Obumieranie to nie problem, ale zadanie
Śmierć. Moment trudny. Jednak czy aby na pewno jednorazowy w naszym życiu?
Inne z kategorii
O Mszy papieża Piusa [VIDEO]
Komentarz do liturgii na XIV Niedzielę w ciągu roku
Ile razy doświadcza człowiek sytuacji granicznych? Ile razy coś wywraca się do góry nogami, gdy na przykład traci się zdrowie, nabyte umiejętności okazują się nagle nikomu niepotrzebne, traci sią majątek, albo, i co chyba najgorsze, traci się ukochaną osobę? Takie rzeczy się zdarzają. Czyż swoiście nie umieramy w tym wszystkim?
Niekiedy spotykamy osoby, które utraciły kogoś ukochanego. Nie doznają ukojenia. A jednak podnoszą się i z wielką siłą dalej służą innym. Ta szczególna siła jest tak niezwykła, godna szacunku i podziwu, piękna... Jak to możliwe, że w braku ukojenia zostaje zrodzona siła? Po ludzku to niemożliwe, ziemski styl życia tego nie ogarnia. Czyż nie są to największe z nowych narodzin? Być może najtrudniejsze z wszystkiego, co może spotkać człowieka... Czyż nie jest to siła nadprzyrodzona, dana człowiekowi prosto od Boga?
Życie codzienne każdego z nas jest naszym umieraniem. Jeśli pozostajemy w relacji z Bogiem, zawsze owo umieranie, jest jednoczesnym rodzeniem się, ale już dla całkiem innego życia.
Życie wieczne nie zacznie się kiedyś tam, na przykład po naszej śmierci cielesnej. Życie wieczne dla nas trwa od kiedy zostaliśmy stworzeni. Od naszego początku i teraz, dziś. Bóg chce aby każdy z nas był szczęśliwy. On sam pokazuje nam indywidualnie, co jeszcze danego dnia konkretnie musi w nas obumrzeć, abyśmy byli po prostu naprawdę szczęśliwi.
Ziarno pszenicy nie obumiera gdziekolwiek, ale w ziemi. W fundamencie, który jest Miłością Boga. Nie można obumierać przecież gdziekolwiek...
(J 12,24-26) Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
oprac. graf i wtęp: K. Chrzan