Felieton 25 Mar 2019 | Redaktor
Matko... czuwaj... gdy Ojciec Niebieski bierze mnie „w swoje obroty

24. III. 1954, środa.

Spotkanie Serc... Przełomowe to zdarzenie miało miejsce w Nazarecie, gdy Maryja wyrzekła:

„Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego".

Serce Wieczyste spoczęło pod Sercem Niepokalanym, przeczystym. Bóg przyniósł swoje Serce, Bóg doznał serca. Serce Boże ogarnęło serce człowieka, człowiek otworzył serce swoje i przyjął Boga. Serce serc jest głębiną nawet dla serca Łaski pełnej.

Współżycie dwojga Serc- Stwórcy i stworzenia. Bóg - szczepem, człowiek - latoroślą. Ale jest tu stosunek szczególny: Serce Jezusa, czerpiące z Serca Słowa, przekazuje bezpośrednio głębie miłości, wzięte z Istoty Bóstwa - człowiekowi. Ale to Serce Boga Człowieka, związane z życiem Maryi, odżywia się Jej krwią. Serce Maryi pracuje dla Serca Jezusa.

To Serce Maryi, tak niezwykle ubogacone, przynosi Sercu Jezusa tó wszystko, co Niepokalana Matka może wziąć z miłości najczystszej, by dać swemu Dziecięciu. Jak podobiznę matki najwierniej spostrzegamy w obliczu dziecka, tak w Jezusie widzimy właściwości duchowe Serca Jego Matki. Jakże Maryja była zawsze gotowa i rychła do każdej posługi: odpowiedź dana aniołowi, nawiedzenie Elżbiety, Kana, Kalwaria - wszystko to zadziwia szybkością decyzji i pośpiechem w niesieniu pomocy i służby. Tak mówi Chrystus:

„Ja przyjdę i uzdrowię go".

Młodzieniec z Naim, Łazarz, Zacheusz, świekra Piotrowa, córka Jaira, ślepiec z Jerycho, człowiek z uschłą ręką - to rysy gotowości Chrystusowej na posługę ludzką. Serce Maryi odbiło się w Sercu Jezusa. Odtąd te dwa Serca, ze sobą zespolone, będą na służbie człowieka, „co wpadł między zbójców".

25. III. 1954, czwartek.

Benigne fac Domine in bona voluntate Tua (Ps 50). Znam Twoje dłonie ojcowskie: wszak ręce Twoje ukształtowały mnie. Odciski palców Twoich czuję na sobie. Spłynęło z nich na mnie samo tylko dobro.

A jednak „Palec Boży" mnie niepokoi, chociaż dotykasz nim zazwyczaj przez miłość. Korzę się przed Twoim palcem i lękam się, bym nie spłonął od „ognia pożerającego", którym jesteś. Zbyt wiele jeszcze we mnie materiału do spalenia. O, gdybym już był duchem! Twój ogień oczyszczający nie strawiłby go, jak trawi wszystko inne.

Benigne fac - patrz, jak jestem słaby, bezsilny, jak boję się podmuchów Twego Wichru. Gdy przechodzisz, „ziemia drży". Cóż dziwnego, że ziemia mego ciała pełna lęku.

Benigne fac - jak ojciec, który z lękiem bierze niemowlę po raz pierwszy w swoje ręce. Czyż wtedy matka nie lęka się o dziecię, gdy jest w twardych rękach ojca?

Przynajmniej Ty, Matko Najlepsza Jedynego Syna Bożego, czuwaj nad dłońmi Ojca Niebieskiego, gdy bierze mnie „w swoje obroty". Czuwaj i osłaniaj.

Benigne fac - kruchym jestem naczyniem, a Tyś Mocarz, który miota konstelacjami gwiazd jak kręglami. Prawda, że dla Twej dłoni pyłek planeta tyleż znaczą; jesteś Stwórcą i jednego, i drugiego. Wszystko w dłoniach swoich zważyłeś. Czemu jeszcze się lękam?

Benigne fac - ufam, ale proszę o Twoją delikatną dłoń. A najlepiej, oddaj mnie Matce mojej, jak oddałeś Jej własnego Jednorodzonego Syna. Wszak cała Jej dobroć - z Twojej!

Kard. Stefan Wyszyński - 'Zapiski więzienne' z dnia 24 i 25 marca 1954 r.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor