Felieton 26 Feb 2020 | Redaktor
Empatia św. Pawła.

A jeśli wolność wcale nie oznacza robienia tego, czego się chce, ale właśnie odwrotnie, polega na tym, że nie robi się tego, czego się już nie chce robić?

Pragniemy wolności i wielokrotnie czujemy, że wcale nie jesteśmy wolni, że coś nas jeszcze więzi. Przez nasz umysł i serce często przetaczają się najróżniejsze odczucia, intuicje, obawy, które nie dają nam żyć, mimo iż tak bardzo staramy się robić wszystko… dobrze. A wysiłki idą na marne.... Czyżby?

O co więc chodzi w tym wszystkim? Czy to, co się z nami dzieje jest do… odrzucenia? Pogardzenia? Czy może wręcz przeciwnie, jest naszym kierunkiem? Jest drzwiami do odkrycia prawdy?

Każdy ma swoją własną drogę do przebycia, nie ma dwóch takich samych historii ludzkich. Jest jednak pewna tajemnicza sprawa, która dotyczy dokładnie każdego z nas. Ta tajemnica jest dla nas do… odkrycia. Możemy o niej czytać, słuchać, myśleć, ale i tak musimy jej po prostu… doświadczyć. Tę tajemnicę zna Bóg i nie chce jej zatrzymywać. Kocha i rozdaje dokładnie wszystko to, czego nam potrzeba na daną chwilę.

Sposobność do odkrywania tajemniczej drogi do wolności jest naszą codziennością. Czy chcemy zauważać ową sposobność, czy nie, to zależy tylko od nas samych.

Wielki Post jest czasem szczególnym, bo Wielki Post jest po prostu... wielki. I to pod każdym względem. Wyobraźnia przesączona obrazami i wydarzeniami ziemskimi czasami w żaden sposób nie może zrozumieć, że ta wąska droga, którą się przechodzi każdego dnia, jeśli się zdecyduje na nią wejść, jest właśnie drogą do wolności.

Ciasno na niej i nieprzyjemnie. Ale tylko dla ciała, dla emocji, wyobrażeń, dla uczuć (nie mylić z relacja osobową. Czym innym jest np. uczucie miłości od relacji osobowej miłości). To jest trudne i niepowtarzalne doświadczenie u każdego człowieka.

Św. Paweł, dotykający świata doczesnego, żyjący codziennością, ponazywał nam to bardzo wyraźnie.

„Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.” List do Rzymian św. Pawła, 7, 18-23.

Nikt nie jest sam w swojej drodze do pełnej wolności. Empatia, widzenie siebie nawzajem jest ważne dla przyjaźni, która jest wzajemną relacją wspierającą w trudnościach. Taką empatią wykazał się św. Paweł, opowiadając nam o sobie.

Prawdziwe postrzeganie siebie musi być oddane Bogu do dyspozycji, inaczej najpewniej zapętlimy się nie widząc całego spektrum okolicznej prawdy, w której jesteśmy. Groźna jest też pokusa rozpaczy.

W takim punkcie decyzji o oddaniu swego poznawania prawdy Bogu, jest wyczuwalne wielkie szczęście, do którego człowiek został stworzony. Nie mają na to wpływu żadne okoliczności. Człowiek wewnętrzny, nawet mimo wielkiego cierpienia, o tym wie. To wszystko oczywiście nie jest łatwe, przerasta nas. Prosto o wąskiej drodze życia ludzkiego można mówić, pisać, śpiewać itd. A realizować? Hm.

U Boga jednak nie ma nic niemożliwego. A nic, to znaczy... nic.

MR

fot. Pixabey

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor