Pogrzeb Księdza Kanclerza
Inne z kategorii
Święta Barbara, dziewica i męczennica - patron dnia (04 grudzień)
Św. Franciszek Ksawery, prezbiter - patron dnia (3 grudnia)
Kościół Bydgoski pożegnał śp. ks. prałata Lecha Bilickiego, pierwszego w historii kanclerza Kurii Diecezjalnej, a także wykładowcę Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Bydgoskiej. Kapłan zmarł 31 października. Miał 62 lata.
Jaki był? - to pytanie, które często było w ostatnich dniach zadawane. - Był pobożny i dobry, skromny i mądry, rzetelny, kompetentny i obowiązkowy - podkreślał wikariusz generalny ks. prałat dr Bronisław Kaczmarek. Trumna z ciałem zmarłego została 3 listopada wprowadzona w asyście kapłanów i kleryków do bydgoskiej katedry św. Marcina i Mikołaja, w której zmarły niemal każdego dnia sprawował ofiarę Eucharystyczną.
Mszę św. w intencji kanclerza odprawił biskup ordynariusz Jan Tyrawa. W koncelebrze wzięło udział wielu kapłanów diecezji. Ksiądz biskup nawiązał m.in. do określenia majestatu śmierci, wobec którego człowiek doświadcza największej bezsilności w stosunku do siebie samego i otaczającej go rzeczywistości. - Gromadzimy się w nadziei, że mamy jednego Króla - Jezusa Chrystusa, któremu polecamy zmarłego kapłana Lecha. By nie tylko przyjął go do siebie i w swoim miłosierdziu zgładził jego grzechy. By przede wszystkim spojrzał na jego miłość i troskę - mówił.
Biskup ordynariusz podkreślił, że każdy, kto znalazł się w otoczeniu zmarłego kapłana, miał tę możliwość uczestniczenia w dobru, pięknie, harmonii i prawdzie. - W tym wszystkim, co od Boga pochodzi i co do Boga zbliża. Prosimy, aby to wszystko okazało się być tak mocne, że nawet śmierć nie będzie zdolna tego zniszczyć. Nie będzie zdolna oddzielić go od Boga, całego zgromadzenia świętych i zostawić gdzieś w samotności lub zapomnieniu - dodał.
„Bóg przyszedł po ciebie przyjacielu, księże Lechu. Przyszedł po swoją własność” - mówił w słowie skierowanym do zebranych w katedrze ks. prałat dr Bronisław Kaczmarek. Kapłan przypomniał, że często ludzkie myśli i drogi nie są myślami oraz drogami Bożymi. A sądy ludzkie jakże różnią się od sądów Bożych. - Chylimy zatem głowę przed wyrokiem Opatrzności i dziękujemy Bogu za to, że był z nim i że przyszedł po niego. I te najtrudniejsze słowa, które musimy tutaj wypowiedzieć, że „tak trzeba było”. Bo Bóg wie najlepiej, kiedy jest nasza godzina. Bóg jako najlepszy gospodarz przychodzi, aby wziąć owoc, by się nie zmarnował. Przyszedł po dojrzały owoc kapłaństwa księdza Lecha - powiedział.
Uroczystości pogrzebowe pod przewodnictwem biskupa ordynariusza Jana Tyrawy odbyły się 4 listopada w bydgoskim kościele NMP Matki Kościoła. - Poprzez niespodziewaną śmierć człowieka, zwłaszcza kogoś nam bliskiego, Bóg upomina się o naszą wolność, odpowiedzialność. Bóg upomina się o nasze czyny. O to, czy naszą wolność wypełniamy dobrem, prawdą, sumiennością, solidarnością - mówił biskup ordynariusz Jan Tyrawa. Na zakończenie homilii podziękował pracownikom służby zdrowia za opiekę w czasie ostatnich trzech tygodni życia księdza Lecha. - To było niesamowite zmaganie się - od początku do końca - nie o zdrowie, ale o życie. Dziękuję profesorom Władysławowi Sinkiewiczowi, Lechowi Anisimowiczowi oraz pracownikom z ich oddziałów. Robili wszystko, co dzisiaj można w mądrości ludzkiej czynić, aby ratować życie. Nie udało się, ale nie oznacza to, że przegrano. Przez tę śmierć wszyscy zapewne jesteśmy inni. Obyśmy byli lepsi - zakończył.
W ostatnim pożegnaniu uczestniczyli m.in. bp senior Bogdan Wojtuś oraz bp Krzysztof Wętkowski z Gniezna, kapłani, siostry zakonne oraz wierni świeccy. Swoje listy kondolencyjne przysłali również: prymas Polski.
mj