Ewangelia na dziś (11.11.2020)
fot. pixabay
Czytanie, psalm, Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 11 listopada.
Inne z kategorii
Z Ewangelii na każdy dzień - 21 listopad
Z Ewangelii na każdy dzień - 20 listopad
Pierwsze czytanie:
(Tt 3,1-7)
Najmilszy: Przypominaj wszystkim, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim. Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie dla uczynków sprawiedliwych, jakie zdziałaliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.
Psalm:
(Ps 23,1-2a.2b-3.5.6)
REFREN: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego
Pan jest moim pasterzem:
niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.
Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
kielich mój pełny po brzegi.
Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.
Aklamacja (1 Tes 5,18)
Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie.
Ewangelia:
(Łk 17,11-19)
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:
Komentarz do pierwszego czytania:
Posłuszeństwo przez wieki było uważane za święte. Tak było w rodzinach, w Kościele, w królestwach, gdy nadrzędną wartością był sam Bóg. Gdy ludzie wynieśli siebie na tron najwyższej władzy, szybko osiągnęli świadomość swej nicości, mimo rozsadzającej ich pychy. Objawem deprecjacji autorytetu człowieka może być całkowita dewaluacja pojęcia posłuszeństwa drugiemu człowiekowi, zastępowana często już tylko terrorem społeczno-politycznym. Krnąbrne dzieci, samowolni duchowni szukający wsparcia w bezbożnych mediach, skorumpowani urzędnicy, lekarze, prawnicy, politycy...
Apostoł narodów poucza swego ucznia Tytusa, czym jest prawdziwe posłuszeństwo. W tym opisie możemy rozpoznać Miłosiernego Boga jako wzór do naśladowania. Bycie posłusznym Ojcu Najwyższemu rozwija ochronny parasol nad wszystkimi. Wiemy dobrze, co działo się w antycznej przeszłosci: dzieci składane bożkom w ofierze, kultyczna prostytucja. Znamy dobrze historie podpitego Heroda, podnieconego tańcem młodej dziewczyny, ofiarującego jej połowę królestwa, która mimo to pragnęła jedynie głowy Jana Chrzciciela.
Bóg nie skończył jeszcze historii Zbawienia. Odkupienie to jeszcze nie wszystko. Stworzyciel chce naszego powrotu do Edenu jako odnowionego Adama, bogatszego o doświadczenia „błogosławionej winy”.
Komentarz do psalmu:
Psalm ten może być kolejnym lekarstwem na dzisiejsze czasy. Na każde czasy. Bardzo trafnie zdiagnozował je znany już nam, Giorgio Agamben, jako „terror zdrowotny i swoistą religię zdrowia”. Zredukowanie człowieka do poziomu biologicznego bezpieczeństwa przez wykreowanie światowego strachu o życie, gdy nie ucichły jeszcze hasła innej paniki – zmian klimatycznych, nosi znamiona globalnej manipulacji. Oczywiście, nie miejsce tu na rozwijanie tych tematów. Ale skoro Słowo Boże jest zawsze aktualne, to jak może ono nam pomóc właśnie dziś? Lęk i zwątpienie w swej istocie nie pochodzą od Boga, pochodzą od szatana. Budzą się w naszej psychice na bazie przeżytych doświadczeń, wyobraźni, oglądanych filmów. Można je łatwo dozować. Często na irracjonalność nie wystarcza krytyczny rozum. Potrzeba wtedy silniejszego lekarstwa, Boskiego lekarstwa. Może nim być właśnie Psalm 23. Bo albo wierzymy w Boga i Bogu, albo nasza wiara to tylko „zabobon”.
Co to znaczy wierzyć Bogu i w Boga? To znaczy zgadzać sie na Wolę Bożą i żyć nią. Jak bardzo może nam brakuje po poznawaniu Chrystusa, drugiego kroku, miłości Boga i człowieka. W miłości nie ma strachu. I jak tu naśladować Chrystusa, gdy budzą się w nas upiory. Powtarzajmy więc nieustannie: Pan moim Pasterzem, nie boję sie niczego.
Komentarz do Ewangelii:
Znamy tę historię – cud uzdrowienia dziesięciu trędowatych i niewdzięczność dziewięciu z nich. Tak się tym może obruszamy, utwierdzeni w przekonaniu, że my byśmy tak nie postąpili, że idąc dalej w tym myśleniu, sami prosimy o uzdrowienie naszych bolączek, obiecując wdzięczność i uwielbienie Boga. Znaczenie tej historii, jak zwykle w przypowieściach, sięga głębiej. Rodzi się, bowiem pytanie: jeśli tak bardzo jesteśmy gotowi dziękować Bogu i wielbić Go za wszystko, to czy nie chcielibyśmy też składać Bogu dziękczynienia i uwielbienia za łaski, które otrzymali inni, ale nie oddali Dawcy Wszechrzeczy należnej za nie chwały? Nazywa się to zadośćuczynieniem.
Wiemy, że Słowo Boże nie wraca do Stwórcy, zanim nie wypełni swego dzieła, zanim chwała nie popłynie do swego Źródła.
Myślimy, że tą misją ma być jakiś oczywisty cud, że coś się musi dokonać w naszym życiu. Wielu często niczego nie dostrzega przez długie lata, aż się nie obejrzą za siebie, nie powiążą różnych wydarzeń ze swej przeszłości w logiczny ciąg przyczyn i skutków. Szczęśliwi, gdy odkryją, że nad wszystkim czuwała Wola Boża. Wtedy nawracają się, wielbią swego Ojca w Niebie za Jego Miłosierdzie i Opatrzność, „padają na twarz u Jego nóg i dziękują Mu”. Dopóki chwała nie wróci do Wszechmogącego, dzieło jest niedokończone. Jego dopełnienia trzeba dłużnikowi czasem spłacać w czyśćcu.
A co z tymi, którzy wybrali zatracenie? Jak tu zabłyśnie Chwała Pańska? Powiemy: Chrystus za nich złożył ofiarę przebłagalną na krzyżu. Tak, to prawda. Gdy Chrystus konał na krzyżu, przeżywał podwójną mękę. Jedna męka, to niewyobrażalny ból diabelsko skatowanego człowieka. Druga, to nieogarnione cierpienie Miłości, która przegrywa z wolną wolą człowieka wybierającego wieczne potępienie. Ale tu jest właśnie ukryty głębszy sens tej przypowieści, nie jedyny zresztą. Bóg pyta miłujące Go dusze, która chce stać się duszą ofiarną, aby z miłości ulżyć swemu Zbawicielowi w Jego Męce Krzyżowej, żyć i modlić się w intencji zadośćuczynienia za wszystkich niewdzięcznych i potępionych. Wtedy chwała wraca nie tylko do Ojca, ale też otacza w Niebie dusze ofiarne.
Komentarze zostały przygotowane przez Andrzeja Kowalskiego
źródło: mateusz.pl