Felieton 23 Oct 2020 | Redaktor
Antygona jest kobietą! [FELIETON]

Zdjęcie autorstwa VisionPic .net z Pexels

W „Antygonie” chodzi o wszystkie zasadnicze prawa nienegocjowalne, których żadnego człowieka pozbawić nie wolno. Takim prawem jest prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci - pisze Maksymilian Powęski.

„Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie” – pytał Norwid. Głoszenie prawdy o istnieniu prawa, które – wbrew temu, co twierdził Kant – nie jest w nas, tylko nad nami, nie jest zadaniem łatwym ani przysparzającym popularności. Ale jest jedynym sposobem zachowania ludzkiej godności w świecie, w którym wielu ludzi koniecznie chciałoby się tej godności wyprzeć. Bo wydaje się za trudna. 

Ostrze liberalnych populistów, występujących obecnie pod postacią „lewicy rozporkowej”, zwraca się przeciwko katolikom, którzy słusznie czują się zobowiązani przypominać o istnieniu prawa naturalnego. Ale nie oni je odkryli ani nie oni ogłosili światu. Prawo naturalne, czyli prawo moralne istniejące niezależnie od nas, które jako istoty rozumne jesteśmy w stanie odkryć, ale nie zmienić, zostało opisane już w czasach pogańskiej starożytności. Głosili je dramaturg Sofokles (496 – 406), lekarz Hipokrates (460 – 377), filozofowie Sokrates (470 – 399), Platon (427 – 347) i Arystoteles (384 – 322) a także polityk, prawnik, mówca i poeta Cyceron (106-43). Przy wszystkich tych datach należałoby dopisać a. Ch. n. – ante Christum natum – przed narodzeniem Chrystusa. 

Antygona to postać dramatu Sofoklesa. Postać zresztą bardzo ciekawa, z aktualnym na dzisiejsze czasy przesłaniem.  Zajrzyjmy do podręcznika „Historia filozofii prawa” polskiego prawnika i filozofa, profesora Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. „Utrwaliła się w myśli prawnej sławna scena z »Antygony«, tragedii Sofoklesa (...). Autor ukazał nader plastycznie sytuację, w której obowiązek religijny popada w nierozstrzygalny konflikt z obowiązkiem prawnym. Grzebanie zwłok było w Grecji nakazem prawa boskiego, podczas gdy prawo państwowe zakazywało tego w stosunku do przestępców. Król Kreon zakazał grzebania zwłok Polyneikesa, brata Antygony, ponieważ ten złamał za życia prawa państwowe. Antygona, świadoma, że naraża swe życie, heroicznie przeciwstawiła się nakazowi królewskiemu i pogrzebała zwłoki brata, czyniąc zadość nakazowi prawa boskiego. Pozwana przed oblicze królewskie wyjaśniła, że jej brat przekroczył wprawdzie pisane prawa ludzkie, ale nie naruszył odwiecznych boskich praw niepisanych. W dramatycznych słowach ujmując konflikt dwóch porządków prawnych, z których oba zobowiązują człowieka do posłuszeństwa, sformułowała problem prawny przykuwający uwagę myślicieli przez stulecia”.

 I dlatego dobrze się stało, że w polskiej Konstytucji, znalazły się sformułowania będące odwołaniem do owego niepisanego prawa wiecznego. I o nie oparł się Trybunał Konstytucyjny w swym orzeczeniu, cokolwiek by ktoś chciał mówić o jego składzie personalnym. Podobne orzeczenie polski Trybunał już raz wydał pod przewodnictwem prof. Zolla, bardzo niechętnego dzisiejszej władzy.  

 W „Antygonie” bowiem, co oczywiste, nie chodzi tylko o grzebanie umarłych, ale o wszystkie zasadnicze prawa nienegocjowalne, których żadnego człowieka pozbawić nie wolno. Takim prawem jest prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. 

 Koncepcję prawa naturalnego zakwestionował w filozofii Kant, słynną paremią: „niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Znaczyło to jego zdaniem, że sumienie każdego człowieka jest autonomiczne, że każdy ma własne, odrębne od innych prawo moralne. Chwila zastanowienia wystarczy, by dojrzeć jak bardzo ta koncepcja jest niebezpieczna. Jeśli pan A ma swoje prawo moralne, a pan B ma swoje (zupełnie inne) prawo moralne, to pan B może zabić lub okraść pana A, zgodnie ze swym własnym prawem moralnym, choćby pan A odczuwał to jako krzywdę. Jest dosyć oczywiste, że od tej koncepcji już tylko krok do próby moralnego usprawiedliwiania wszelkich okropności, z ludobójstwem łącznie, nie próbując nawet udowadniać, że „moja moralność jest lepsza niż twoja” – nie ma takiej potrzeby. 

 Dlatego musimy wracać do Antygony. To ona jest wzorem prawdziwej harmonii w świecie i prawdziwie ludzkiego, bo zgodnego z istotą rozumną, prawa. Zauważmy, że nikt, nawet papież, nie ma takiej władzy, by uchylić czy zmienić prawo naturalne. Pius XII pisał tak: „Przede wszystkim trzeba jasno stwierdzić, żadna ludzka władza, żadne państwo czy wspólnota państw, jakikolwiek byłby ich religijny charakter, nie może wydać pozytywnego nakazu, czy też pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu.(...) Nawet Bóg nie mógłby dać takiego pozytywnego przykazania lub upoważnienia, gdyż stałoby to w sprzeczności z Jego absolutną prawdą i świętością”. 

 Nawet Bóg. Niech sobie wezmą to do serca ci, którzy tak łatwo wzywają do ślepego posłuszeństwa ludzkim nakazom. Oczywiście należy być posłusznym, ale należy też jasno widzieć, gdzie są tego posłuszeństwa granice. I pod żadnym pozorem nie wolno ich przesuwać ani naciągać. Dlatego w sumieniu zakaz czynów takich aborcja obowiązywać będzie nawet wtedy, gdyby ktoś uchwalił prawo przeciwne. I obowiązuje nawet tam, gdzie polskie prawo nie sięga.  

 Antygona była kobietą. I sugerowanie, że po stronie rozporkowej lewicy stają wszystkie kobiety jest obelgą skierowaną do polskich niewiast. Wstydźcie się. Polskie kobiety mają swoją godność i więcej ich chodzi na marsze dla życia i rodziny niż na wasze ponure czarne protesty. 

 Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor