Intymność cz. 12.: Trudności we współżyciu małżeńskim
Inne z kategorii
Cz.11.: [code]TU
]cd.:
W pierwszych miesiącach małżeństwa wspólne życie dla małżonków nie stwarza zwykle większych problemów, bo cała sytuacja jest zbyt nowa. Ale wrażenie nowości kiedyś przeminie i wymarzona wspólna przyszłość staje się wtedy konkretną teraźniejszością.
Po jakimś czasie może się okazać, że potrzeby seksualne małżonków są różne. Na przykład on pragnie współżycia znacznie częściej niż ona. Pojawiają się problemy – kto ma się komu podporządkować, czy i kiedy wolno odmówić współżycia, gdzie jest granica pomiędzy uprawnionym prowokowaniem partnera a przymuszaniem do współżycia. Niełatwo jest nauczyć się odmawiać małżonkowi, nie raniąc równocześnie jego ambicji i uczuć, nie jest też łatwo nauczyć się przyjmować odmowę małżonka bez żalu.
W tych sprawach jedyną perspektywę rzeczywistego rozwiązania problemu stwarza zdecydowane podporządkowanie się małżonków zasadzie miłości. W praktyce oznacza to, że swoje popędy jeden małżonek stara się dostosować, to znaczy ograniczyć lub rozwinąć, do skali potrzeb drugiej osoby.
Każde inne rozwiązania prowadzi do jawnej lub ukrytej walki, która prędzej czy później musi doprowadzić do narzucenia jednej stronie skali potrzeb drugiej. W ten sposób powstaje trwałe zwichnięcie sfery kontaktów seksualnych małżeństwa, bo wówczas małżonkowie nie są na równych prawach.
Konsekwencją takiej sytuacji jest narastająca frustracja zdominowanego małżonka, która rodzi gorycz i zniechęcenie, a co za tym idzie i agresywność, to natomiast uwidacznia się w jego zachowaniu wobec małżonka zarówno w czasie współżycia, jak i w innych sytuacjach. Naznaczone frustracją zachowanie jednego z małżonków ogranicza i fałszuje satysfakcję seksualną ich obojga, stając się źródłem frustracji dla obu stron. Ciągiem dalszym jest zwykle narastanie wzajemnej niechęci i niezadowolenia ze współżycia. Współżycie staje się coraz rzadsze, coraz bardziej zaprawione goryczą, a myśli o zmianie partnera zaczynają być coraz bardziej natrętne.
Wzajemne ukierunkowanie się na siebie jest istotą więzi seksualnej, a równocześnie zasadniczym elementem dojrzałości seksualnej małżeństwa. Ta zaś jest następstwem systematycznego współżycia, przeżywanego w sytuacji dającej współmałżonkowi poczucie pełnej przynależności do siebie.
Rozwój tej osobowo zorientowanej wrażliwości erotycznej może być hamowany przez kilka czynników, wśród których wymienić trzeba wewnętrzną niezgodę na współżycie, nadmierną koncentrację na własnej osobie i wreszcie zbytnią koncentrację na czysto fizycznej stronie aktu płciowego. Rozwój głębszej wrażliwości erotycznej może być także hamowany, lub w ogóle uniemożliwiony, na skutek przed- i pozamałżeńskich doświadczeń seksualnych. Takie akty seksualne dokonują się bowiem w warunkach nieodpowiadających najgłębszej potrzebie wzajemnej przynależności, w wyniku czego wrażliwy mechanizm wtórnego uwarunkowania ulega zablokowaniu.
Im szersza skala takich doświadczeń, im większa ilość przygodnych partnerów, tym większe prawdopodobieństwo zablokowania się na stałe. Każdy skażony fałszem niepełnej przynależności akt seksualny niesie bowiem ze sobą uraz, a skutki tych urazów nakładają się na siebie. Szczególnie ważne są pierwsze doświadczenia, których ślady zapisują się w człowieku najmocniej.
Czasami zdarza się, że głównym celem aktywności seksualnej małżonków staje się po prostu pożądanie, a co za tym idzie maksymalne, czasami wyrafinowane pobudzanie wrażliwości zmysłowej. I wówczas akty płciowe tracą właściwą sobie głębię znaczeniową i zamiast być znakiem miłości, przeradzają się w nigdy nie kończącą się pogoń za wrażeniami zmysłowymi. Małżeństwo koncentrując się jedynie na przyjemności, na doznaniach, doświadcza szybko głębokiego zawodu i nierzadko przeżywa frustracje wynikające z niespełnienia często rozbudowanych oczekiwań. Małżonkowie, którzy koncentrują się wyłącznie na doznaniach, skazują się na to, że ich atrakcyjność nieuchronnie się skończy.
cdn.
dr Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat