Felieton 24 Jun 2019 | Redaktor
Pytanie z Jasnej Góry:

Mamy czynić sobie ziemię poddaną i rzeczywiście robimy to, na różne sposoby. Na bardzo różne sposoby. Ale różne nie znaczy zawsze dobre.

Są na ziemi miejsca szczególne. Takim miejscem jest na przykład ziemia, na której pomordowano ludzi podczas wojny, albo ziemie, na których znajdują się obozy koncentracyjne, albo tereny upamiętniające bitwy za wolność kraju, etc. Są też miejsca szczególnie ważne dla ludzkiej duchowości, na przykład świątynie, a wśród nich te wyjątkowe jak jasnogórski klasztor i okoliczne Błonia, gdzie gromadzi się wielu katolików.

Jasna Góra jest miejscem, do którego nie przybywają ludzie z błachostkami, ale z naprawdę ważnymi sprawami swojego życia. Te ludzkie sprawy wielokrotnie naznaczone są cierpieniem, stąd takie miejsca charakteryzują się podniosłą atmosferą, klimatem powagi, bo po prostu katolicy, którzy wierzą w siłę modlitwy, potrzebują takiej atmosfery do skupienia się podczas osobistej rozmowy z Bogiem, z Maryją.

Parady tzw. równości nie szanują tego, a dotyczy to dokładnie uderzeń w katolicyzm, bo chyba nikt nie mógłby sobie nawet wyobrazić takiej paradnej imprezy pod bramą Auschwitz i to np. w dniu zjazdu rodzin pomordowanych?

A w miejscu, gdzie katolicy szczególnie przeżywają swoje osobiste cierpienia można?

To prawda, że pielgrzymki wchodzą na Jasną Górę radośnie, bo ich uczestnicy nie sypią na pokaz swych głów popiołem, aby ludzie widzieli. Jednak w duszy ludzkiej jest intencja, z którą nie trzeba obnosić się przed wszystkimi, ale po prostu rozmawia się o tym z Maryją i z Bogiem na Jasnej Górze, w miejscu dla osoby wierzącej szczególnym. Tym ludzkim rozmowom należy się szacunek.

Miejsce takie jak Jasna Góra ma w sobie tajemnicę i nie jest to irracjonalne, ale nadracjonalne. Kto nie chce tego próbować zrozumieć, ten nie musi, ale szanować drugiego człowieka, który pragnie mieć takie miejsce spotkania, trzeba. Dziś juz wszyscy widzimy wyraźnie, że wyznawana lgbtowska 'tolerancja' polega jednak na uderzaniu...

Na stronie fb. Tęczowej Częstochowy organizatorzy parady opublikowali oświadczenie, w którym stwierdzili, że nie wybrali świadomie dnia, w którym na Błoniach jasnogórskich gromadzą się dziecięce pielgrzymki kółek różańcowych z całej Polski, gdyż, jak to sami ujęli: "pielgrzymki nie występują w BIP-ie". Zdaje się, że to nie jedyna nieświadomość tych organizatorów, bo chyba uznali też, że ludzie przeczytają bezkrytycznie taką deklarację.

Tak. To musi być niezmierzona głębia nieświadomości, skoro mamy ufać, że absolutnie żaden z organizatorów, planując termin parady, z pewnością nie zajrzał na przykład na stronę jasnagora.pl, pewnie też powinniśmy uwierzyć, że oni nie wiedzą o istnieniu takiej strony, być może nawet nie domyślają się, że Jasna Góra jest miejsce szczególnym dla wszystkich ludzi wierzących w Polsce, a także i tych niewierzących, ale znających historię kraju.

"Szanujemy - czytamy w oświadczeniu - obecność osób wyznających swoją wiarę na terenie Jasnej Góry i byłoby miło, gdyby choć raz druga strona zrobiła to samo." Otóż nie. Nie szanują Państwo ani obecności osób wyznających swoją wiarę, ani ich samych. Analogicznie jak nie uszanowliby Państwo osób odwiedzających na przykład miejsca pamięci bohaterów, gdyby zorganizowali Państwo tam właśnie swoje parady.

W oświadczeniu ponadto jest także 'krytyka wychowawcza', gdyż autorzy nie wiedzieć po co piszą: "dodamy tu, że wychowywanie dzieci z klapkami na oczach to raczej słaby pomysł".

Skąd środowiska lgbt uznają, że mają monopol na prawdę o wychowywaniu dzieci? Przecież to jakby zaślepiony chciał pouczać o ostrości obrazu człowieka widzącego.

Ciekawą sprawą w owym oświadczeniu jest wskazanie głównego celu takiej parady. "głównym celem Marszu - piszą organizatorzy - jest miła atmosfera, radosne przejście przez miasto w rytm muzyki i uśmiech". Niestety to też jest nieprawda. Gdyby tak było, nie występowałyby żadne ataki na katolików, a one są i to na różne sposoby, o czym już wszyscy wiemy.

Klasztor jasnogórski na zdjęciach, którymi zachwyca się środowisko lgbt na fb. własciwie został potraktowany jak biały niedźwiadek w Zakopanem, z którym trzeba mieć fotkę. Im więcej zdjęć z klasztorem jako tło dla pseudo tęczy tym lepiej? To ma być ta zabawa i tylko radość?

To nie jest żadna radość. To jest uderzanie. Kolejne i kolejne... Kto uderza świadomie i z perfidią, a kto idzie z nurtem i uderza bezmyślnie, tego nie wiemy. Ale jest to realne uderzanie w ludzi, którzy wyznają wiarę w Boga i Jego żywą obecność w Eucharystii.

Cóż pozostaje? Dwie ważne sprawy.

Pierwsza:

Chyba czas najwyższy na przypomnienie słów Jezusa Chrystusa, które wypowiedział postawiony przed Annaszem, gdy...

"jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?»

J 18, 22 -23

To jest proste pytanie Boga do każdego z nas. Dokładnie do każdego. I u każdego z nas padnie inna odpowiedź, osobista i jednostkowa. Jeśli oczywiście mamy odwagę odpowiedzieć Bogu na to pytanie.

Druga sprawa:

...wymaga krótkiego wstępu. Dokładnie każdy z nas pragnie być pokochanym. Tak naprawdę nie istnieje człowiek, którego Bóg by nie kochał. Ale chcemy być także pokochani przez ludzi i chcemy też kochać. To pragnienie jest fundamentalne u każdego z nas. Ale to pragnienie z różnych powodów bywa wypaczone. Niekiedy te powody są w nas, niekiedy poza nami, najczęściej jedno i drugie.

Gdy pragnienie pokochania i bycia pokochanym zostaje omamione pragnieniem jedynie przyjemnościowym, na przykład pożądliwością, powstaje w człowieku ogromna pustka. Nie każdy szuka prawdziwej odpowiedzi dlaczego w nim/niej tak się zadziało. Wielu idzie drogą zagłuszania tego stanu na przykład samą pożadliwością, czyniąc z siebie i drugiego człowieka przedmiot dla przyjemności, która nie może dać jednak szczęścia.

Jezus mówi: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię." Mt 11, 28.

Można tworzyć najbardziej przekonujące pozory, że żyje się szczęśliwym i tzw. wolnym życiem. Można oszukiwać samego siebie że tak jest nawet przez długie lata. Tylko, że szkoda na to czasu.

Bo można po prostu zapytać Boga o wszystko. I On odpowie. I nie będzie więcej pustki...

KCh

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor