Felieton 18 Dec 2018 | Redaktor
Intymność cz. 15.: Mąż, który obroni dziecko...

cz. 14.: [code]TU

cd.

Na komfort psychiczny składa się wiele elementów, nieraz pozornie banalnych. Generalnie chodzi o szeroko rozumiany spokój, brak jakiejkolwiek obawy, niepokoju czy lęku. Gdy poważnie mówimy o działaniu człowieka, powinniśmy pamiętać, że jest on osobą. Nie wystarczy zatem zająć się jedynie jego cielesnością, trzeba uwzględnić również jego warstwę psychiczną i duchową.

Zwróćmy zatem uwagę na trzy kategorie lęku:

  • lęk „fizyczny”- wynikający z niesatysfakcjonujących czynników zewnętrznych,

  • lęk psychiczny - ze źródłem w psychice,

  • niepokój duchowy - którego źródło leży w sferze ducha.

Źródłem lęku „fizycznego” mogą być po prostu niekomfortowe okoliczności zewnętrzne. Lęk wynikający z braku warunków odpowiedniej intymności, odizolowania od otoczenia i spełnienia elementarnych wymogów higieny, a nawet estetyki. Dla kobiety warunki zewnętrzne są ważniejsze, niż się to mężczyznom wydaje. Tak czy inaczej, należy docenić ich rolę i zadbać o nie na miarę swoich możliwości, nie szczędząc wysiłku i potrzebnych środków.

Źródłem lęku psychicznego są czynniki wewnętrzne, czyli to, co dzieje się w środku człowieka. Stopień tego lęku zależy od stanu psychiki człowieka, wyznawanych zasad etycznych i moralnych oraz od sumienia. Wymienić tu należy cztery rodzaje lęku: przed wykroczeniem moralnym, o własne zdrowie, przed opuszczeniem przez męża i lęk najsilniejszy - przed nieplanowanym poczęciem dziecka.

Najdramatyczniejszym źródłem lęku przed współżyciem jest lęk przed poczęciem dziecka. Może być on udziałem zarówno kobiety, jak i mężczyzny, choć ze zrozumiałych względów silniej przeżywają go kobiety.

Lęk przed nieplanowanym poczęciem dziecka może być tak wielki, że kobieta gotowa jest zrobić prawie wszystko, by się go pozbyć. Posuwa się do działań często sprzecznych z osobistymi odczuciami, a nawet z wyznawanymi zasadami. Bywa nierzadko, że kobieta łyka pigułki antykoncepcyjne ewidentnie okaleczające jej zdrowie, by zabić ten strach. Wie, że są szkodliwe, zawodne, moralnie niedopuszczalne, a jednak wmawia sobie, że to dobre rozwiązanie, bo się wreszcie nie będzie bała. Kobieta oszukuje siebie, bo tak naprawdę, to nie wyzbędzie się wewnętrznego lęku i pytań, co będzie, gdy jednak dziecko się pocznie. Kobiety łykając pigułki wyrządzają krzywdę sobie i mężowi, bo zgadzają się na współżycie w warunkach dla siebie złych. Efektem tego jest i tak unikanie współżycia.

Ogromnym problemem wielu żon jest to, że nie potrafią odmówić mężowi współżycia, że wolą zgodzić się na zło moralne łykając pigułki, niż narazić się na jego gniew i niezadowolenie. Zgoda na zło moralne zawsze będzie niszczyć od środka związek małżeński.

Natomiast istotne jest to, żeby żona umiała odmówić mężowi współżycia w taki sposób, żeby go nie urazić i jednocześnie wyjaśnić mu przyczyny swojej decyzji.

Komfortowa sytuacja dla kobiety jest wówczas, gdy ona ma pewność, że gdyby nawet dziecko poczęło się niezaplanowane, będzie dla niego miejsce w rodzinie i zostanie z miłością przyjęte i że na straży ich poczętego dziecka „niewzruszonym murem” stać będzie mąż. Mąż, który obroni dziecko nawet przed... nią samą, gdyby pogubiła się i chciała to dziecko odrzucić. Niestety, często w życiu sytuacje wyglądają diametralnie odwrotnie.

Jeżeli kobieta boi się poczęcia dziecka, to jak ona może się w pełni mężowi powierzyć? Jak może w pełni przeżywać tę subtelną dziedzinę? Jak wreszcie ta dziedzina w takiej sytuacji ma wpływać na zacieśnianie więzi w najgłębszych warstwach ich intymnej jedności budującej komunię osób?

Źródłem lęku, który określamy jako „duchowy”, są czynniki właściwe tylko człowiekowi mającemu świadomość, że na pełnię osoby składa się harmonia ciała, psychiki i ducha. Człowiek, który przeżywa akt małżeński jako spotkanie dwojga osób, a nie tylko ciał, pragnie, by zjednoczenie było wszechogarniające i miało miejsce na wszystkich poziomach. A więc zarówno na płaszczyźnie cielesnej, psychicznej, jak i duchowej.

W tym momencie ważna się staje jedność duchowa, którą najłatwiej się postrzega przez pryzmat wyznawanego poglądu na świat wartości wyższych i najwyższych. Pełna jedność duchowa jest najsubtelniejszym wymogiem najgłębszego i zarazem najbardziej satysfakcjonującego przeżycia aktu małżeńskiego. I odwrotnie, jakość więzi duchowej w oczywisty sposób wpływa na jakość i głębię zbliżeń małżeńskich.

Jak widzimy, blokada z powodu lęku o skutki współżycia może być tak silna, że wręcz paraliżująca. Tak, że w wielu małżeństwach sfera, która mogłaby dostarczać niesamowitych wrażeń i wpływać na pogłębienie więzi, dostarcza wielu zranień i frustracji oraz jest źródłem zupełnie niepotrzebnych tragedii. Jak tę blokadę można w małżeństwie zlikwidować?

Lekarstwem w takiej sytuacji jest miłość, czyli uczciwa, ofiarna troska o dobro kochanej osoby. Drogą do wyjścia z trudności jest poprawna komunikacja. Komunikacja polegająca na ujawnianiu swych nawet najskrytszych, najintymniejszych odczuć, myśli oraz na wsłuchiwaniu się w problemy współmałżonka, by wprowadzić odpowiednie, komfortowe warunki do współżycia, prawdziwie dobre, a wręcz wymarzone dla obu stron. Taką szansę daje dobre i godziwe wykorzystanie współczesnych metod naturalnego planowania rodziny i kierowanie się zawsze zasadą miłości.

cdn...

dr Krystyna Jedynak - 46 lat w małżeństwie

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor