Felieton 25 Jun 2018 | Redaktor
Płciowość cz. 9. Nie wolno kłamać dzieciom lub nie odpowiadać na pytanie skąd się biorą

Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat

Wszyscy rodzice i wychowawcy zdają sobie sprawę, że rozmowa z dziećmi o przekazywaniu ludzkiego życia i o płciowym zróżnicowaniu ludzkiego ciała jest w wychowaniu konieczna. Trzeba jednak przyznać, że rozmowy te są częstokroć tak dla rodziców jak i wychowawców bardzo trudne.

Wynika to nie tylko z delikatności przedmiotu i intymności, z jaką się wiąże życie płciowe. Źródłem wielkich trudności w podejmowaniu tej tematyki w rozmowach z dziećmi są liczne konflikty psychiczne i moralne, których doświadczają niejednokrotnie rodzice w związku z popełnionymi w życiu błędami w dziedzinie życia seksualnego. I tak np. małżonkowie broniący się przed poczęciem dziecka przez uciekanie się do antykoncepcji czy aborcji, nie będą umieli szczerze i z prostotą mówić o tej tematyce z własnym dzieckiem.

Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że rozmowy te ułatwia fakt, iż dzieci zadają swoje pytania z całą prostotą i szczerością, mając bardzo czyste spojrzenie.

Nie trzeba więc ulegać panice, należy rozmawiać bez zażenowania, tak jak o innych sprawach rodzinnych. I chodzi tu nie tylko o samą wiedzę przekazywaną w dialogu, ale i o to, że w samym dialogu dziecko doświadcza akceptacji ze strony rodziców, doświadcza tego, że rzeczywiście liczy się ono i w oczach rodziców, i w życiu rodziców.

Niestety, w wielu rodzinach dziedzina płciowości nie jest przedmiotem rozmów dziecka z rodzicami i jednocześnie – właśnie dlatego – nie wchodzi ona harmonijnie w całość ludzkich doświadczeń dziecka. Jest ona w nim, ale jest jednocześnie jak gdyby obok niego. Jest czynnikiem, który nie będąc w pełni włączony w osobowość dziecka, sprawia kłopoty i budzi w nim niepokój.

Jeśli zatem rodzice chcą oszczędzić dziecku wielu kłopotów, a zarazem doprowadzić do tego, by w życiu seksualnym stało się ono pełnym człowiekiem, to nie powinni unikać rozmów z dziećmi. Ważną jest też rzeczą, aby rodzice umieli przekazać dzieciom świat wartości, a nie tylko nakazy i zakazy.

Do jakich zatem wartości należy nawiązywać, gdy omawiamy sprawy związane z życiem seksualnym?

Pierwszą taką wartością jest życie rodzinne. Dziecku życie rodzinne jest dobrze znane, bo uczestniczy ono w nim nieustannie. Życie rodzinne jest dla dziecka rzeczywistą wartością. Nie będzie więc trudności w ukazywaniu rzeczywistości, jaką jest płeć, że ojciec i matka są elementem tworzącym życie rodzinne. Dobrze będzie zwrócić uwagę na prawa wspólnoty rodzinnej takie jak miłość i rodzicielstwo.

Drugą wartością jest małżeństwo. Ono łączy rodziców, jest zatem dla dziecka rzeczą największej wagi. Oczywiście, jeżeli w małżeństwie nie ma prawdziwej miłości czy serdeczności, gdy małżeństwo nie jest głęboko ze sobą związane, to będą trudności w ukazywaniu dziecku małżeństwa jako wartości.

Trzecią wartością jest miłość między ludźmi. Wszystko co buduje jedność, miłość i oddanie w małżeństwie jest dobrem moralnym, stanowi dla dziecka zasadę zrozumiałą i oczywistą. Przeżywając miłość, człowiek winien stawać się lepszym. Wpojenie jej może dziecko uchronić od niejednego błędu w przyszłości.

Czwartą sprawą jaką należy ukazywać dziecku jest wartość ludzkiego życia. Życie każdego dziecka bierze początek z życia rodziców. Każde życie od chwili poczęcia do śmierci jest święte, jest wiec fundamentalną wartością i to jest dla dziecka zrozumiałe. Rodzice dzielą się swoim życiem z dzieckiem. W tej perspektywie układ płciowy, jest źródłem życia. Takie spojrzenie na płciowość sprzyja uświadomieniu wielkiej odpowiedzialności związanej z działaniem płciowym.

Dziecko pyta o sprawy związane z przekazywaniem życia wcześnie, między trzecim a piątym rokiem życia. Stawianie tych pytań świadczy o prawidłowym normalnym rozwoju dziecka. Przecież dziecko chce wiedzieć o początku swojego życia i o jego przekazywaniu, tak jak o wszystkich innych sprawach. Nie podejrzewa zupełnie, że może się w nich kryć coś, o czym rodzice mówić nie chcą.

Niestety, zadając pytania w rodzaju: Skąd się biorą dzieci?... dzieci otrzymują bardzo często odpowiedź wymijającą, np. Dowiesz się później, Po co pytasz o takie głupstwa? Nie zawracaj mi teraz głowy itd. Wymijająca odpowiedź niepokoi dziecko, bo zawsze brak odpowiedzi stanowi jakąś niewyjaśnioną zagadkę i mimowolnie koncentruje uwagę na tym temacie. Ostatecznie dziecko orientuje się, że rodzice nie chcą z nim rozmawiać.

Toteż w końcu przestanie podejmować próby rozmów na ten temat z rodzicami. Jest to pierwszy etap tak bolesnej później dla dziecka utraty wspólnego języka z rodzicami.

Można spotkać rodziców, którzy z zadowoleniem utrzymują, że ich dziecko ma już kilkanaście lat, a nigdy o te rzeczy nie pytało. Sprawa ma się jednak inaczej. Dziecko pytało, ale rodzice zlekceważyli dziecko i jego pytania uchylając się od rozmowy i ono przestało pytać. Nie znaczy to, żeby nie interesowało się tym ważnym dla każdego człowieka tematem i nie szukało rozwiązania tych zagadek w różnych – jakże często niewłaściwych – źródłach.

Gorsza jeszcze sytuacja powstaje, gdy rodzice na pytania dziecka odpowiadają nieprawdę. Korzystają w takim wypadku z jednego z trzech schematów. Tłumaczą np. dziecku, że ktoś je przyniósł, albo że zostało znalezione albo że zostało kupione. Wcześniej czy później dziecko oczywiście zorientuje się, że te odpowiedzi są nieprawidłowe. Budzą one przy tym nie tylko niepokój, ale stwarzają wprost poczucie zagrożenia. Kto z nas dorosłych chciałby być znaleziony, czy kupiony, czy przyniesiony?

Słysząc takie odpowiedzi dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, musi wyciągnąć smutny wniosek, że chyba nie ma właściwie rodziców, że tak na prawdę to jest znajdą albo podrzutkiem.

Później przekona się ono, że prawda przedstawia się inaczej, niż rodzice mu powiedzieli. Zostało więc przez rodziców wprowadzone w atmosferę kłamstwa, z czego często wyciąga prosty wniosek: można kłamać, gdy jest rzeczą niewygodną powiedzieć prawdę.

To właśnie rodzice, którzy są tak wrażliwi na to, by dziecko mówiło prawdę, wprowadzili je w świat kłamstwa, posługując się swobodnie nieprawdą w rozmowach na tematy dotyczące przekazywania ludzkiego życia.

Jest to bardzo doniosły wychowawczo i etycznie negatywny skutek bajeczek na temat początku ludzkiego życia. W dziecku zostaje podważone zaufanie do rodziców. Odtąd dziecko będzie szukało odpowiedzi na swoje problemy w przygodnej lekturze, w filmach, obrazkach pornograficznych, u cynicznych a nieraz brutalnych informatorów: koleżanek czy kolegów.

Jak odpowiadać na pytania” Skąd się biorą dzieci?” opowiem w następnym felietonie.

Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor