Felieton 1 Oct 2018 | Redaktor
Krzyk promocji filmu

Jakoś tak ma się nieodparte wrażenie, że te krzyki pochodzą z tego samego źródła, tylko że ten drugi jest ryczącym protestem po obnażeniu złej intencji, obdarty z pozorów i wściekły, bo ktoś właśnie został uratowany ze zniewolenia, dzięki dramatycznej w swej naturze posłudze... kleru.

Prawidła działania tłumu są swoistym dramatycznym faktem. "Za kogo uważa Mnie tłum?" - pyta bardzo konkretnie Syn Boga. No właśnie... TŁUM... Co to takiego?

To mocne pytanie Chrystusa pokazuje nam wartość odpowiedzi pochodzącej z tłumu. Wartość jest zerowa, bo jest sprzeczna. Jedni uważają cię za tego, inni za tamtego...

Za chwilkę więc pada pytanie: "A wy? Za kogo Mnie uważacie?"

I tak naprawdę tu się rozgrywa nasza historia,bo co nas obchodzi opinia tłumu? Pytanie jest postawione do nas, za kogo uważamy Jezusa Chrystusa. Za kogo też uważamy samych siebie? I dalej pytanie to niesie kolejne pytanie, a mianowicie o naszą z Nim relację, jeśli ona w ogóle jest.

Dalej idzie za tym pytanie o to, czym jest dla nas Kościół. I nikt nam nie może odpowiedzieć na to pytanie, tylko my sami, z osobna i indywidualnie.

Kampania na rzecz filmu "Kler" została zorganizowana na ogromną skalę. Nic dziwnego, skoro - jak donosi portal PCH24: "film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego otrzymał w 2017 r. dofinansowanie w wysokości 3,5 mln zł. Dotację przyznało poprzednie kierownictwo Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej" - Jest z czego opłacać wszelkie bardziej lub mniej nachalne działania promocyjne, z sms'ami zachęcającymi do pójścia do kina włącznie.

Kler to słudzy Jezusa Chrystusa.

Co z tą promocją filmu "Kler" zrobi tłum? Pójdzie do kina. Tłum nawet pewnie uzna, że poznał prawdę o kapłanach i ich roli w życiu człowieka. Tak założyli twórcy. A propos jednego z nich, czytamy następujące oświadczenie: "Zarząd Krakowskiej Fundacji Edukacyjnej im. J.S. Bandtkiego oraz Dyrekcja Szkół Reja w Krakowie wydała komunikat, w którym zdecydowanie odcięła się od prac Wojciecha Rzehaka nad scenariuszem do filmu „Kler”. Ich zdaniem, zaangażowanie dyrektora w produkcję filmu nie reprezentuje w żaden sposób wartości promowanych przez edukacyjną placówkę."

Tłum otrzyma filmową opowieść z życia upadłych sług Chrystusa, ale pod nazwą całościową, tak by oznaczało wszystkich. W tłumie będzie wielu, którzy zaczną przypominać sobie opowieści o kapłanach, na których się zawiódł. Implikacja poprowadzi w kierunku myślenia, że nie potrzeba tłumowi takich sług. A potem, że wcale nie potrzebują sług Chrystusa. Tłum przyjmie jeszcze wiele treści. Może też ubóstwić kogoś, kto sam siebie postawi w pozycji bożka, a to może być cokolwiek.

Tylko, że nie tłum decyduje o naszym życiu. Nasze osobiste życie ma być nasze!

Zobaczmy jak ta rozdmuchana sytuacja z filmem "Kler" krzykiem promocji wchodzi w społeczeństwo, a dokładnie w tym samym czasie wchodzi na ekrany nowy film dokumentalny pt.: "Uwolnij mnie", o którym piszemy ostatnio na portalu Katolicka Bydgoszcz.

Tylko to właśnie ten dokument pokazuje realizm pójścia poszczególnych ludzi z prądem w niewolę wraz z... tłumem. Konsekwencje niekiedy bywają przerażające. "Uwolnij mnie" niestety nie jest filmową fikcją.

Ostateczna konfrontacja i wojna dwóch światów odbywa się zawsze w samym człowieku. Ktoś bardzo pragnie, aby człowiek nie był tego świadomy. Aby był wklejony w tłum i nie myślał samodzielnie.
Aby bezrefleksyjnie dawał sobie wtłoczyć zaprogramowaną treść z poczuciem, że owa treść jest samodzielnym myśleniem. To jest podwójna perfidia.

Tak działa fałsz: Kapłani Kościoła Jezusa Chrystusa w filmie Smarzowskiego ukazani zostali na sposób zwyrodniały. Wszyscy wiedzą, że zachowania niektórych kapłanów KK czasem bywają bywają trudne. Dokładnie tak jak zachowania wszystkich ludzi. Każdy autentyczny wyznawca Jezusa Chrystusa ogromnie cierpi z tego powodu. Nie jest tak, że patrzy się wybiórczo i jakiś reżyser, który na sensacjach zarabia pewnie krocie, nas teraz oświeca, na sposób jednostronny. Nie.

Mamy przed sobą wybór. Możemy posłuchać dwóch rodzajów krzyków:

Promocyjny krzyk w okół filmu "Kler" jest ogromny, tnący myślenie tłumu oddzielając go od samodzielnego myślenia. Za chwilkę film ten stanie się w umyśle tłumu punktem obowiązkowym do zobaczenia dla ... tłumu.

W tym samym czasie możemy jednak usłyszeć krzyk niewyreżyserowany, autentyczny, zarejestrowany w dokumentalnym filmie "Uwolnij mnie".

Jakoś tak ma się nieodparte wrażenie, że te krzyki pochodzą z tego samego źródła, tylko że ten drugi jest ryczącym protestem po obnażeniu złej intencji, obdarty z pozorów i wściekły, bo ktoś właśnie został uratowany ze zniewolenia, dzięki dramatycznej w swej naturze posłudze... kleru.

Czy tłum zechce go usłyszeć?

Katarzyna Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor