To nie będzie łatwe
Inne z kategorii
O Mszy papieża Piusa [VIDEO]
Komentarz do liturgii na XIV Niedzielę w ciągu roku
Medytacje ewangeliczne z dnia 6 sierpnia 2018r., Poniedziałek
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych. (Mk 9, 2-10)
Myślimy że Góra Przemienienia jest w jakiejś przestrzeni poza nami. Myślimy, że wydarzenie opisane jest przeszłością.
A tymczasem, cokolwiek byśmy nie czytali w Piśmie Świętym, dzieje się obecnie w nas. To jest ponadczasowe, choć prowadzi nasze życie w czasie.
Góra Przemienienia jest w nas. Czy chcemy na nią wejść? Czy chcemy poznawać Chrystusa przemienionego, a to oznacza poznawać prawdę o naszym zbawieniu? Czy chcemy usłyszeć głos Boga na tej naszej wewnętrznej Górze Przemienienia? Tu każdy podejmuje sam decyzję.
Nie można wejść na tę górę i pozostać tym samym człowiekiem. To, co się na niej zobaczy, przekracza możliwości poznawcze i wyobrażenia człowieka. Zobaczmy jak o tym pisał Św. Jan Chryzostom.
"Ewangelista chciał przedstawić blask i mówi zajaśniał. Jak zajaśniał? Powiedz: Bardzo. Jak to rozumiesz? Jak słońce. Mówisz jak słońce? Tak. A dlaczego? Bo nie znam innej gwiazdy bardziej jaśniejącej. A biały był jak śnieg? Dlaczego jak śnieg? Dlatego, że nie znam innej materii bielszej. Bo że On nie tak zajaśniał, widać z dalszego ciągu: I upadli na ziemię uczniowie. Nie byliby bowiem upadli, gdyby zajaśniał jak słońce. Ponieważ słońce widywali co dnia, a nie upadli. Ale ponieważ zajaśniał ponad słońce i ponad śnieg, dlatego, nie mogąc znieść tego blasku, upadli”.
Nakarmieni takim wymiarem, pamiętajmy, że czekają nas trudy. Pierwszy, którego spotkał Jezus z uczniami był opętany syn. Kto poznał Miłość Boga, kto dalej, poszedł za tą Miłością, pozwolił jej siebie przemieniać, ten nie może zatrzymywać jej dla siebie. Musi iść i z miłością działać. Ale to nie będzie łatwe.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Ave Maryja
Kasia Chrzan