Wydarzenia 7 Dec 2015 | Redaktor
Wyrwani z Niewoli w Nakle

W Nakle nad Notecią swoje mocne świadectwa wygłosili Piotr i Jacek, twórcy grupy ewangelizacyjnej – Wyrwani z Niewoli. – Tu nie chodzi o widowisko. Mamy świadectwa, że nasza praca ewangelizacyjna jest owocna – usłyszeli 6 grudnia mieszkańcy Nakła nad Notecią.

Jak piszą o sobie na swojej stronie internetowej: – Dawno, dawno temu żyło sobie dwóch chłopaków. Byli do siebie trochę podobni, mimo że nie znali siebie i mieszkali w zupełnie innym miejscu. Łączyło ich pragnienie bycia wyjątkowym i niepowtarzalnym. Szukali tego w narkotykach, alkoholu, przemocy, pornografii i w innych złudnych przyjemnościach tego świata. Wydawało im się, że są wolni i pełni życia, ale tak naprawdę byli w niewoli i żyli w śmierci.

Dla Piotra przełomowym momentem w życiu była data 17 listopada 2008 roku. Jak opisuje, wówczas nastąpiła w nim największa kulminacja zła, wręcz upodlenia, objawiająca się niechęcią do życia. – Przez moją głowę przeszła myśl, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem, aby pójść do kościoła. A przecież w szkole nie chodziłem na lekcje religii i zionąłem wielką nienawiścią do księży. Trafiłem tam łysy, w dresach. Usiadłem z tyłu i rozglądałem się – opowiadał.

Młody chłopak ujrzał w konfesjonale księdza. – Pomyślałem, pójdę do niego, może uzyskam wsparcie. Powiedziałem: słuchaj, czuję się jak śmieć i chcę opowiedzieć o sobie. Mówiłem jaki jestem zakłamany, uzależniony, jak bardzo nienawidzę siebie i ludzi. Po chwili ciszy usłyszałem: „jak się nazywasz?” Odpowiedziałem: „Piotrek”. Znowu nastała cisza, a potem padły słowa: „Piotrek, całe niebo cieszy się teraz twoim szczęściem. Za pokutę odmów jakąkolwiek litanię”. Pomyślałem, co on mówi za głupoty. Miałem nawet chęci, aby wyciągnąć tego księdza z konfesjonału i go pobić. Jednak zostałem do końca. Teraz wiem, że gdybym wtedy wyszedł z kościoła, to bym dzisiaj tego nie mówił – dodał.

Z kolei Jacek uważa, że miał „bliźniacze doświadczenie Piotra, tylko w innym miejscu”. Wcześniej się nie znali. Nie był również wolny od wielu nałogów. Przyszedł jednak taki dzień, w którym trafił do sanktuarium maryjnego w Różanymstoku na Podlasiu. – Przystępując do kratek konfesjonału doświadczyłem duchowego wskrzeszenia, bo byłem trupem. Dzisiaj świadczymy o tym, że Bóg uzdrawia. O tym powtarzał m.in. ojciec James Manjackal, na którego rekolekcjach z Piotrkiem się poznaliśmy. Wiedzieliśmy, że nie możemy tego zachować tylko dla siebie, więc ruszyliśmy w całą Polskę – podkreślił.

„Wyrwani z niewoli” nazywają siebie grupą profilaktyczno-ewangelizacyjną, a ich główną misją jest niesienie orędzia o Bożym Miłosierdziu, którego namacalnie doświadczyli w swoim życiu.

JM

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor