Felieton 7 Dec 2018 | Redaktor
Nie chcieć być czymś w niczym

Mamy w sobie pragnienie spełnienia. Ono manifestuje się na różne sposoby. Chcemy być najlepsi, albo przynajmniej pośród najlepszych, czuć się bezpiecznie, pragniemy spokoju, radości, chcemy być w posiadaniu wielu rzeczy, chcemy panować nad naszym życiem i sobą samym, chcemy... chcemy... chcemy... itd. itd…

Tylko że nieustannie zmagamy się z jakimś przedziwnym, ogromnym trudem osiągnięcia tego typu celów. Często nam coś nie wychodzi i z czasem coraz bardziej irytują nas nasz braki i nasza niemoc!

W końcu bywa i tak, że rezygnujemy z walki o własne spełnione życie, niekiedy oddajemy się swoistemu zagłuszaniu naszej codzienności. Wypełniamy dni różnymi atrakcjami, wydarzeniami, choć wewnętrznie jakoś dziwnie czujemy, że to nasze życie nie jest tak do końca… żywe.

I bardzo dobrze, że tak czujemy! To znaczy, że wciąż mamy w sobie ten głód, który nas uwodzi w stronę tego, co prawdziwe, co niezastępowalne przez nic, co spotykamy w tym świecie.

Wbrew niektórym odczuciom rezygnacji, niejednokrotnie też przeciwnie wobec własnych uczuć, my wiemy, że jesteśmy stworzeni do życia spełnionego, w którym w najgłębszych pragnieniach chcemy smakować i doświadczać tego, co wieczne. O tym właśnie pisze św. Jan od Krzyża w jednej ze strof:

Aby dojść do smakowania wszystkiego, nie chciej smakować czegoś w niczym.

Aby dojść do poznania wszystkiego, nie chciej poznawać czegoś w niczym.

Aby dojść do posiadania wszystkiego, nie chciej posiadać czegoś w niczym.

Aby dojść co tego, by być wszystkim, nie chciej być czymś w niczym.

św. Jan od Krzyża strofa I. Droga na Górę Karmel

Uwaga! Niekiedy staje się modne poszukiwanie spełnienia pragnienia 'braku odczuwalności pragnień' np. w różnych rodzajach medytacji prowadzących do nirwany. Oddaje się wtedy swoją wolę nie wiadomo jakiemu duchowi, tylko że to nie jest Duch Boży, a więc jasno widać jaki. Unicestwia się z wolna swoje żywe życie na rzecz jakiegoś marazmu. Nie ma w tym miłości, nie ma Osoby Boga, a nasza godność wcale nie spełnia się w pokorze, ale w oddaniu swoich wszystkich władz duchowych w pozorną nicość duchową. Ta nicość nigdy nie jest nicością, ale potężnym zagrożeniem dla nas.

Św. Jan od Krzyża pokazuje zupełnie coś innego: drogę na Górę Karmel, czyli drogę zjednoczenia z Bogiem. Ona prowadzi przez oczyszczenie, ciemną noc uczuć i ciemną noc duszy. Noce są bierne i czynne. Krok po kroku człowiek gubi się, aby się odnaleźć, a wszystko prowadzi go do pełni wolności, nawet od własnych pragnień, ale nie dla jakiejś wymyślonej nicości lecz dla pełni!

Niedługo święto Świętego Jana od Krzyża, który sam przeszedł te drogę i w niewiarygodnie wyrazisty sposób nam ją opisał, tak że wiemy co się z nami dzieje w danym etapie naszego duchowego życia. Oczywiście nie tylko on to opisał, bo znajdujemy podobne treści w pismach wielu ludzi, najbardziej u świętych którzy otrzymali dar opisu drogi. Jednak św. Jan od Krzyża w swoich pismach wyróżnia się niesłychana precyzją. Tak, że każdy odnajduje w jego pismach własne przeżycia. Taki dar otrzymał od Boga i spisał wszystko dla każdego z nas. Zmierzmy się z tym. Przeczytajmy strofę pierwszą Drogi na Górę Karmel. Odnajdźmy w niej siebie, oczywiście jeśli rodzi się w nas takie... pragnienie.

red. KB

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor