Felieton 7 Nov 2015 | Redaktor
Kto zabił imperium rosyjskie?

W spojrzeniu na tzw. „Rewolucję Październikową” z perspektywy katolickiej interpretacji dziejów, szukanie odpowiedzi na pytanie „Kto zabił Imperium Rosyjskie?”, jest kwestią drugorzędną. Lont, tlący się od lutowych zamieszek roku 1905 nie podpalił się rzecz jasna sam. Propagandowe bajki o tzw. społecznych przyczynach wybuchu „rewolucji” skutecznie maskują do dzisiaj, rzeczywiste sprężyny napędowe demontażu potężnego Imperium oraz parametry i kierunki przepływu strumieni pieniężnych zasilających walkę o „wyzwolenie klasowe”. Z upływem dziesięcioleci łatwiej odsłania się natomiast wiedza o społeczno-gospodarczych skutkach porządku komunistycznego. Jest to wiedza praktyczna, będąca w posiadaniu milionów ludzi, którzy wyszli już z komunistycznych, ziemskich rajów, bądź żyją w chylących się ku upadkowi ostatnich enklawach rządów sprawowanych przez przez „dyktaturę robotniczo-chłopską”. Jest to wiedza o tym, iż żadna z „rewolucji” – ani „rewolucja francuska” z lat 1789-99, ani jakakolwiek po 1917 roku – nie stworzyła obiecywanego ustroju „sprawiedliwości społecznej”.

Bolszewicki spisek z przewrotem obalającym Rząd Tymczasowy, przypadający na przełom 6 i 7 dnia listopada 1917 r. (wg kalendarza juliańskiego użytkowanego wówczas w Rosji, był to przełom 24/25 października) zapoczątkował natomiast w XX wieku krwawe pasmo diabolicznej walki z chrześcijaństwem, wpisanej w ideologię Karola Marxa i jego pilnych uczniów rozsianych później po wszystkich kontynentach. Był to wszechogarniający, programowo bluźnierczy, starannie i długofalowo zaplanowany oraz zbrodniczy w skali ludobójczej, proces dechrystianizacji. Przewrót bolszewicki miał być początkiem globalnej przebudowy świata z porządkiem opartym na doktrynach komunistycznych. W „Elementarzu komunizmu” Bucharin pisał, iż „(...) Religia i komunizm nie mogą istnieć obok siebie, ani w teorii, ani w praktyce. (...)”; Stalin głosił, że „(...) Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus. (...)”. Według programów partyjno-rządowych, w które wpisano realizację owych poglądów, nowy, sowiecki człowiek miał zostać uwolniony od religii. Szybko, radykalnie, a jeśli wymagał tego określony etap „walki” o jego wychowanie, to i ostatecznie.

Już w 1922 roku, gdy miliony mieszkańców Rosji umierały z głodu, w tajnym piśmie towarzyszącym wprowadzaniu w życie dekretu o konfiskacie cerkiewnych cenności, Lenin pisał do członków politbiura: „(...) Im większą liczbę przedstawicieli reakcyjnego duchowieństwa i reakcyjnej burżuazji uda się z tego powodu rozstrzelać, tym lepiej. Trzeba właśnie teraz wyedukować tę publikę tak, by przez kilkanaście lat nawet i nie pomyśleli o jakimkolwiek oporze. (...)”. Instytut Świętego Tichona szacuje obecnie, iż liczba zamordowanych za wiarę chrześcijan prawosławnych w latach władzy sowieckiej mieści się pomiędzy 500 tysięcy, a milionem. W roku 1917 działało w Imperium Rosyjskim około 900 księży oraz osób zakonnych Kościoła katolickiego; w 1938 było w ZSRR dwóch księży.

Wierzono w różnych epokach, iż Antychryst przybierze krwawą postać historyczną, podobną takim komunistom i socjalistom jak Lenin, Stalin, Béla Kun, Hitler, Calles, Che Guevara, Pol Pot. Wytrawny, katolicki interpretator historii – Vittorio Messori – przypomina współcześnie, iż jest także chrześcijańska tradycja mniejszościowa, która widzi groźbę Antychrysta nie w przemocy i krwi, lecz w podstępnym mimetyzmie do przekonywającej, zachęcającej rzeczywistości. Będzie miał on „(...) przebranie »humanisty« – mistrza tolerancji, pluralizmu, ekumenicznego irenizmu. (…)”. Będzie to „(...) raczej uśmiechnięty oszust niż hałaśliwy antagonista Ewangelii (…) ktoś czyniący spustoszenie od wewnątrz, a nie z zewnątrz (...)”.

Edward Małachowski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor