Homilia Prymasa Polski z okazji 650-lecia szubińskiej Fary
fot. nadesłane
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 650-lecia fary, 19 czerwca 2020, parafia św. Marcina Biskupa w Szubinie. Pełen tekst.
Inne z kategorii
Młodzi debatowali z biskupem i naukowcami [WIDEO]
Między dziełem sztuki a jego otoczeniem [ROZMOWA, WIDEO]
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Dziś uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, a jednocześnie szczególna modlitwa wdzięczności całej waszej wspólnoty parafialnej za ten kościół parafialny, wzniesiony tutaj przez waszych przodków 650 lat temu. O czym więc pragną nam przypomnieć uroczystości, które dziś wspólnie przeżywamy? Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która jest – jak wskazywał nam kiedyś papież Franciszek – świętem miłości, świętem serca, które tak bardzo miłuje – przypomina nam, że miłość Boża przejawia się raczej w czynach niż w słowach. Dlatego – jak czytaliśmy dziś w Księdze Powtórzonego Prawa – Bóg wybrał, spośród wszystkich narodów, Izraela i wyprowadził go mocną ręką, i wybawiał z domu niewoli, z ręki faraona, króla egipskiego. Bóg okazał, że kocha Izraela, że go miłuje, nie w jakichś podniosłych słowach czy deklaracjach, ale w bardzo konkretnym działaniu. Wyprowadził lud z niewoli. Izraelici mogli tego doświadczyć, mogli to na własne oczy jak najbardziej zobaczyć i konkretnie przeżyć. Wspomniana droga wyzwolenia z Egiptu, droga ku wolności, choć niewątpliwie trudna i wymagająca, ukazywała i potwierdzała bowiem Izraelowi, że są rzeczywiście ludem będącym szczególną własnością Boga, i to własnością dokonaną na podstawie wyboru miłości. Żadna inna racja nie miała tutaj znaczenia. Żaden inny powód nie uzasadniał takiego wyboru i działania ze strony Pan Boga. Nie było w tym żadnej innej intencji. Izrael mógł jedynie w ten sposób jeszcze raz odkryć i rozpoznać, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw. Bóg, stając się tak bliski z miłości, nie tylko wyprowadza Izraela z niewoli, ale podąża ze swoim ludem. Jest w nim i dla niego obecny. Sam wiąże się z nim przysięgą. Zawiera przymierze. Daje Mu swe prawa i nakazy. Bo któryż naród wielki – będą wołać Izraelici – ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy?
Moi Drodzy!
Miłość Boga objawia się w działaniu i w życiu. Miłość, która ukazuje inicjatywę Boga. Miłość, która Go objawia. On wychodzi z miłością do ludzi. On nas w niej uprzedza. On sam jest w niej pierwszy. Jest pierwszy w miłości. Dlatego św. Jan Apostoł przypomina nam dziś, że właśnie w tym wciąż i od nowa przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On pierwszy sam nas umiłował. Umiłował nas tak, jak kiedyś umiłował i wybrał spośród wszystkich narodów Izraela. Umiłował nas swą odwieczną miłością. Umiłował nas i wybrał, dając nam swego Syna jako Zbawiciela i Odkupiciela. A myśmy poznali i uwierzyli tej miłości, jaką Bóg nas kocha. Poznaliśmy, bo przecież w tym objawiła się Jego miłość do nas, że dał nam Syna swego Jednorodzonego. Poznaliśmy, że nas naprawdę kocha, bo wydał nam swojego Syna, bo ten Syn umarł za nas na krzyżu, bo sam stał się ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, bo swoją śmiercią nas odkupił i wyzwolił, bo wyprowadził nas z niewoli grzechu i śmierci tak, jak kiedyś sam Bóg wyprowadził Izraela z Egiptu. Miłość Boga do nas – jak wskazywał kiedyś młodym ludziom papież senior Benedykt XVI – stała się więc widzialna w tajemnicy krzyża, stała się namacalna, bo krzyż Jezusa, bo Jego serce otwarte dla nas na krzyżu, objawia pełnię Bożej miłości do nas. Nikt nie ma większej miłości, gdy ktoś życie swoje oddaje za swoich przyjaciół. Nikt bardziej nie może nas kochać. Nikt więcej nie może nam dać z siebie. Nikt więcej nie może nam ofiarować. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to – napisał w Liście do Rzymian św. Paweł Apostoł – że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. To Jego Serce nas zbawia, ale zbawia nas przez to, że się ofiaruje. I tak to właśnie w Jezusowym Sercu ukazuje się nam centrum chrześcijaństwa, objawia się Boża miłość do ludzi. Ukazuje się prawdziwie i do końca, jak Bóg nas kocha. A On kocha dosłownie po oddanie swego życia za nas, aż po krzyż, aż po przebite serce na krzyżu, aż po serce otwarte dla nas z miłości. W tym przejawia się miłość!
Umiłowani Siostry i Bracia!
Tak jak w dziejach Izraela, tak też w Jezusie Chrystusie, Bóg jest obecny wraz z nami. Nie tylko oddał swoje życie za nas, ale jest z nami. Trudno nawet to pojąć – powie kiedyś w jednej ze swych porannych homilii papież Franciszek – że ten sam Bóg staje się jednym z nas i idzie z nami, towarzyszy nam, jest obecny w swoim Kościele, jest w Eucharystii, jest w Słowie, pozostaje wśród ubogich, towarzyszy nam w drodze. Bo to właśnie znaczy być razem. Pasterze ze swoim stadem, obok swych owiec, z których zna każdą z osobna. On dziś w Ewangelii, słyszeliśmy, wciąż nas zaprasza: przyjdźcie do Mnie wszyscy. Pragnie nam okazać swą bliskość i czułość. Pragnie nas pokrzepić. Jest blisko nas – zapewnia nas w swych słowach papież Franciszek – i swą bliskość daje nam odczuć nawet w najdrobniejszych sprawach. Wielka jest więc siła Bożej miłości. Jej świadectwem są Jego bliskość i czułość, których doświadczamy. Czcząc i uwielbiając Serce Jezusa, doświadczamy bliskości i czułości. Jednocześnie jesteśmy wezwani do odpowiedzi. Przyjdźcie do Mnie wszyscy. Przyjdźcie do Mnie, aby doświadczyć mojej miłości. Przyjdźcie do Mnie, aby uczyć się ode Mnie. Przyjdźcie do Mnie, aby we Mnie znaleźć ukojenie dla dusz waszych. Z usłyszenia i przyjęcia tych słów, z odpowiedzi na to Jezusowe wezwanie rodzi się Kościół. Nie jest on – jak przypomina nam z całą mocą papież Franciszek – stowarzyszeniem o charakterze socjalnym, kulturalnym bądź politycznym, lecz żywym ciałem, które idzie i działa w historii. Kościół jest ludem Bożym. On sam nas wzywa – jak opisuje nam Kościół papież Franciszek – zwołuje, zachęca, byśmy przyłączyli się do Jego ludu. Pan nas wybrał i znalazł w nas upodobanie. Pan nas umiłował. I Pan nas wybrał, byśmy byli ludem będącym Jego szczególną własnością. Ale Pan dał nam również zadanie. Dał nam prawo ludu Bożego. Jakie jest to prawo – pytał kiedyś Ojciec Święty i odpowiadał – jest to prawo miłości – miłości do Boga i miłości bliźniego. Miłość ta – wyjaśniał jeszcze bliżej papież – nie ma być jednak jałowym sentymentalizmem bądź czymś bliżej nieokreślonym, ale uznaniem Boga za jedynego Pana życia, i jednocześnie, akceptacją drugiego człowieka jako prawdziwego brata, poprzez przezwyciężenie podziałów, rywalizacji, nieporozumień, egoizmów. Te dwie rzeczy idą w parze. Jeśli bowiem Bóg tak nas umiłował – przypomniał nam dziś św. Jan Apostoł – to i my winniśmy się wzajemnie miłować (…) Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. To prawda, przyznajmy, że długą drogę musimy jeszcze pokonać, byśmy mogli konkretnie żyć tym nowym prawem, prawem Ducha Świętego, które działa w nas, prawem miłości. Aby to prawo ludu Bożego nie było jedynie jakimś sentymentalizmem czy czymś – jak słyszeliśmy – zgoła nieokreślonym, i my potrzebujemy nie słów, ale czynów miłości. Miłość nie jest bowiem abstrakcyjna i ogólna, ale konkretna. Ona dosłownie brudzi nam ręce. Ona sprawia, że czujemy się odpowiedzialni za wspólnotę, do której należymy i podejmujemy naszą odpowiedzialność. Ona też z troską prowadzi nas do wszystkich, którzy naszej pomocy potrzebują. Miłość, która – trawestując powiedzenie papieża Franciszka – ma oczy, uszy, serce i dłonie wyciągnięte do pomocy.
Drodzy Siostry i Bracia!
Chrystus nas wzywa: przyjdźcie do Mnie wszyscy i uczcie się ode Mnie. Od przeszło sześciuset pięćdziesięciu lat to Chrystusowe wezwanie rozbrzmiewa na tym świętym miejscu. W trzeciej ćwierćwieczy – jak czytamy w wydanej z okazji waszego jubileuszu historii – Sędziwój z Szubina z rodu Pałuków erygował parafię, a właściwie została ona wówczas wyłączona z większej parafii w Słupach. Na ten sam czas, a więc rok 1370, przyjmuje się powstanie szubińskiej fary. Odtąd wasi przodkowie mieli tutaj swój kościół, a więc miejsce, gdzie Chrystusowe zaproszenie i wezwanie rozbrzmiewało z nową mocą. W tych dniach jubileuszu liturgia Kościoła powtarza je nam. Przypomina, że świątynia materialna, budowana z cegieł i kamieni jest znakiem Kościoła żyjącego i działającego w historii, czyli duchowej świątyni (…) Świątynia Boża – jak wielokrotnie wskazuje nam wspomniany już przeze mnie papież Franciszek – jest nie tylko budynkiem uczynionym z kamieni, ale jest Ciałem Chrystusa, uczynionym z żywych kamieni. Jesteśmy – jak wskazał nam w minioną niedzielę przed modlitwą Anioł Pański papież – zjednoczeni z Chrystusem i z tymi, którzy się Nim karmią. I to właśnie – jak mówił – nieustannie rodzi i odnawia naszą wspólnotę. Kościół bowiem sprawuje Eucharystię, ale bardziej fundamentalne jest to, że Eucharystia tworzy Kościół i pozwala mu być jego misją, jeszcze zanim On ją wypełni. Niech więc nasza dzisiejsza jubileuszowa Eucharystia, w której razem dziękujemy za 650 lat tego kościoła, umocni waszą więź i jedność wspólnoty oraz pogłębi waszą odpowiedzialność za parafię i przyczyni się do wzrostu waszej wzajemnej miłości. Amen.
Źródło: Diec.Bydg.