Felieton 18 Dec 2018 | Redaktor
Wydawało się nam, że Boga zupełnie nie obchodzimy

Żaden człowiek nie widział ani nie poznał Boga, dopóki On sam nie objawił się ludziom przez wiarę, bo tylko ona jest zdolna Go ujrzeć.

Ten Bóg, Pan i Stwórca wszechrzeczy, który wszystko powołał do istnienia i swoim rozkazem wszystko urządził, jest zarówno życzliwy ludziom, jak i cierpliwy. Taki był zawsze, taki jest i taki będzie: łaskawy, dobry, łagodny, prawdomówny i niezrównany w dobroci.

Powziąwszy wielki i niepojęty zamysł zbawienia ludzkości, przekazał go tylko własnemu Synowi.

Nic więc dziwnego, że dopóki trzymał w tajemnicy to pełne mądrości postanowienie, wydawało się nam, że Go zupełnie nie obchodzimy, że jest On wobec nas całkowicie obojętny. Dopiero gdy postanowił za pośrednictwem tegoż umiłowanego Syna urzeczywistnić swój zamiar powzięty od początku, wtedy odsłonił przed nami i ujawnił całą prawdę; a wraz z tym objawieniem dał nam od razu wszystko:

  • i uczestnictwo w Jego darach,

  • i wiedzę,

  • i zrozumienie.

Któż z nas mógł się spodziewać czegoś podobnego?

Ułożywszy to wszystko ze swym Synem, aż do właściwej chwili nic nie mówił na nasze uleganie złym popędom, namiętnościom i pożądaniom. Nie cieszyły Go nasze grzechy, ale cierpliwie je znosił; nie patrzył obojętnie na tak długi stan naszej nieprawości, ale wprost przeciwnie, przygotowywał obecny stan usprawiedliwienia.

Przedtem trzeba nam było doświadczyć, że sami przez się nie jesteśmy godni życia, byśmy teraz tym jaśniej uświadamiali sobie, że o własnych siłach nie potrafimy wejść do królestwa Bożego, i tym lepiej zdawali sobie obecnie sprawę, iż tylko moc Boska zdolna jest nas do niego wprowadzić.

Wreszcie wypełniła się miara naszych niegodziwości: stało się pewne, że zasługujemy jedynie na karę i śmierć, ale wraz z tym nadeszła chwila wyznaczona przez Boga na objawienie Jego dobroci i mocy. I oto On, w niezmiernej swojej miłości, nie tylko nie rozgniewał się na nas, nie odtrącił nas od siebie, nie wypomniał nam naszej złości, lecz przeciwnie - odniósł się do nas z taką cierpliwością i wyrozumiałością, że w swym miłosierdziu sam przyjął na siebie nasze grzechy, a jako okup za nas oddał własnego Syna: świętego za niegodziwych, nieśmiertelnego za śmiertelnych.

Cóż bowiem innego mogło zakryć nasze grzechy, jeśli nie Jego sprawiedliwość?

W kimże innym mogliśmy zostać usprawiedliwieni, jak nie w jedynym Synu Bożym?

O jakaż to pełna słodyczy wymiana, co za niezbadane wyroki, jakież nieoczekiwane dobrodziejstwo! Jeden Sprawiedliwy zakrywa mnóstwo nieprawości, sprawiedliwość Jednego usprawiedliwia rzesze grzeszników!

Z Listu do Diogneta (rozdz. 8, 5 - 9, 6)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor