Felieton 1 Oct 2019 | Redaktor
Gdyby miłość była niemożliwa, Bóg by nas nie stworzył, ale istniejemy

Medytacje ewangeliczne z dnia 1 października 2019 r., Wtorek

Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka. (Łk 9,51-56)

...

Jest dla nas tak oczywiste, że mieszkamy w społecznościach. To jest dla nas tak naturalne, że nie zauważamy wcale tego. Są miasta, mniejsze miejscowości, wsie... Od zawsze tak było, jest i będzie, że ludzie gromadzą się. Ma to swoją naturalną przyczynę, jesteśmy stworzeni do relacji z drugim człowiekiem.

Te relacje są różne, ale z pewnością spotkania nasze nie są przypadkowe. Miejsca naszych narodzin też.

Są jednak społeczności, które powinniśmy omijać. Nie jesteśmy powołani do tego, żeby być wszędzie, ale do tego aby być tam, gdzie sam Bóg wskazuje nam jako miejsce najlepsze dla nas. On widzi wszystko od strony przyczyn i skutków, widzi wnętrze każdego człowieka, dlatego nasze wybory co do bycia w konkretnych miejscach i pośród konkretnych ludzi powinny być rozważane z Bogiem. Sam Duch Święty daje człowiekowi natchnienia, pojawiają się sytuacje, mają miejsce różne okoliczności, nie zawsze łatwe do zniesienia, ale z Bogiem w duszy możemy dawać wiele dobra ludziom, których spotykamy, pośród których żyjemy. To jest konkret naszej codzienności.

Jednak nie jest to każde miejsce. Jezus zabrał uczniów do innego miasteczka - tak było dobrze. Nie pozwolił im niszczyć poprzedniego miejsca, w którym nie przyjęto Jezusa. To Bóg widzi co i w jakim czasie jest ważne dla kogoś, my tego nie widzimy.

Bóg nie prowadzi nas do nieszczęścia. Jeśli jednak ono ma miejsce z powodu czyiś bardzo złych decyzji, a my przez to cierpimy, to sam Bóg ingeruje. Ingeruje na różne sposoby, a Jego pomysły są najlepsze.

Na przykład daje szczególną siłę do przebaczania, taka moc jest od Niego. My czasem za krzywdy, które się nam stały, jedyne na co mamy chęć to rzucać ogień, aby odwzajemnić krzywdę. Taki jest czasem odruch naszych emocji, gniewu. A Jezus mówi: miłujcie waszych nieprzyjaciół. Czyż nie jest to dla nas zbyt trudne? Jest...

Jest. Ale dla Boga to nie jest zbyt trudne i On może pokazać nam na przykład, kim rzeczywiście jest nasz agresor, pokazać nam że toczy się właśnie walka o jego duszę, bo Jezus walczy o każdego, a my oddając się w moc Boga, uczymy się jak kochać nieprzyjaciół i w ten sposób mamy udział w tej walce. Oczywiście sami o siebie też musimy walczyć, o własne sumienie, kształtując siebie w Bogu, abyśmy nie ranili tych, którzy są nam dani do pokochania, dokładnie tych, pośród których żyjemy, dokładnie tam, gdzie mieszkamy.

To jest często bardzo trudne, ale nie jest niemożliwe. Gdyby miłość była niemożliwa, Bóg by nas nie stworzył przecież. Ale istniejemy.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor