo to już jest właśnie ta roślina, a z ludzkiej zapłodnionej komórki jajowej zawsze urodzi się człowiek, bo on już jest w postaci zapłodnionej komórki - posiadając dusze - człowiekiem, gatunek się nie zmienia.

Jest więc jasnym przez tę analogię, że dany byt, jest tym właśnie bytem którym jest, przez całe swoje istnienie, czyli OD POCZĄTKU. Do tego prostego wniosku można dojść nawet bez mikroskopu, wystarczy oko i rozum.

A zatem skąd bierze się tak ogromny brak akceptacji dla człowieka poczętego w jego pierwszym etapie istnienia? Kto jest w stanie udowodnić, że ten byt w fazie rozwoju embrionalnego nie jest człowiekiem? Skoro nie istnieje życie, które co do gatunku by się zmieniło podczas swojej egzystencji, dlaczego ktoś na siłę chce taki proces narzucić w myśleniu społecznym w przypadku istnienia człowieka? Konsekwentnie trzeba by wymyślić nowy gatunek pt. 'embrion' - to byłby już szczyt absurdu i upadek rozumu ludzkiego.

Życiem ludzkim nie wolno ryzykować

Jeśli jednak to proste i logiczne rozumowanie także nie wydaje się być przekonywującym, to zwolennicy aborcji powinni racjonalnie udowodnić, że embrion człowieka nie jest człowiekiem, no i jeśli nie człowiekiem, to czym właściwie jest?

Oczywiście nie da się tego zrobić, bo właściwie jaki można by przytoczyć argument, że jest malutki?

Natomiast argumentacja, że niby "większość lekarzy twierdzi, iż embrion nie jest człowiekiem", jest również niemerytoryczna, bo liczba osób wyrażających daną opinię nie jest weryfikacją faktów, fakty są prawdą same w sobie, niezależnie od ilości ludzkich sądów na ich temat.

Każda próba wskazania, że człowiek nie jest człowiekiem od momentu poczęcia, będzie tylko hipotetyczna, albo pseudoargumentowalna, populistyczna i niemerytoryczna, bez względu na to, kto je wygłasza, polityk, czy lekarz kliniki ginekologicznej.

Jeśli ktokolwiek uznaje, że życie ludzkie nie zaczyna się od poczęcia, ale nie może tego udowodnić, bo niby jak?, to nie wolno mu podjąć decyzji o zabiciu nienarodzonego.

Katarzyna Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor