Zapusty
Inne z kategorii
Karnawał to czas, który oddziela liturgiczny okres Bożego Narodzenia od wielkiego postu. Mamy więc tendencję, by wyobrażać sobie, że jest to czas świeckich uciech, zażywanych gdy w roku kościelnym nie dzieje się akurat nic ważnego.
Intuicja taka nie jest jednak słuszna i zaprowadzi nas do zagubienia pewnych istotnych treści, które kryje w sobie sama zasada budowy kalendarza liturgicznego.
Pierwszą taką zasadą jest bowiem podział roku kościelnego na dwie zasadnicze części odpowiadające dwóm tajemnicom wiary. W części pierwszej rozważana jest Tajemnica Wcielenia, w drugiej zaś Tajemnica Odkupienia. Oczywiście do tej pierwszej należą adwent i Boże Narodzenie. Do drugiej zaś wielki post, okres wielkanocny i cały czas po nim zwany okresem „w ciągu roku” (per annum – co niezbyt szczęśliwie przetłumaczono kiedyś na polski jako okres „zwykły” i tak już pozostało).
Jednak do niedawna (do reformy liturgicznej lat siedemdziesiątych XX wieku) podział ten był bardziej ścisły niż obecnie. Trzy niedziele poprzedzające wielki post stanowiły specjalny okres liturgiczny zwany przedpościem. Właśnie pierwsza niedziela przedpościa była ostrym punktem rozdzielającym te dwie części. W tę niedzielę, zwaną siedemdziesiątnicą, upływem liturgicznego czasu przestawało rządzić Boże Narodzenie, a zaczynała Wielkanoc, czyli obchód Zmartwychwstania Pańskiego, które jest główną uroczystością roku kościelnego. Poprzedzało ją długie, trójstopniowe przygotowanie: przedpoście, wielki post i okres Męki Pańskiej.
Liturgia przedpościa ukształtowała się za czasów św. Grzegorza Wielkiego († 604) już po ustaleniu się wielkiego postu. Stanowiła ono rodzaj przedsionka do okresu postu. Niedziele przedpościa nazywają się: siedemdziesiątnicą, sześćdziesiątnicą i pięćdziesiątnicą, gdyż wypadają w siódmym, szóstym i piątym dziesiątku dni przed Wielkanocą.
W Polsce powstały inne nazwy tych niedziel: starozapustna, mięsopustna i zapustna, ponieważ dawniej w tym czasie zachowywano łagodniejszy post, odzwyczajając się stopniowo od pewnych pokarmów. W okresie przedpościa wolno było grać na organach, zakazana była jednak w kościele gra na innych instrumentach. Kolorem szat kapłańskich był już fiolet.
Modlitwy i śpiewy liturgiczne niedziel przedpościa pochodziły z przełomu VI i VII wieku, kiedy to najazdy barbarzyńców, trzęsienia ziemi i zarazy zdawały się grozić zagładą Rzymowi i kulturze chrześcijańskiej. Odzwierciedlają one doskonale stan, w jakim znalazła się ludzkość pozbawiona łaski uświęcającej, przygnieciona przez grzechy, cierpienia i śmierć.
Istotną cechą tego okresu było zawieszenie radosnego śpiewu Alleluja, który wróci do świątyń dopiero na Wielkanoc.
Okres ten zainspirował holenderskiego artystę Petera Bruegela do namalowania słynnej „Walki karnawału z postem”. Niezwykle ciekawy koncept obrazu zawiera wiele godnych uwagi scen, z których najbardziej znaną jest zmaganie grubasa z chudzielcem. Patrząc na to arcydzieło współcześnie, by właściwie je odczytać, musimy sobie uświadomić, że życie codzienne przeciętnego człowieka tamtych czasów było rzeczywiście bliższe postu niż karnawału. Dziś jest z pewnością odwrotnie i może dlatego człowiek XXI wieku nie rozumie potrzeby postu i umartwienia.
Dla człowieka tamtych czasów życie codzienne było zmaganiem, ciągłą walką nie z innymi ludźmi, ale z ziemią, z siłami natury o przetrwanie, o chleb. Rozumiał on więc w pełniejszy sposób niż nasze pokolenia konieczność analogicznej walki duchowej, w której stawką nie jest już chleb codzienny, a wieczne zbawienie.
Aby pocieszyć nas w pośrodku walki, Kościół – jak latarnia świecąca pośród ciemności – pokazuje nam liczbę siedem. Po siedemdziesięciu dniach żałoby będziemy mieli jasną Wielkanoc z siedmioma tygodniami radości, zapowiedź szczęścia i błogości nieba. Na koniec otrzymamy Ducha Świętego – otrzymamy Jego siedem darów.
Pewna symetria tych okresów była więc symbolem rzeczywistości duchowej. To wszystko zostało uproszczone w zreformowanej liturgii, w której jednak zachowany został zasadniczy okres pokuty – okres wielkiego postu.
Maksymilian Powęski
Pierwodruk artykułu na łamach „Tygodnika Bydgoskiego”, nr 3/2017 (4) www.tygodnikbydgoski.pl