Katolickie myśli pana Michała
Na ostro i na wesoło też
Inne z kategorii
Kim jest niejaki pan Michał? Otóż redakcja KB przedstawiam drogim Czytelnikom pana Michała Jędrykę (redaktora naczelnego Tygodnika Bydgoskiego), bydgoszczanina z krwi, kości i umysłu, choć jak widać po tym jak zauważa fakty naszego świata i jak potrafi wszystko ponazywać, umysł jego mieszka tylko częściowo w naszym mieście, reszta rozbiega się po całej planecie, by dać wyraz faktom w sposób jak poniżej. Zapraszamy z uśmiechem!
Św. Paweł wszak wykazał św. Piotrowi błąd i ani myślał z tego wywodzić, że Piotr stracił urząd powierzony Mu przez Zbawiciela
„Coraz bardziej przekonuję się o bezpodstawności teorii sedewakantyzmu, która twierdzi, że papież, gdy błądzi, traci swój urząd. Otóż, po pierwsze, teoria ta w niejawny sposób zakłada rozszerzenie papieskiej nieomylności na obszary daleko szersze niż to sformułował Sobór Watykański pierwszy, po drugie, stwarza nierozwiązywalny trudności praktyczne w przypadku wystąpienia takiej sytuacji, a po trzecie, prawdopodobnie niechcący, dostarcza broni wyznawcom teorii ślepego posłuszeństwa. A tymczasem trzeba Boga słuchać więcej aniżeli ludzi. Św. Paweł wszak wykazał św. Piotrowi błąd i ani myślał z tego wywodzić, że Piotr stracił urząd powierzony Mu przez Zbawiciela.”
Lajtowa wersja butnego niemieckiego
„Zauważam, że w wśród wiernych Kościoła katolickiego, no, zwłaszcza tych bardziej postępowych, szerzy się specyficzna, taka trochę lajtowa wersja butnego niemieckiego "Gott mit uns". Przybiera ona postać taką, że wszystko co mi się w Kościele podoba, zostaje przypisane Duchowi Świętemu, no i wtedy już łatwo przeciwko przeciwnikom tego co mi się podoba, użyć argumentu - klucza ‘nie próbujmy walczyć z Duchem Świętym’.”
Temu, kto wymyślił teorię o "zawieszeniu" Obecności życzę, żeby mu miłosierny Pan Jezus swojej obecności nie zawiesił w wieczności
Byłem dziś na NOM (Novus Ordo Missae). Nie jestem jakoś alergicznie nastawiony do tego obrządku, wszak całą młodość z konieczności stanowił on jedyny sposób, w który uczestniczyłem w Najświętszej Ofierze. Ale nie mogę patrzeć na jeden ze zwyczajów który się tam wytworzył (na szafarzy i ministrantki też, ale tym razem o czym innym). Z tego co pamiętam powstał on zresztą później niż ten obrządek, na początku tak nie było. Chodzi o nieprzyklękanie przez Panem Jezusem obecnym w tabernakulum, przechodząc przed Nim. Ideolodzy NOM-u uzasadniają to ciągłością akcji liturgicznej czy jakoś tak. Niektórzy posunęli się nawet do wymyślenia teorii, że Pan Jezus zawiesza swoją obecność w tabernakulum na czas Mszy św.
Skutek jest taki, że służba liturgiczna łazi po prezbiterium jak muchy w smole, w ogóle na tabernakulum nie zwracając uwagi, a wierni nie przyklękają przed Najświętszym Sakramentem już w ogóle. Ani w czasie Mszy ani poza nią. Oto jakie katastrofalne konsekwencje ma rezygnacja z prostego, zdawałoby się zewnętrznego znaku! Zanika cześć dla Najświętszego Sakramentu!. Szanowni liturgiści- przywróćcie to przyklękanie jak najszybciej, póki jeszcze żyje pokolenie, które je pamięta! A temu, kto wymyślił teorię o "zawieszeniu" Obecności życzę, żeby mu miłosierny Pan Jezus swojej obecności nie zawiesił w wieczności.
Tytułu nie trzeba
Znak czasów: Barka jako pieśń pogrzebowa grana na trąbce.
Kusyenie Pana Boga
Śpiewanie "sto lat" to kuszenie Pana Boga. Wszak napisano w Psalmie 89/90: "Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to trud i marność: bo szybko mijają, my zaś odlatujemy"
Skoro żeś taki ultramontanista, to nie powinieneś obchodzić wigilii Bożego Narodzenia
Trochę mnie drażnią, a trochę smucą osoby, które twierdzą, że wszelkim decyzjom, a nawet sugestiom papieża, jakie by one nie były, należy się po prostu podporządkować, nie próbując nawet się zastanawiać, czy one są słuszne czy mylne, mądre czy głupie... Ale zupełnie niespodziewanie przyszedł mi do głowy argument, który powinien do tych osób trafić. Argument jest taki: skoro żeś taki ultramontanista, to nie powinieneś obchodzić wigilii Bożego Narodzenia. Przecież Paweł VI ją zniósł w 1969 roku Pańskim...
Taka właśnie bezradność
Orwell nie jest z mojej bajki. Walczył po drugiej stronie barykady. Ale istnieje jego wyjątkowo celna sentencja : “Freedom is the freedom to say that two plus two make four. If that is granted, all else follows.” Inaczej mówiąc nie ma wolności bez uznania praw logiki. W dzisiejszej postlogice człowiek jest bezradny. Człowiek logiczny czuje dziś bezradność podobną do tej, którą od początku świata zdarza się odczuwać mężom w sporach z żonami. Taką właśnie bezradność budzi we mnie ten krótki tekst...
Jeśli ktoś by chciał się podjąć obrony papieża, to w moim przekonaniu jest to jakoś możliwe tylko z jednej pozycji
Czytam spory pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami tzw. "synowskiej korekty" skierowanej do papieża. To co najbardziej smuci to fakt, że obrońcy papieża zdają się bronić go jedynie z dwóch pozycji:
-
Pozycja woluntarystyczna - w tej koncepcji wszystko co zrobi czy nakaże papież jest z definicji dobre i na pewno pochodzi od Ducha Świętego.
-
Pozycja modernistyczna - Pan Bóg nam właśnie objawia nową, nieznaną do tej pory koncepcję miłosierdzia, w tej koncepcji, trochę podobnie jak u Lutra, grzech jest nie do uniknięcia i nie ma potrzeby go unikać.
Obie koncepcje są naganne i błędne. Charakterystyczną jest rzeczą, że nikt nawet nie próbuje wykazać, że którejś z tych koncepcji Kościół zawsze nauczał...
Jest oczywiście jeszcze koncepcja ataków ad personam na przeciwników, ale z tym nawet nie warto dyskutować. Jeśli ktoś by chciał się podjąć obrony papieża, to w moim przekonaniu jest to jakoś możliwe tylko z jednej pozycji, że mianowicie nie ma żadnych ostatecznych dowodów, że nieścisłości Amoris Laetitia były celowe i zamierzone. A zatem są tylko nieścisłościami - zwykłymi ludzkimi błędami a nie herezją...
Autor: Michał Jędryka - Redaktor naczelny Tygodnika Bydgoskiego
oprac.: K. Ch.