Od upadku do odbudowy [KSIĄŻKA]
fot. Wydawnictwo Dębogóra
Poniżej publikujemy fragmenty recenzji Piotra Chrzanowskiego, dotyczącej książki Johna Seniora, Upadek i odbudowa kultury chrześcijańskiej, w tłum. T. Milcarek, T. Biały, Biblioteka Christianitas, Dębogóra 2021. Recenzja ukazała się w miesięczniku „Nowe Książki” 11/2022.
Inne z kategorii
Harmonia głosów i piszczałek
Autor recenzji na początku przedstawia mało znanego jeszcze polskiemu czytelnikowi Johna Seniora. A jest to postac niezwykle ciekawa.
Nowojorski student a potem nauczyciel akademicki przeżył w młodości fascynacje ideami modnymi w znużonym swoją historią świecie Zachodu.
Kiedy fascynacja marksizmem rozwiała się w rozczarowaniu materializmem, zaczął poszukiwania duchowości w świecie okultyzmu i hinduizmu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności lektura pism hinduistycznego filozofa Anandy Coomaraswamy’ego sprawiła, że sięgnął także do pism św. Tomasza z Akwinu. Zapoznanie się z filozofia realistyczną bardzo szybko przyniosło zasadnicze zmiany w życiu. W 1960 roku, w wieku 37 lat, Senior wstępuje do Kościoła katolickiego. (...) W 1970 został jednym z założycieli Zintegrowanego Programu Humanistyki (ZPH). To niezwykłe przedsięwzięcie było wynikiem przekonania Seniora, że młodzi ludzie tej epoki studenckiej rewolty w całym świecie Zachodu nie są przygotowani do poważnego studium filozofii. Żeby takie wyzwanie podjąć, muszą najpierw zostać zapoznani z wiedzą o podstawach kultury zachodniej. Można to też powiedzieć inaczej - muszą zostać wprowadzeni w umiejętność smakowania, cieszenia się życiem, pięknem natury i pięknem dzieł ludzkiego geniuszu. Celem założycieli tego kursu, w tym Johna Seniora, było, aby młodzież rodziła się do zachwytu światem. Motto programu brzmało: Nascantur in admiratione.
Ale są w recenzji też pewne ostrzeżenia czy przestrogi dla Czytelnika. Nie przestrogi przed treścią, ale przed zniechęceniem pewnym niezbyt dziś popularnym sposobem pisania. Chodzi o
nostalgiczne odwołania do przeszłości, swoistą tęsknotę za minionym złotym wiekiem czy wreszcie uciekanie się do sentymentalnych obrazów szczęśliwej rodziny zgromadzonej przy ogniu trzaskającym w kominku. Odrzucenie tej swoistej mitologii niestety na ogół nie wynika z racjonalnych argumentów, a z jej sprzeczności z inna mitologią, tj. z idealizacją naszej własnej epoki jako szczytu rozwoju rodzaju ludzkiego. Jeżeli potencjalny czytelnik książki Seniora tego przekonania jednak w pełni nie podziela, jeżeli widzi słabości i poważne niedostatki naszych czasów, to pomijając owe, nie tak znowu liczne, wtrącenia nostalgiczno - sentymentalne, z pewnością znajdzie w niej szereg wartych rozpatrzenia propozycji, jak sobie radzić z naszą współczesną mizerią.
Zdaniem recenzenta, jeśli ktoś się nie zrazi tym stylem i narracją Johna Seniora, czeka go fascynujące spotkanie z wieloma dziedzinami kultury, zwłaszcza z literaturą i muzyką oraz z fiolozofią, a także z… naturą. Pisze dalej Chrzanowski:
Senior w pewien sposób wszystkie te elementy, literaturę, muzykę i naturę, spotkał w benedyktyńskim opactwie w Fontgombault we Francji. Mówi o tym jeden z rozdziałów książki. Było to spotkanie o licznych konsekwencjach. Te bardziej krótkoterminowe były niekorzystne. Wielu studentów ZPH, także takich z hippisowskim epizodem życia, nawracało się na katolicyzm albo wracało do praktykowania tej wiary. Spowodowało to poddanie ZPH kontroli, mającej wyjaśnić czy wykładowcy nie propagowali katolicyzmu podczas zajęć na uczelni. Pomimo nie stwierdzenia takich faktów, ostatecznie po kilku latach ZPH zostało zlikwidowane. Konsekwencje długoterminowe były zdecydowanie bardziej pozytywne. Ludzie, którzy ZPH skończyli, to, co tam otrzymali oddawali potem w swoich rodzinach. Wielu zostało księżmi, niektórzy biskupami. Byli tacy, którzy zostali mniszkami i mnichami. Ci ostatni trafili do Fontgombault, a było ich tylu, że wrócili do Stanów Zjednoczonych na sam koniec ubiegłego stulecia, aby tam w Oklahomie założyć nowy klasztor benedyktyński. Dziś jest to samodzielne opactwo i jest tam już tylu mnichów, że przygotowują się do założenia kolejnego klasztoru.
M. P.