Intymność cz. 11.: Odnaleźć siebie prawdziwą, by być dobrym przewodnikiem po sobie samej dla mężczyzny
Inne z kategorii
cz. 10.: [code]TU
Sfera płciowości staje się - przy niespełnieniu koniecznych warunków – źródłem obaw, wzajemnych niechęci, rozdrażnienia, frustracji co niszczy wzajemną więź i staje się często powodem rozwodu. Spróbujmy określić precyzyjniej, bo jest to ważne, jakie są dobre warunki dla kobiety.
-
Brak lęku o to, że ich działanie jest moralnie złe, o to, czy zachowana jest intymność, czy ktoś jej i jej męża nie podgląda, nie podsłuchuje, oraz o to, czy spełnione są podstawowe warunki estetyczne i higieniczne: czysta pościel i pachnący domyty małżonek.
-
Brak lęku o to, że mąż ją zostawi i zostanie sama bez oparcia, z dziećmi bez ojca.
-
Brak lęku o to, że pocznie się niezaplanowane dziecko, nie mówiąc już o dramacie uzasadnionej obawy, że mąż odrzuci poczęte dziecko i nie pozwoli mu się urodzić. Niestety, jakże często powyższa wiedza dostępna jest w sposób naturalny jedynie kobietom, a dla mężczyzn nieznana. Skoro ważna dla obojga wiedza o ich najintymniejszej relacji dostępna jest tylko jednej stronie, oczywistym wydawać się powinien fakt, że ta strona powinna być przewodnikiem dla obojga.
I tu otwiera się ogromna szansa na cudowną przygodę uczenia się siebie i poznawania wzajemnie siebie w procesie intymnej komunikacji. Bo jeżeli mężczyzna podczas współżycia będzie robił to, co wydaje mu się za naturalne, to niemal zawsze będzie postępował błędnie.
Oto przykład: mężczyzna, ściskając żonę bardzo mocno w swoich ramionach, czuje wraz z napięciem mięśniowym rosnące napięcie seksualne, podczas gdy kobieta czuje jedynie ból. Jeżeli żona zupełnie naturalnie powie : „Puść mnie, bo mi żebra połamiesz” to narazi się na oburzenie męża. On jej tak „mocno” okazuje miłość, a ona zupełnie nieromantycznie mówi o połamanych żebrach.
Tak więc nawet w najprostszych gestach ciała, żona powinna pokierować działaniem męża, a przynajmniej informować go jak odbiera konkretne pieszczoty z jego strony. Przewodnictwo żony po terenie płciowości nie powinno ograniczyć się do nauczenia męża gestów ciała, ale powinna odkryć przed mężem całą głębię jej przeżyć psychicznych i duchowych związanych ze zjednoczeniem cielesnym, gdyż ma to niebagatelne znaczenie psychiczne dla męża. Gdyż będąc duchowo związany z żoną, nigdy nie będzie szukać namiastek miłosnych poza swoim małżeństwem.
To wtajemniczanie męża – odczuwającego rzeczywistość spotkania inaczej, głównie przez siłę doznań – nie jest ani proste ani łatwe, wymaga dużej cierpliwości i delikatności.
Zaznaczyć jednak należy, że coraz częściej kobiety zwiedzione czy otumanione przez kulturę masową tracą właściwe rozeznanie oraz dostęp do samej siebie. Zaczynają wierzyć w podpowiadane im hasła i mity i brać je za swoje własne. Wielokrotnie zaczynają głosić zgubne dla siebie samych slogany: „Nie ważny papier (ślub) – ważna miłość”, „Po co ślub, trzeba spróbować czy pasujemy do siebie”, „Nie jestem gorsza od mężczyzn – mam prawo do swobody seksualnej”, „Dziecko jest moją własnością, mam prawo wyboru”, „Mam prawo do szczęścia – gdy spotkam prawdziwą miłość, odejdę od męża”, „Gdy miłość się skończy, rozwód jest najlepszym rozwiązaniem” itp.
Jak pomóc tym nieszczęsnym kobietom odnaleźć prawdę o sobie? Właściwie przydałaby się porządna terapia oczyszczająca spojrzenie na płciowość. Nie radzę jednak korzystać z przygodnego „nowoczesnego” seksuologa, bo on może przykładowo doradzić zdradę czy rozwód, bo to jest modne. A przecież doradzanie rozwodu dla rozwiązania problemu przypomina zabicie pacjenta dla zlikwidowania choroby.
Zamiast korzystania z wątpliwych co do kwalifikacji moralnych „specjalistów”, lepiej jest zaproponować zagubionym kobietom wspomniany już wcześniej zabieg myślowy – „Co poradziłabyś w podobnej sytuacji swojej córce?”.
Takie więc myślenie, naprawdę może oczyścić z głoszonych fałszywych poglądów i przekonań. Tak więc kobieta, by być przewodnikiem po sobie samej, musi najpierw odnaleźć prawdziwy obraz siebie i oczyścić go z fałszu podpowiadanego przez tzw. kulturę masową.
A najważniejsza w małżeństwie jest głębia więzi psychicznej, a nawet duchowej obojga małżonków, oraz ich otwarcie na owoce tej miłosnej więzi – na dzieci.
Spełnienie powyższych warunków otwiera drogę do wspaniałych przeżyć w krainie płciowości. Przeżyć mierzonych nie siłą napięć i doznań, a głębią nieustannie rosnącej więzi i bliskości (komunii) osób, a nie tylko ciał. Atrakcyjność nigdy się tu nie kończy i życia nie starczy do poznania uroków tej krainy.
Wielkim szczęściem dla żon byłoby, gdyby mężowie potrafili zaspokoić ich potrzeby uczuciowe, dowartościować je i dziękować na co dzień za trud wypełniania funkcji kobiety, żony i matki oraz z delikatnością na miarę potrzeb kobiety stwarzać warunki fizyczne, psychiczne i duchowe do intymnych zbliżeń małżeńskich.
Nie stanie się to samo z siebie. Potrzebna jest współpraca dwojga, w której szczególny udział przypada kobiecie jako ujawniającej jedynie sobie znany teren uczuć, emocji, lęków, ale też tęsknot i pragnień.
cdn...
dr Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat