Felieton 11 May 2018 | Redaktor
Zastrzykiem w serduszko zabija się bliźniacze dziecko, gdy się go nie chce - rozmowa z dr K. Jachimowicz o eugenice w Norwegii.

Możliwa jest też 'redukcja' liczby dzieci w ciążach bliźniaczych. Co to znaczy? Czy uśmierca się jedno dziecko? Lekarz pod kontrolą usg wybiera dziecko ułożone najbliżej i wstrzykuje śmiercionośną substancję. Można to wykonać do 12 tygodnia.

Dziś zapraszamy do zapoznania się z treścią rozmowy, jaką przeprowadziłam dla Katolickiej Bydgoszczy z Panią doktor Katarzyną Jachimowicz. Niech twarde fakty będą dla nas wszystkich przestrogą przed eugeniką, która obecnie jest najbardziej traumatyczną epidemią, z impetem rozprzestrzeniającą się na naszym kontynencie.

Katarzyna Chrzan: Pani doktor, jak obecnie wygląda Pani sytuacja zawodowa w Norwegii po stoczonej długiej batalii?

Dr Katarzyna Jachimowicz: Jestem w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Zostało mi ok 1,5 roku do ukończenia. Pracuję w szpitalu Telemark

Czyli mimo wygranej, nie może Pani być dalej lekarzem rodzinnym?

Nie mogę, gdyż gmina odwołała się od wyroku. Ponadto moja praktyka gdzie pracowałam została przejęta przez innego lekarza - pacjenci nie mogli tak długo czekać na stałego lekarza.

Czyli dalej nie ma ostatecznego zamknięcia sprawy, z powodu odwołania się gminy?

Nie, nie ma ostatecznego zamknięcia. Będzie dalsza rozprawa w Sądzie Najwyższym. Termin jest już ustalony:28-30 sierpnia

Czy w całej Norwegii odbyła się choćby jedna analogiczna sprawa, taka jak Pani? Lekarzy, którzy chcą chronić życie ludzkie od poczęcia z pewnością jest więcej? Czy Pani walka coś zmieniła w tej dziedzinie?

Tak, lekarzy chcących bronić życia jest więcej. To dzięki nim złagodzono przepisy co do skierowań na aborcję. To są lekarze którzy przez 30 lat, od czasu wprowadzenia aborcji na życzenia, korzystali z klauzuli sumienia .

Są też lekarze młodszego pokolenia. Przykładowo jedna lekarka, która miała ten problem w trakcie swojego stażu. Zablokowano jej możliwość zaliczenia stażu. Odwołała się do sądu i wygrała w pierwszej instancji. W ocenie prawnej brano pod uwagę mój wyrok i wygraną w drugiej instancji. W jakiś sposób więc moja wygrana przyczyniła się też pozytywnie do jej sprawy. Choć też są trochę inne przepisy dotyczące stażu i lekarzy rodzinnych, i być może dlatego udało się jej wygrać.

Czym dla Pani, z Pani doświadczeniem zawodowym i to właśnie w Norwegii jest klauzula sumienia? Jak postrzega Pani to prawo lekarza po własnej o nie batalii?

Klauzula sumienia jest dla mnie możliwością pracowania w zgodzie z tym, co myślę, że jest właściwe. Równocześnie muszę brać pod uwagę prawa pacjentów.

Jakie są obecne norweskie przepisy kierowania na aborcję?

W Norwegii temat obrony życia nie jest dyskutowany. Aborcja na życzenie jest pewną oczywistością. Jestem świadoma, że nie da się tego zmienić w trakcie konsultacji lekarskiej i trudno kogoś przekonywać w momencie, gdy znalazł się w kryzysowej sytuacji.

Jest dozwolona aborcja na życzenie do 12 tg ciąży. Pacjentka może udać się bezpośrednio do ginekologa bez skierowania od lekarza rodzinnego. Ze wskazań medycznych może być aborcja do 18 tygodnia ciąży, np w przypadku choroby matki lub wad genetycznych dziecka.

Możliwa jest tez 'redukcja' liczby dzieci w ciążach bliźniaczych.

Co to znaczy? Czy uśmierca się jedno dziecko?

Lekarz pod kontrolą usg wybiera dziecko ułożone najbliżej i wstrzykuje śmiercionośną substancję. Można to wykonać do 12 tygodnia.

Co dalej się dzieje w łonie matki?

Sam opis jest straszny, Dziecko przestaje się rozwijać i umiera. Istnieje pewne ryzyko dla tego drugiego dziecka. Proszę sobie wyobrazić obraz usg z dwójką dzieci na ekranie. Dwa małe bijące serduszka i ruszające się rączki i nóżki... Przed 12 tyg takie rzeczy już widać. A potem wchodzi taka wielka igła, nakłuwa ciałko jednego z nich i koniec. Ruch zamiera.

Pamiętam pacjentkę, u której było słychać już serduszko dziecka na zwykłym dopplerze w gabinecie, przy rutynowym badaniu. Próbowałam tłumaczyć - a serduszko biło.. Pytałam: "Naprawdę chcesz tej aborcji?" Nie pomogło..

Jak się nazywa ta substancja?

To się nazywa 'kaliumklorid'. Wstrzykuje się ją bezpośrednio do serduszka. Ta 'procedura' należy do tzw. stanów nagłych, co oznacza na przykład, że gdy jakaś pacjentka z innego kraju jest na wycieczce w Norwegii, też może się jej poddać.

W wikipedii czytamy, że to chlorek potasu ma takie o to zastosowanie: "Zastosowania do pozbawiania życia. Wraz z tiopentalem i lekiem zwiotczającym mięśnie (pankuronium) jest wykorzystywany do wykonywania wyroków śmierci przez zastrzyk trucizny. Dożylne lub dosercowe podanie KCl stosuje się również w celu eutanazji zwierząt – śmierć następuje w wyniku zatrzymania akcji serca. Zabieg uważany jest za humanitarny, gdy zwierzę znajduje się pod ogólnym znieczuleniem z całkowitą utratą świadomości."

Nadmiar potasu w organizmie powoduje zaburzenia rytmu serca a następnie zatrzymanie krążenia. Potem ciało umarłego dziecka dosłownie kurczy się i zanika. Że też doktorom ręce się przy tym nie trzęsą...

Jak długo mieszka Pani w Norwegii?

Jestem tu od 10 lat.

Pani doktor, jak Pani zdaniem doszło do tego, że mentalność, wyobraźnia, uczucia, rozum ludzki .. nie wiem co jeszcze - pewnie wszystko razem w człowieku -w rodzicach doprowadza do tak nienaturalnych dla rodzicielstwa dramatycznych wyborów?

Myślę że to efekt edukacji. W szkołach już od najwcześniejszych lat przedstawia się aborcję jako wybór, jako "prawo kobiety do decydowania o sobie".

Pamiętam dyskusję z młodą lekarką, którą spotkałam na zjeździe Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy. Opowiadała mi, że sama przeżyła wstrząs, gdy na studiach dotarło do niej, że to jednak człowiek, malutki wprawdzie, ale człowiek, a nie zlepek komórek. Ludzie tak są uczeni, że nawet oczywiste rzeczy nie są taką oczywistością.

Czy w rodzinach, na przykład międzypokoleniowo się o tym nie rozmawia?

Norwedzy są z natury nie bardzo wylewni. Tak, są starsze osoby które o tym mówią. Są pastorzy w Kościele Luteranskim, którzy próbowali zabrać głos w sprawie. Niektórzy z nich stracili przez to pracę. Znam lekarzy, którzy aktywnie walczyli przeciwko aborcji na życzenie. To pokolenie zbliża się już do emerytury. Ale widzę też młodych lekarzy, którzy też takie pytania stawiają. Jest jednak jakaś ciągłość pokoleniowa.

Jakie jest poczucie odpowiedzialności za poczęte dziecko u ojców tych dzieci?

Współodpowiedzialność ojca... W Norwegii często kobiety po aborcji opowiadają, że ich partnerzy 'dają im wolna rękę' co do decyzji. To ich, kobiet decyzja, a oni mówią, że będą wspierać każdy wybór. Jedna dziewczyna mi odpowiedziała, że to jest przeraźliwa samotność w takiej chwili. Każdy mówi: 'Rób jak uważasz' więc, tak naprawdę nikt nie daje wsparcia deklaracjami typu: 'Pomożemy ci wychować dziecko'.

Czyli w Norwegii jest tak samo silny kryzys męskiej odpowiedzialności za dziecko jak w wielu miejscach przynajmniej w Europie?

Na to wygląda. To się raczej nazywa 'równouprawnienie'. Mam wrażenie, że panowie po prostu się chyba trochę boją wtrącać, bo im wszyscy mówią, że to tzw. 'prawa kobiet' i oni w to chyba uwierzyli.

Mamy zatem do czynienia z samotnością kobiet, omamieniem ideologią eugeniki i strachem mężczyzn?

Dobrze powiedziane

Czy w Norwegii komentuje się ostatnie wydarzenia uśmiercenia Alfie Evansa i walki jego rodziców?

Tak. Komentarze są głównie takie, że postępowanie angielskiego szpitala było słuszne. Oni nie rozumieją zamieszania wokół sprawy.

Czy podobne historie jak rodziny Alfiego dzieją się w Norwegii?

Oczywiście. Takie sytuacje to jest norma. Dochodzi się do momentu, gdy stwierdza się, że 'medycyna jest bezradna'. Odłącza się respirator i już.

Czy rodzice niekiedy walczą o dzieci tak jak Kate i Tom o Alfiego?

Tak. Jest znana historia trzech niezwykłych kobiet. Miały dzieci z trisomią 18. Walczyły, żeby nie abortować ich dzieci. I o to żeby urodzić przez cięcie cesarskie, gdy te chore dzieci mają większe szanse przeżycia.

Dwoje dzieci zmarło. Jedno żyje i ma się dobrze

Informacje o tym są publicznie znane, przytaczam jest pod linkiem: [code]TU

Zaraz. Czyli ciężarne kobiety, którym należy się spokój i troska, musiały walczyć właściwie o co? Żeby nikt nie zabijał ich chorych dzieci? Żeby otoczył je szczególna troską medyczną, której wymagał ich stan? Przecież to podstawowe zadanie opieki zdrowotnej!

One musiały o to walczyć... We trzy połączyły siły. Zorganizowały konferencję w sejmie, to był rok 2014. Konferencja była o tym, że takie dzieci mają prawo do opieki takiej samej jak zdrowe dzieci. Wszystkie trzy mamy dostały nagrodę "Obrońcy życia" przyznawanej przez organizację: "Mennsekeverd" (tłum.: "Wartość człowieka").

I wywalczyły możliwość porodu przez cesarskie cięcie?

Tak. A potem toczyły batalie o to, żeby dostać właściwą opiekę dla swych dzieci. Dzięki waleczności swych mam, te dzieci które zmarły, zmarły na skutek samej choroby, a nie eutanazji.

Chłopiec, który przeżył ma na imię Ole Maxymilian, ma pięć lat i chodzi do przedszkola, a oto jego zdjęcie: [code]TU

Proszę powtórzyć, Pani doktor. Czyli po urodzeniu odmówiono im odpowiedniej opieki medycznej w Norwegii? Tym chorym dzieciom?

Tak. To mamy musiały ostro naciskać, aby została zapewniona odpowiednia opieka medyczna ich dzieciom z trisomią 18.

Mamy więc bogaty kraj, w którym w żaden sposób nie chroni się poczętego życia ludzkiego jak tylko przez wolę rodziców, a potem, jeśli dziecko jest poważnie chore, jak na przykład tamta trójka dzieci z trisomią 18...

To także giną i nikt nie zastanawia się nad granicami pomiędzy eutanazją i uporczywą terapią. Rodzice muszą wykazać wolę walki. I jest to naprawdę walka. Inaczej wszystko idzie tzw. 'zwykłym trybem'

Inna sytuacja... Na przykład opowiadała mi świeżo upieczona lekarka, że ona i jej koleżanki dostały reprymendę od lekarza robiącego usg ciężarnej kobiecie. Studentki po prostu komentowały to, co widziały na monitorze: serduszko, rączki, nóżki. Zostały od razu pouczone, że takich rzeczy nie mówi się pacjentce.

Co więcej! Nie pokazuje się jej ekranu monitoru, żeby jej 'nie zestresować', gdyby chciała podjąć decyzję o aborcji. Nadmienię, że usg jest rutynowym badaniem przed aborcją, żeby ocenić wiek ciążowy i określić czy jest przed 12 tygodniem.

Czy w Norwegii lekarze w ogóle się zastanawiają nad różnicą między eutanazją a uporczywą terapią?

Tak, jest taka refleksja. Eutanazja to aktywne podanie leku, który skraca życie. To jak na razie nie jest dozwolone. Ale przykład tych dzieci z trisomią 18 pokazuje, że przesuwa się granica uporczywej terapii. Zależy ona od wyjściowej diagnozy a nie od aktualnego stanu pacjenta. Np diagnoza trisomii z założenia ma nieść procedurę NIEWDRAŻANIA intensywnych metod leczenia.

Taka decyzja powinna być oparta na stanie klinicznym konkretnego pacjenta, np stan ogólny, niewydolność serca, nerek, oddychania etc. Jeśli stan pacjenta jest tak ciężki, że nic się nie da zrobić, to to jest dopiero powód do zaprzestania uporczywej terapii, a nie sama diagnoza. Te matki toczyły właśnie batalię o prawo do leczenia na podstawie stanu dziecka, a nie diagnozy.

**Czy na ulicach Norwegii spotyka się jeszcze dzieci np. z zespołem Downa?""

Są jeszcze dzieci z zespołem Downa. Jest jednak ich coraz mniej, z powodu wielu decyzji o aborcji, po diagnozie prenatalnej.

**Czy jest społeczne napiętnowanie rodziców tak chorych dzieci?"

Tak, spotykają się z napiętnowaniem. Po pierwsze lekarze postrzegają to jako błąd lub zaniedbanie. Po drugie otoczenie dziecka często się dziwi, kto czegoś 'nie dopilnował', że dziecko się urodziło.

Pamiętam konkretną historię rodziców takiego dziecka, którzy dostali masę listów z niewybrednymi komentarzami. Tę historię opowiedziała mi Magnar Kleiva z Chrzescijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy.

Co z opieką paliatywną dla dorosłych?

Opieka jest prowadzona dopóki jest nadzieja. Szczerze mówiąc nie spotkałam się ze zbyt wczesnym zaprzestaniem terapii. To jest bardzo trudne rozpoznać kiedy jeszcze coś da się zrobić, a kiedy jest to początek końca. Jak patrzę na moich kolegów po fachu, to naprawdę się starają. Względy finansowe nie są tu ograniczeniem.

Pani doktor, w imieniu Czytelników i swoim własnym, bardzo dziękuję za rozmowę i za wszystkie rzetelne informacje od Pani.

Dziękuję bardzo Państwu.

Z dr Katarzyna Jachimowicz rozmawiała Katarzyna Chrzan

Kim jest pani dr Katarzyna Jachimowicz, mogą Państwo się zapoznać z nagrania w programie Jana Pospieszalskiego 'Warto Rozmawiać' a także z audycji, którą nie tak dawno publikowało radio Prawy.pl

WARTO ROZMAWIAĆ - program Jana Pospieszalskiego: [code]TU

Rozmowa w Radio Prawy.pl: [code]TU

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor