Felieton 25 Jul 08:43 | MP
Jak święty Krzysztof zniknął z kalendarza [FELIETON]

Bernardo Strozzi, Public domain, via Wikimedia Commons

Święty Krzysztof cieszy się z całą pewnością sporą estymą wśród katolików w Polsce. Widać to 25 lipca przed kościołami, gdzie księża, zgodnie z oczekiwaniem wiernych, błogosławią pojazdy w dniu tradycyjnie poświęconym temu patronowi.

Kierowcy chętnie też umieszczają w swoich pojazdach podobiznę tego świętego, aby prowadził ich po niebezpiecznych drogach. Nawet jeśli ktoś będzie w tym dostrzegał jakiś objaw religijności magicznej, to przecież zawsze jest to jakiś zaczyn wiary we wstawiennictwo świętych, który przecież dobre kierownictwo duchowe może rozwinąć i wzbogacić.

Święty Krzysztof, żyjący w trzecim wieku po Chrystusie, był rycerzem. Służył różnym panom i książętom, ale nudziła go i męczyła ta służba, zwłaszcza gdy trafiał do władców bojaźliwych i tchórzliwych. Szukał więc władcy odważnego, ale nie mogąc takiego znaleźć trafił do pewnego pustelnika.

Słynne Żywoty Świętych, pochodzące od ks. Piotra Skargi i uzupełniane potem przez innych autorów tak opisują to spotkanie. „Pustelnik dał mu następującą radę: »Kiedy tak, to spróbuj Chrystusowi służyć dziełami miłosierdzia. Widzisz tam rzekę bez mostu, którą ludzie w bród przebywają. Niejeden już dotychczas tę śmiałość życiem przypłacił. Przenoś ich więc z jednego brzegu na drugi. Wdzięczność ich i błogosławieństwo Boże będzie twoją nagrodą«. Krzysztof zdjął cały rynsztunek i pełnił w pokorze zaleconą mu przez pustelnika służbę we dnie i w nocy. Pewnego wieczora prosił go żwawy chłopczyk o złocistych włosach i rumianej twarzyczce, aby go przeniósł przez wodę. Chętnie wziął go Krzysztof na barki i wszedł we wodę, ale z każdym krokiem wzbierała rzeka coraz wyżej, a chłopczyk stawał się coraz cięższym, tak że Krzysztof ledwie go zdołał udźwignąć; nareszcie oblany potem i strudzony stanął z nim na drugim brzegu. »Co za dziwo — rzecze — kochane dziecię wydało mi się, jakobym dźwigał cały świat«. Pacholę odpowiedziało: »Dźwigałeś więcej, niż świat cały, bo Tego, co stworzył Niebo i ziemię; okazałeś miłosierdzie i znajdziesz miłosierdzie. Przebaczone ci są twe grzechy, bądź Mym Apostołem, a na dowód zakwitnie żelazna laska twoja«. Tak się też stało i odtąd nazwano go Krzysztofem, tj. nosicielem Chrystusa”.

Krzysztof odtąd nawracał licznych mieszkańców Cesarstwa Rzymskiego. Rozgniewało to cesarza Decjusza, który najpierw nakazał Krzysztofa biczować, potem wsadzić mu rozpalony hełm na głowę, wreszcie natrzeć ciało jego olejem i wrzucić go w czeluście pieca, a gdy wciąż jeszcze żył — ściąć mu głowę.

Wspomnienie świętego Krzysztofa jest obchodzone w Kościele zachodnim 25 lipca. Tego samego dnia jednak wypada święto św. Jakuba Apostoła. To sprawia, że dzień świętego Krzysztofa jest obecnie obchodzony tylko w szczególnych przypadkach, gdy kościół, parafia lub diecezja jest pod jego wezwaniem, wtedy święto głównego patrona znosi święto Apostoła.

I tu po raz kolejny ujawnia się pewna wyższość dawnej liturgii nad zreformowaną. Przed reformą bowiem w przypadku takiego zbiegu dni liturgicznych możliwe było obchodzenie ich obu. Działo się to w taki sposób, że w Mszy po pierwszej kolekcie (modlitwie odmawianej po „Chwała na wysokości…” a przed czytaniami), w której wspominano pierwszego patrona dnia, następowała kolekta druga, z drugim patronem. Możliwe było nawet odmawianie trzech i więcej kolekt, gdy taki zbieg dni następował. Tę samą zasadę stosowało się do Modlitwy nad darami i Modlitwy po komunii. I analogicznie czyniło się w Liturgii Godzin, dodając na końcu kolejne wspomnienia. I komu to przeszkadzało?

Maksymilian Powęski

Otwórz zdjęcie

 

 

MP

MP Autor

Maksymilian Powęski