Felieton 17 Nov 2015 | Redaktor
Czas odkładać na Walthera i amunicję

O ile dobrze wiem, nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy słów: „Zaprawdę powiadam wam, pozwólcie wystrzelać się jak kaczki”. W związku z tym postanowiłem odkładać na broń palną i odpowiednie szkolenia oraz regularnie modlić się, aby inni Polacy zdecydowali się na to samo. Mamy jeszcze czas, żeby się przygotować.

Piątkowa tragedia we Francji przybrałaby znacznie mniejsze rozmiary, a może udałoby się całkowicie jej zapobiec, gdyby Francuzi nie wpadli na pomysł, że przemoc można zatrzymać za pomocą słownej i mimicznej dezaprobaty. Europa uległa wizji naiwnej jak pluszowy niedźwiedź, opartej na wierze, że bezpieczeństwo rośnie wraz ze spadkiem ilości broni w społeczeństwie. Skutkiem tego człowiek z nożem kuchennym na ulicy zyskuje przerażającą przewagę, a kilkoro z bronią palną może terroryzować tłumy. Ktokolwiek potrafi namierzyć terrorystę kamerą telefonu komórkowego, może go także powstrzymać, tylko musi zmienić narzędzie.

Broń służy przecież przede wszystkim do tego, żeby się bronić. Może być nieużywana, tak jak nieużywane są pięści wielu mężczyzn. Jednak dobrze mieć je przy sobie. A kiedy rośnie ryzyko spotkania kogoś z bronią palną, warto własne pięści także dozbroić. Czas schować między bajki pacyfistyczne mrzonki i założyć sobie świnkę skarbonkę z napisem: „Na Walthera i amunicję”.

Umiejętność posługiwania się bronią i jej posiadanie to nic złego. To nie broń morduje, tylko ludzie. Za to brak takich umiejętności i brak broni może przyczynić się do śmierci tłumów. Zastanawia mnie skąd wzięło się w nas przekonanie, że żeby pozbyć się problemu przemocy, to musimy stać się słabi i bezbronni. Przecież w udokumentowanej historii dziejów przemoc szerzyła się tak długo, aż natrafiła na silniejszego i rozsądniejszego zarazem. Morderców powstrzymuje policja z użyciem przemocy, tyle że w dawce minimalnej potrzebnej do zapobieżenia tragedii. Żeby powstrzymać wrogie wojsko potrzebna jest armia, która je pokona, a następnie zaprzestanie używać przemocy w chwili kapitulacji wroga. Żeby powstrzymać szaleńca z bronią potrzebny jest natomiast rozsądny facet – z bronią.

Kiedy giną ludzie, kończy się czas na dyskusje. Najszybszy sposób powstrzymania przelewu krwi, to natychmiastowe użycie przemocy w dawce na tyle dużej, żeby zatrzymać napastnika i na tyle małej, żeby nie spowodować niepotrzebnych krzywd. Tego powinniśmy się uczyć.

Czy taka postawa przystoi katolikowi? Czy to jest zgodne ze słowami: Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5,39)? Sądzę, że tak. Rozsądne i dobre może być nadstawianie policzka, kiedy ktoś w niego tylko uderza, ale nie wtedy, kiedy w niego strzela. W tym drugim przypadku nadstawianie drugiego policzka nie ma sensu – kula sama znajdzie do niego drogę i przebije go na wylot, zanim zdążysz przypomnieć sobie jakikolwiek cytat z Pisma Świętego. Drugi policzek nadstawia się tam, gdzie bierna, pokorna postawa może doprowadzić do powstrzymania zła i przemocy, natomiast nadstawiając drugi policzek człowiekowi wyposażonemu w karabin prowadzimy do eskalacji zła i przemocy.

Ksiądz Pawlukiewicz interpretując słynny, policzkowy cytat powiedział: „Nie określajmy naszego tchórzostwa mianem pokory. (…) My mamy sobie i ludziom pomagać dojść do postawy dojrzałej, a rozpieszczając kogoś nie pozwalasz mu dojść do postawy dojrzałej. Trzeba więc nieraz twardości.” Z kolei kardynał Karol Wojtyła pisał: „Wedle nauki katolickiej żadne miłosierdzie, ani Boskie, ani ludzkie nie oznacza zgody na zło, na tolerowanie zła. Miłosierdzie jest zawsze związane z poruszeniem od zła ku dobru. Gdzie zło nie ustępuje, tam nie ma miłosierdzia.”

Marcin Gnosiewicz

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor