Miłość realizująca się w porażkach i o różnicy między wspólnotą a sektą
Inne z kategorii
O Mszy papieża Piusa [VIDEO]
Komentarz do liturgii na XIV Niedzielę w ciągu roku
Medytacje ewangeliczne z dnia 20 września 2019 r., Piątek
Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia. (Łk 8,1-3)
...
Kobiety, które Jezus uwolnił od złych duchów...
Wiele zawdzięczały Jezusowi, a jak z boku ktoś mógłby popatrzeć na tę wędrującą grupę,. to ktoś niewierzący w życie nadprzyrodzone, co by sobie pomyślał? Kobiety usługujące mógłby uznać za naiwne, przecież oddawały pieniądze, dbały o jedzenie. Ktoś by pewnie pomyślał, że to jakaś sekta...
Ktoś, kto nie wierzy w Boga tak na to może patrzeć i już.
Patrzenie i widzenie to jednak nie to samo.
Psychologia sekty jest jednak zupełnie inna i sekta naśladuje zewnętrznie prawdziwą wspólnotę.
Jak to działa i jak to zrozumieć?
Grupa osób zaślepiona jest jakimś bożkiem. Taka sytuacja może realizować się pośród ludzi wszędzie. Możemy popaść w służbę jakiemuś nawet szczytnemu celowi i myśleć, że służymy dobru. Może to być jakieś obiektywne dobro, ale tak że o nie dbamy bez widzenia celu ostatecznego - Boga.
Możliwe jest, że opadniemy wtedy w niewolę.
Każda wspólnota osób, której członkowie nie stawiają sobie w sercach Boga na pierwszym miejscu, może popaść w niebezpieczeństwo czczenia czegoś, co będzie oparte na półprawdzie.
To duże ryzyko, a demon działa realnie. Oczywiście można się z tego śmiać. W Ewangelii jest wyraźnie napisane: 'oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości'.
Wielkim sukcesem demona jest - jak to się mówi - to, gdy ludzie nie traktują go poważnie. Jemu wcale nie zależy na tym, żeby pokazywać się jako zło, ale jako dobro, tylko jako dobro mniejsze, które powoli zostaje ustawione jako dobro nadrzędne i takie dobro staje się bożkiem. To jest bałwochwalstwo. Idolatria. Ostatecznie zniewolenie.
Cokolwiek może być taka formą, ekologia, społecznictwo, pasje, rozrywka, jakieś grupy parareligijne uważające siebie za lepszych od innych, dosłownie cokolwiek.
To jest realne zagrożenie. Dlatego mówi się, że jak Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym. A jeśli nie jes? A taka sytuacja może sie zfarzyć nawet przecież w kosciele...
I tak Jezus Chrystus wędrował z uczniami i były z nimi kobiety uwolnione od demonów i słabości, a Bóg był pierwszy. Można? Można.
I nie ma znaczenia, co myślą o takiej Bożej wędrownej grupie inni. Zawsze mogą się znaleźć tacy, co będą doszukiwać się wymyślonych spraw takiej wspólnoty Może będą szydzić i oskarżać, poże posądzać o różne nieczyste sprawy. jednak prawda sama się wybroni.
Trzeba robić swoje i już. A jeśli popada się w zbytni zachwyt nad jakimś dziełem i samo dzieło staje się ważniejsze niż Bóg, to choćby owo dzieło było niezwykle dobre, trzeba sobą wstrząsnąć i natychmiast wracać do porządku, że Bóg jest na pierwszym miejscu. Jesteśmy wtedy bezpieczni, bo tylko w Nim jest nasze bezpieczeństwo i wolność.
Czasem wcale nie chodzi o sukces dobrego dzieła, ale o realizacje Bożej misji miłości, która akurat w danej sytuacji ma się zrealizować w... po ludzku rozumianej porażce.
To jest wolność od optyki świata i wolność w patrzeniu na wszystko oczami Boga.
Chwała Ojcu i synowi i Duchowi Świętemu
Ave Maryja
Kasia Chrzan