Felieton 23 Mar 2016 | Redaktor
Wielka Środa

Arcykapłani i starsi ludu spotkali się tego dnia w jednym z pomieszczeń należących do świątyni i naradzali się, w jaki sposób najlepiej byłoby zabić Jezusa. Rozważanych było kilka wariantów. Zastanawiali się, czy byłoby rozsądne aresztować Go w czasie święta, kiedy miasto będzie pełne pielgrzymów? Pamiętali uroczystą owację zgotowaną Jezusowi trzy dni wcześniej. Zastanawiali się też zapewne, czy znajdą się wśród tłumu tacy, którzy stanęliby w obronie Jezusa? Czy mogłoby wtedy dojść do zamieszek?

Te rozważania doprowadziły ich do wniosku, że lepiej będzie nie prowadzić do żadnej sytuacji, w której mogłoby dojść do walki. Postanowili więc zatrzymać Jezusa przed świętem, nawet jeśli miałoby to spowodować niezadowolenie ludu oraz doprowadzić Go przed trybunał gubernatora rzymskiego Poncjusza Piłata, a potem spokojnie spędzić święto.

Ci żądni krwi ludzie byli tez mistrzami sprytnej kalkulacji. Postanowili przeprowadzić to zabójstwo w najwygodniejszym dla nich dniu, w którym – według odwiecznego prawa – przygotowywana była ofiara przebłagalna za zbawienie świata. Zgodnie z tym planem nazajutrz wieczorem, kiedy całe miasto pogrążone będzie w ciszy świątecznego wieczoru, należało Jezusa pojmać.

Oczywiście nie wiedzieli oni, że zgodne to było z Bożym planem. Baranek ofiarny, który był przygotowywany w świątyni, był figurą Tego, który był prawdziwym Barankiem. Krew Jezusa przelana na Krzyżu na Kalwarii zastąpi odtąd krew wszystkich zwierząt ofiarnych.

Ale jak pojmać Jezusa w ten cichy wieczór? Gdzie go znaleźć? Był tylko jeden plan, który miał szanse powodzenia: zdrada. Pamiętali, że jeden z uczniów, szukał z nimi kontaktu. Złożył nawet ofertę: „Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam”.

Przystali na tę propozycję. Oni, doktorowie prawa. Czyżby zapomnieli, że tę niesławną transakcję przewidział psalmista w Psalmie 108? (109 wg numeracji hebrajskiej stosowanej przez Biblię Tysiąclecia). Oni znali Pismo od początku do końca, a zapomnieli też o słowach proroka, który zapowiedział nawet sumę: „I rzekłem do nich: jeśli jest dobra w oczach waszych, przynieście zapłatę moję: a jeśli nie, niechajcież. I odważyli zapłatę moję trzydzieści srebrników” (Za 11, 12).

Tak też odpowiedzieli Judaszowi: trzydzieści sztuk srebra. Wszystko było zatem przygotowane. Nazajutrz Jezus przyjdzie do Jerozolimy, spożyje Paschę ze swoimi uczniami. Potem zatrzymają Go w ogrodzie na Górze Oliwnej. Ale jeszcze był jeden szczegół – jak go rozpoznają wśród uczniów w ciemnościach? Judasz poddał im pomysł: podejdzie doń i pocałuje Go!

Cały ten plan został obmyślony w środę w obrębie Świątyni. Dlatego środa, dzień zdrady, była w dawnym Kościele dniem pokuty. Tradycja ta została potem ustalona w formie tak zwanych Suchych Dni, kiedy to ścisły post raz na kwartał, trwał w środę – dzień zdrady Judasza, oraz w piątek i sobotę – dni śmierci Pańskiej i Jego przebywania w Otchłani.

Liturgia Wielkiej Środy ma za swój kościół stacyjny w Rzymie Bazylikę Matki Bożej Większej. Tego dnia w dawnych wiekach chrześcijanie zbierali się w tym kościele, aby opiece Najświętszej Maryi Panny polecić osoby przygotowywane do chrztu i uprosić sobie owocne przeżywanie następnych dni. Mszę świętą przenika myśl o męce Pańskiej.

W zreformowanym Mszale zachowano ten sam introit i kolektę, co w dawnym. Introit mówi o Chrystusie, który stał się posłuszny aż do śmierci. Kolekta nowego Mszału „Boże, Ty chciałeś, aby Twój Syn przez śmierć na drzewie Krzyża uwolnił nas spod władzy szatana, spraw, abyśmy wiernie Tobie służyli i dostąpili łaski zmartwychwstania. Przez naszego Pana…” była w Mszale dawnym druga kolektą, odmawiana po drugiej lekcji. Warto tu wspomnieć, że taka sytuacja w liturgii zdarzała się jedynie w wyjątkowe dni, na przykład we wspomniane kwartalne dni pokuty.

Jak już wspominaliśmy tutaj, dawniej czytano w Wielką Środę Mękę Pańską wg św. Łukasza, która w nowej liturgii była czytana tego roku w Niedzielę Palmową.

Michał Jędryka

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor