Felieton 6 Oct 2015 | Redaktor
Sprawiedliwość, prawo, aborcja...

Czy sprawiedliwość jest pojęciem religijnym? Moglibyśmy od razu podnieść debatę na wysoki poziom logiczny, żądając, w celu rozważenia tego dylematu, definicji: co to jest sprawiedliwość i co to jest pojęcie religijne?

Niech nam jednak wystarczą określenia najprostsze: sprawiedliwość jest to wola oddania każdemu tego, co mu się słusznie należy, a religia jest stosunkiem człowieka do Boga.

Sprawiedliwość o tyle więc nie jest pojęciem religijnym, że człowiek używający rozumu wie, co jest sprawiedliwe, nawet jeśli nie znałby Boga. O tym mówi prawo naturalne. Jeśli ktoś zabije matce dziecko, ona wie, że i dziecku i jej została wyrządzona krzywda, niezależnie od tego, jaką wyznawałaby religię.

Co więcej - morderca zdaje sobie sprawę, że dokonał aktu niesprawiedliwości, nawet jeśli nie jest człowiekiem religijnym. Nie wynika to tylko z umowy społecznej, jest poznawalne przez każdego dzięki faktowi sumienia.

Tak samo wiemy, że kradzież jest złem. Przypomnieć tu się może anegdota opowiedziana przez Sienkiewicza, która dziś, niesłusznie zupełnie, kojarzona jest z jakimś rasistowskim podtekstem. Chodzi oczywiście o scenę z książki „W pustyni i w puszczy”, w której Murzyn Kali uważa za grzech, gdy ktoś mu ukradnie krowy, a kradzież przez siebie dokonaną, skłonny jest uznać za dobry uczynek. Ten swoisty etyczny relatywizm Staś mógł przecież inteligentnemu skądinąd katechumenowi wytłumaczyć jako oczywistą niekonsekwencję, nawet nie odwołując się do norm religijnych. Ale to już autor zostawił naszym domysłom.

Piszę o tym dlatego, że rozum ludzki jest zdolny odkrywać prawa postępowania. Przyznali to, wbrew swej woli zapewne, twórcy pewnej ateistycznej kampanii, gdy przekonywali na billboardach, że mimo iż nie wierzą, to jednak nie zabijają i nie kradną. A jednak – to zadziwiające – religia katolicka też każe nie zabijać, nie kraść etc.

Skoro tak jest, to oskarżenie, tak łatwo kierowane pod adresem katolików, że próbują narzucić swoje normy moralne niewierzącym lub innym wyznaniom, jest zwykłą manipulacją. Prawo naturalne istnieje i należy je uszanować.

Prawo stanowione powinno być z prawem naturalnym zgodne i jest to wymóg rozumu, a nie wiary. Prawo bowiem to nakaz rozumu, mający na celu dobro wspólne, pochodzący od odpowiednej władzy i przez nią publicznie ogłoszony. Tak twierdził św. Tomasz z Akwinu, ale nie ma w tym nic, czego nie może powtórzyć uczciwy ateista. Zobaczmy jednak jak przenikliwe jest to zdanie. Nasze historyczne doświadczenia, a niestety coraz częściej i współczesne, każą nam stawiać pytanie: czy nakaz, który nie byłby zgodny z rozumem, nie byłyby zatem prawem? Odpowiedź świętego Tomasza jest jasna: nie, gdyż nakaz, który nie jest zgodny z rozumem nigdy nie jest prawem. Jest to akt arbitralny czyli tyrania.

Rozważania te, o sprawiedliwości i prawie stają się szczególnie aktualne dziś, gdy idąca coraz pewniejszym krokiem po władzę polska prawica staje nagle przed istotnym wyborem, który świadczyć może o jej tożsamości.

Bo przecież prawo naturalne właśnie, i sam rozum, każą chronić ludzi najsłabszych przed arbitralnymi i tyrańskimi decyzjami silniejszych. Żaden człowiek rozsądny nie uzna za sprawiedliwą normy prawnej, która pozwalałaby człowiekowi silniejszemu zabić słabszego, gdyby ten słabszy był silniejszemu jakimś ciężarem. A czym w istocie jest prawo pozwalające zabijać nienarodzonych, jeśli nie takim niesprawiedliwym arbitralnym tyrańskim nakazem? Tymczasem prominentny polityk Prawa i Sprawiedliwości przyciśnięty przez dziennikarza – celebrytę do muru twierdzi, że „dzisiaj w Polsce nie ma warunków do tego, żeby rozmawiać o całkowitym zakazie aborcji”.

Czy to nie wbrew rozumowi? Tym gorzej, że nie pierwszy to raz.

Michał Jędryka

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor