Felieton 12 Jul 2018 | Redaktor
Brunon nie bał się mówić prawdy rządzącym. Jak to robił? Poznajmy pewien list

Zobaczmy uważnie za kogo miał sam siebie św. Brunon. Przypatrzmy się zapewnieniom szczerej troski i miłości, oddania, które wypływało z jego serca, uznanego przez niego samego za nędzne. Taka szczera postawa wobec samego siebie daje wolność. Jesteśmy wtedy mocni mówić prawdę i umiemy to czynić w odpowiedni sposób. Nawet tym, którzy stoją na najwyższych szczeblach władzy.

Prawdziwe rozmowy biorą się z serca, które samo siebie najpierw uniży. to sa rozmowy miłości czystej. To jest dar od Boga, który przez uniżonych czyni wielkie dobra. Przeczytajmy ten list, a zobaczymy jak to realnie działa:

"Nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył posługiwania

Mężowi Kościoła, bogobojnemu królowi Henrykowi Brunon życzy wszystkiego, co przystoi królowi i podoba się wszystkowidzącemu Bogu.

Ty, będąc królem według mądrości, której Bóg ci użyczył, usiłujesz być dobrym i katolickim władcą.

Podobnie i my, jakkolwiek nędzni, bojąc się, żebyśmy tego życia nie zmarnowali i w dniu śmierci nie okazali się nagimi, ile tylko tchnie łaska Ducha Świętego, staramy się działać i pracować według tych oto stów najlepszego Pawła: "Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia".

Co się więc tyczy mnie - grzeszę jedynie; co się zaś tyczy Pana, skoro chce, prędzej niż słowo wyrzec można, spełnia wszelkie dobro.

Jeśliby ktoś także to powiedział, że do księcia Bolesława odnoszę się z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni, prawda to. Rzeczywiście kocham go jak duszę moją i więcej niż życie moje. Lecz mam wiarogodnego świadka, wspólnego Boga naszego, że nie miłuję go wbrew twojej łaskawości, gdyż ile tylko mogę, pragnę życzliwie usposobić go względem ciebie.

Lecz oby bez utraty łaski króla wolno było tak powiedzieć: czy godzi się prześladować lud chrześcijański, a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem? Jakie porównanie światła z ciemnością? Strzeż się, królu, jeżeli wszystko chcesz czynić przemocą, a nigdy z litością, którą lubi Chrobry, żeby przypadkiem Jezus, który teraz wspiera ciebie, nie rozgniewał się.

Lecz w tym tkwi całe zło, że ani król nie ma zaufania do Bolesława, ani ten do zagniewanego króla. O, jak wielkie dobra i korzyści wynikłyby dla obrony chrześcijaństwa i nawracania pogan, jeśliby, jak ojciec jego Mieszko ze zmarłym cesarzem, tak syn Bolesław żył z tobą, naszym królem.

I chociaż nie umiem modlić się przed obliczem Boga, przynajmniej głośno wołać nie przestanę, aby Bóg ci błogosławił.

Ty zaś nie chciej zwlekać z udzieleniem wszelkiej rady i pomocy w nawracaniu Luciców i Prusów, jak przystoi pobożnemu królowi, ponieważ teraz za natchnieniem Ducha Świętego powinniśmy zabrać się do pracy nad nawracaniem twardych serc tych pogan, niezmordowanie poświęcać wszelki trud i wysiłek pod opieką walczącego Piotra.

Bądź zdrów królu!

Żyj prawdziwie dla Boga, przypominając sobie dobre czyny.

Z Listu świętego Brunona z Kwerfurtu, biskupa, do cesarza Henryka II (Mon. Poloniae Hist. I, 223-228)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor