Dla Czytelników KB z serdecznym pozdrowieniem od autorki książki: "Spory niegdysiejsze, spory współczesne"
Inne z kategorii
Św. Jan, Apostoł i Ewangelista - patron dnia (27 grudnia)
Myśli na każdy dzień - 27 grudzień w cyklu „365 dni ze sługą Bożym
Po pierwsze - kim jest pani Marta Cywińska? Nie da się opisać jej dorobku i talentów w kilku słowach, ale przytoczmy w skrócie chociażby za Wikipedią: "polska romanistka, polska polonistka, doktor nauk humanistycznych, poetka, prozaiczka, felietonistka, dziennikarka, krytyk literacki i życia społecznego, tłumaczka literatury francuskojęzycznej oraz współczesnej poezji włoskiej, nauczyciel akademicki, działaczka społeczna."
"Felietony Marty Cywińskiej - czytamy tez o niej - opisują naszą rzeczywistość w sposób niewygodny dla lewicy, feministek i hedonistów. Jednocześnie pokazują konstruktywne podejście do problemów, jakie napotyka współczesny człowiek prawicy i jego rodzina. Autorka proponuje trzeźwe spojrzenie na sytuacje i tematy niepoprawne politycznie, np. współczesne dążenie do samorozwoju czy wychowanie ku antywartościom, uwypuklając zagrożenia z nich wynikające. Z lekkością i swadą prowadzi Czytelnika przez wątki przemilczane przez innych publicystów i pokazuje prawdziwe oblicze cywilizacji śmierci."
A oto fragment książki przesłany Czytelnikom Katolickiej Bydgoszczy z najserdeczniejszym pozdrowieniem od samej autorki pani Marty Cywińskiej!
Czas bez-miłości
Feministki wyją i nienawidzą. Pusty krzyk dla zaspokojenia niezaspokojonego.
Świetny zarazem przykład wkładu cywilizacji śmierci w nie-miłość, w masowy zanik kobiecości. Skupione na samych sobie. Na dojmującej pustce, na której nikt inny tak fantastycznie nie potrafiłby się skupić. Bite dziecko nie budzi ich zainteresowania – bo jest dzieckiem. Nienarodzone też ich nie interesuje, jakby każde dziecko feministek ciągnęło się za nimi na sznurku, zamknięte w worku na śmieci.
Są spętane nowomową wystąpień publicznych i opracowań pseudonaukowych – w tych obu sferach duszą się niemiłosiernie, co widać ewidentnie w braku konsekwencji ich wypowiedzi oraz nieumiejętności argumentowania. Zagrabiły symbolikę czerni – przed ich głupawymi protestami czerń była dostojna i szlachetna, teraz - wyzuta z symboliki.
Jak można istnieć bez miłości do dziecka? Przytulenie do serca dziecka własnego, przysposobionego, zaprzyjaźnionego, potrzebującego, nawet obcego jest wpisane w bycie kobietą. Jeśli kobieta nie uczestniczy w jego wychowaniu – jeśli nie może mieć własnych – jako ciocia (prawdziwa lub przybrana), babcia ( prawdziwa lub przysposobiona), nawet jako osoba broniąca dzieci piórem lub z racji każdego innego wykonywanego przez nią zawodu „w służbie dzieciom” to znaczy, że trzyma z feministkami sztamę,a zaprzeczenie tegoż jest jedynie dowodem na dojmującą hipokryzję.
Nie pojmuję też „układów”, w których mężczyzna bardzo pragnie mieć dziecko, a 'kobieta”, która mu na co dzień towarzyszy jako „żona” wyśmiewa go z tego tytułu, nie chce mieć dzieci ani własnych, ani adoptowanych,ani jakichkolwiek w pobliżu, bo to burzy wstrząsający jak widać egoizm. Ergo: kobieta, która świadomie nie chce mieć dzieci, która nawet nie umie się za dzieci choćby pomodlić nie jest do końca „kobietą wydolną”.
Dla kobiety, która nie umie się dzielić, pomagać, kochać, szanować – poza stanem choroby fizycznej czy psychicznej - nie ma żadnego usprawiedliwienia. Feministki całym swoim mordowyciem chcą za wszelką cenę pokazać, że miłość nie istnieje.
I nie chodzi tu, by mądrość codzienną czerpać z definicji naukowych oraz literatury, bo kto dziś jeszcze - poza dwiema mi znanymi osobami czyta "Dialog o miłości" Plutarcha z Cheronei? W czasach bez-miłości normalna kobieta będzie orędowniczką prawdziwej miłości wbrew wszystkiemu – złu, głupocie, obojętności. Choćby sama jedna miała stanąć do walki z całą cywilizacją śmierci!
Marta Cywińska
Książkę polecamy gorąco!!!
red.: KB