Wydarzenia 18 Nov 2015 | Redaktor
Bydgoski listopad 1956

Rok 1956 był rokiem ważnym w powojennej historii Polski i całej Europy wschodniej. Trzy lata po śmierci Stalina, w czerwcu 1956 r. w Poznaniu wybuchło antykomunistyczne powstanie, krwawo stłumione przez wojsko i milicję. W październiku tego roku z powstaniem o dużo większej skali mieliśmy do czynienia na Węgrzech, do jego stłumienia użyte zostały wojska sowieckie. Świadomość tych wydarzeń, mimo, że przedstawianych przez komunistyczne media w wypaczony sposób, była w społeczeństwie żywa, a niemałą rolę pełniły w tej sprawie rozgłośnie zachodnie nadające po polsku. Dlatego też ich audycje były przez komunistyczny reżim zagłuszane. Faktem stosunkowo mało znanym jest, że pierwszą zagłuszaną stacją było Radio Madryt, antykomunistyczna rozgłośnia nadająca po polsku z Hiszpanii. Zagłuszanie rozpoczęto w roku 1950.

Natomiast od roku 1952 nadaje po polsku Radio Wolna Europa z Monachium i jest zagłuszane od pierwszych audycji. Jedna ze stacji zagłuszających znajdowała się na bydgoskim Wzgórzu Dąbrowskiego.

18 listopada 1956 r. przed kinem Bałtyk ustawiła się kolejka. Powstała w niej przepychanka, ktoś zaczął wznosić okrzyki "precz z komuną". Interweniowało kilku milicjantów, jednak mimo to tłum ruszył ulicami Bydgoszczy. Do pochodu dołączali kolejni mieszkańcy.

Gdy spontanicznie sformowana demonstracja dotarła pod sąd, skandowano: uwolnić więźniów politycznych. W areszcie według relacji świadków odpowiedzieli, że będą strzelać.

Uczestnik tych wydarzeń Józef Borowski wspominał: "Poszedłem więc za grupą, która szła na zagłuszarkę. Na Wzgórzu Dąbrowskiego było mieszkanie, gdzie były elementy zagłuszarki. Tam w 10 osób rozbiliśmy urządzenie, które zakłócało nadawanie Radia Wolna Europa. Gdy wyszedłem z mieszkania Głowińskich, płonął już maszt główny. Straży Pożarnej nie dopuściliśmy, czekając aż się spali. Pół godziny stałem wraz z tłumem i obserwowałem. Gdy usłyszeliśmy, iż nadjeżdża milicja, zacząłem uciekać i udałem się do domu. Funkcjonariusze przyjechali po mnie do zakładów chłodniczych. Podczas aresztowania wielokrotnie budzono mnie w nocy, przesłuchując w urągających godności ludzkiej warunkach. Zastraszano mnie i moją rodzinę. Po wykonaniu kary 6 miesięcy więzienia, przez rok nigdzie nie mogłem znaleźć pracy. Można by rzec, miałem wilczy bilet - każdy pracodawca, gdy dowiadywał się, że skazany byłem za zniszczenie zagłuszarki uznawał mnie za element politycznie niebezpieczny i odmawiał zatrudnienia. Żądano bym wstąpił do PZPR, na co kategorycznie się nie zgodziłem, gdyż górę zawsze brał u mnie duch patriotyczny. Wydarzenia, jakie rozegrały się w dniu 18 listopada 1956 r. w Bydgoszczy, miały niewątpliwie charakter polityczny i taki był także wyrok na moją osobę" (cyt. za pytaniem skierowanym przez posła A. Walkowiaka do ministra sprawiedliwości).

Wydarzenia te upamiętniła Rada Miasta Bydgoszczy, gdy w 2007 r. nadała skwerowi po zagłuszarce nazwę: Wydarzeń 18 listopada 1956 r. Wydarzenia te są szeroko znane, opisał je m.in. Stefan Pastuszewski w książce pt ˝Bydgoski listopad 1956˝.

Michał Jędryka

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor