Felieton 8 Nov 2018 | Redaktor
Ojczyzna... A co to jest?

W konsekwencji podobnie postąpiono z patriotyzmem. Można było sobie na to pozwolić, skoro na różne sposoby deprecjonowano naturalne rozumienie istoty ojczyzny, to i patriotyzm można było przerobić na przykład na... faszyzm.

W tym temacie absurd niekiedy goni absurd. Więc zapytajmy, czym w końcu jest... ojczyzna?

Żyjemy w konkretnym państwie nie dla idei, ale dla konkretnego celu. Dla jakiego? Opisał to bardzo szczegółowo i trafnie Arystoteles.

Cel realistyczny i konkretny to po prostu: dobre życie.

Dobre życie, to życie we wspólnocie osób, w której jesteśmy wszyscy razem samowystarczalni. Takie zgrupowanie jest naturalne a pierwsza w takiej wspólnocie osób jest rodzina.

A zatem mężczyzna i kobieta dopełniają się. I dalej, rodziny nawzajem sobie służą tym, według czego mają członkowie rodzin talenty i możliwości. Nie ma ludzi bez możliwości służenia. Osoby niepełnosprawne żyją służbą swego cierpienia, całego jestestwa, ucząc pełnosprawne osoby kim jest człowiek, chroniąc tym samym zdrowych od... pychy. Rola osób niepełnosprawnych, chorych, starszych i niedołężnych jest niezwykle doniosłą misją dla całej społeczności zawsze i wszędzie.

Rodzina, gmina, miasta aż wreszcie państwo nie jest nigdy jakąś ideą, pustym hasłem, powszechnym terminem, który można zdefiniować według własnego relatywnego pomysłu. Nie można. Dokładnie tak samo, jak nie można sobie skonstruować na przykład jakiejś własnej definicji słońca, czy księżyca. One są tym, czym są realnie. Ale możemy poznawać ich prawdziwą istotę.

Ojczyzna - słowo, z którym naprawdę wiele zrobiono, aby wydało się smutne, patetyczne, ideologiczne i... odrzucane, niekiedy wręcz wyszydzone...

Pod pojęciem 'ojczyzny' wielu dziś widzi jakieś koszmarne zacofanie, naiwność, niezrozumiały patetyzm, z jakimś bliżej nieokreślonym bogoojczyźnianym duchem, okraszonym artyzmem z góry osądzonym przez niektórych 'medialnych znawców' jako śmieszny. Rozumienie istoty, czym jest ojczyzna miało nie raz zostać w historii naszego kraju obrzydzone i z pewnością wielu nad tym mocno pracowało.

W konsekwencji podobnie postąpiono z patriotyzmem. Można było sobie na to pozwolić, skoro na różne sposoby deprecjonowano naturalne rozumienie istoty ojczyzny, to i patriotyzm można było przerobić na przykład na... faszyzm.

W tym temacie absurd niekiedy goni absurd. Więc zapytajmy, czym w końcu jest... ojczyzna?

Ale zanim o to zapytamy, musimy zadać jeszcze bardziej pierwotne pytanie, czy ona w ogóle istnieje? To nie jest zabawa filozoficzna. To jest bardzo poważne pytanie! Patrząc adekwatnie do rzeczywistości, musimy stwierdzić, że ojczyzna nie istnieje jak istnieją byty samodzielne. Ojczyzna nie jest ani człowiekiem, ani zwierzęciem, ani Bogiem, czy aniołem, ani słońcem, ani księżycem... A zatem czym jest?

Wcale nie musimy teraz rzucać się w przeszukiwania setek definicji i wybierać najbardziej odpowiednią dla nas. Spróbujmy po prostu rozpoznać, czym ojczyzna jest i nie bójmy się tego. Mamy rozum.

Jeśli wrócimy do realistycznego opisu arystotelesowskiej wspólnoty, z resztą bardzo oschłego i precyzyjnego opisu państwa, o którym to opisie nadmieniliśmy na początku, zobaczymy podmiot rzeczywistości wspólnotowej, jakim jest po prostu człowiek.

Człowiek nie jest jakąś oderwaną od rzeczywistości ideą w ogólności, nie jest powszechnikiem, te po prostu nie istnieją wcale. To realny człowiek potrzebuje ze swej natury relacji osobowych. Tak powstaje w naturalny sposób rodzina, potem wspólnoty rodzin, etc... aż w końcu wspólnota, która jest samowystarczalna - jest państwem.

To wciąż nie jest idea, to realizm, w którym widzimy realnie siebie. Tak przecież żyjemy. "Okazuje się [..] - powiada Arystoteles - że państwo należy do tworów natury, że człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie, taki zaś, który z natury, a nie przez przypadek żyje poza państwem, jest albo nędznikiem, albo nadludzką istotą [...]"

A co z naszą ojczyzną? Jak pojąć czym ona jest, skoro nie widzimy jej w jednym punkcie jak to jest prosto ze słońcem i księżycem? Z konkretnym człowiekiem, czy ze zwykłym kwiatem, który możemy nazwać?

Niech nie padnie żadna definicja. Nie podawajmy sobie rozwiązań, a tylko konkretne pytania o rzeczywistość ojczyzny. Zobaczmy po prostu siebie - człowieka, który potrzebuje w naturalny sposób życ z innymi, tak samo konkretnymi, realnymi ludźmi.

A teraz zobaczmy, co my sami konkretnie i komu zawdzięczamy, żyjąc dokładnie tu, gdzie żyjemy. Oczywiście od razu na myśl przychodzą rodzice i wszyscy, którzy przyczynili się do tego, co dobre w naszym życiu. Każdy tu ma swój własny i niepowtarzalny świat wewnętrznego dobra, ale także i zewnętrznego. To nie znaczy, że zawsze było prosto i łatwo w naszym życiu, ale byliśmy i jesteśmy pośród ludzi, którym zawdzięczamy doświadczenie konkretnej relacji. Nie zawsze łatwej.

A teraz zobaczmy tych ludzi, którzy przyczynili sie do tego, aby życie było dobre. I żeby było dobre nie gdzieś na drugim końcu świata, ale dokładnie tu, gdzie teraz żyjemy i żyjemy na tyle dobrze, na ile możemy. Chodzi dokładnie o nasze życie.

Mamy wiele dobra. Nie głodujemy, mamy wolność mówienia w naszym języku, nie jesteśmy niewolnikami, mimo że różne systemy jak walec przetaczały się przez nasz kraj, niektóre próbując nas zniewolić...

Systemy, ustroje to także konkretni ludzie, bywa więc i tak, że są niekiedy zdrowe, a innym razem zwyrodniałe. (patrz: Arystoteles)

To, że jest tak jak jest, w dużej mierze zawdzięczamy konkretnemu człowiekowi, którego nigdy nie spotkaliśmy i na tym świecie już nie spotkamy. Jesteśmy wolni. Dlaczego?

Bo na przykład istniał ktoś taki: Młody mężczyzna z oddziału AK, ten konkretny człowiek, który chciał się ożenić i mieć dzieci, chciał mieć... dobre życie i... miał je, ale tylko przez chwilę. Zginął, bo na konkretny teren, ten na którym my dziś mieszkamy, i wprost do konkretnych ludzi wtargnął agresor. Ktoś, kto z jakiś chorobliwych intencji, chciał odebrać dobre życie ludziom, żyjącym tu, gdzie jesteśmy. Ale nie udało mu się to, właśnie dlatego, że konkretny żołnierz AK powiedział agresorowi 'nie' i... poniósł śmierć za to. I tak postąpiono z wieloma innymi.

Tylko że ci tzw. inni też nie byli jakąś ideą, jakimś powszechnikiem zwanym 'obrońcami ojczyzny'. To byli konkretni ludzie, mężczyźni i kobiety. Mieli pragnienia dokładnie takie same jak my dzisiaj. Chcieli mieć rodziny, chcieli wychowywać dzieci, chcieli żyć dobrym życiem...

Jeśli zobaczymy tę realność losów konkretnych ludzi, którym zawdzięczamy nasze dobre życie, może niedoskonałe, ale dobre, wygodne i wciąż wolne, to jak możemy nie zapragnąć czcić ich pamięci?

Czyż nie tym są własnie obchody 100-lecia niepodległości naszej... Ojczyzny? Czy w takim realistycznym widzeniu konkretnych ludzi i wydarzeń, możemy zobaczyć czym naprawdę dla każdego z nas konkretnie JEST Ojczyzna? Nasza Ojczyzna?

A więc czym?...

Katarzyna Chrzan

foto: Małgorzata Telus

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor