Ewangelia na dziś (03.03.2021)
fot. pixabay
Dzisiejsze czytanie, psalm, Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 3 marca. (Mt 20, 17-28) Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Aklamacja (J 8, 12) Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.
Inne z kategorii
Z Ewangelii na każdy dzień - 22 listopad
Z Ewangelii na każdy dzień - 21 listopad
Pierwsze czytanie:
(Jr 18, 18-20)
Niegodziwi rzekli: "Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza! Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa!" Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników! Czy złem za dobro się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew.
Psalm:
(Ps 31 (30), 5-6. 14. 15-16)
REFREN: Wybaw mnie, Panie, w swoim miłosierdziu.
Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego,
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Słyszałem bowiem, jak wielu szeptało:
"Trwoga jest dokoła!"
Przeciw mnie się gromadzą,
zamierzając odebrać mi życie.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
i mówię: "Ty jesteś moim Bogiem".
W Twoim ręku są moje losy,
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Aklamacja (J 8, 12)
Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.
Ewangelia:
(Mt 20, 17-28)
Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu".
Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:
Komentarz do pierwszego czytania:
Dzisiejszy fragment to jedna z lamentacji Jeremiasza. To bardzo osobista modlitwa, w której prorok wylewa swoje serce przed Bogiem.
Jeremiasz to prorok cierpiący. Od młodości był wierny Bogu i wsłuchany w Jego głos. Głosił tylko to, co sam Bóg chciał powiedzieć ludowi. A mimo to doświadczał wielu przeciwności i prześladowań ze strony swoich rodaków. Próba zamachu na jego życie została podjęta przez ówczesnych przywódców duchowych – kapłanów, mędrców i proroków. Dlaczego? Bo prorok piętnował ich grzechy, a przede wszystkim to, że głoszą kłamliwe proroctwa. Podczas gdy Jeremiasz zapowiadał nieuchronny upadek kraju i zbliżającą się niewolę, oni, wcale nie słuchając Boga, głosili pomyślność. Głosili zatem to, co ludzie chcieli usłyszeć. Dlatego owi niegodziwi prorocy mówią o Jeremiaszu: "Nie zważajmy wcale na jego słowa!”. W tej sytuacji Jeremiasz, świadomy swojej niewinności, a jednocześnie całkowicie samotny wobec doświadczanych trudności, ufa Bogu. Wie, że Bóg go przez tę sytuację przeprowadzi.
W historii Jeremiasza – proroka posłanego przez Boga, wzywającego do nawrócenia przywódców religijnych, ale wyśmianego i odrzuconego – widzimy zapowiedź losu samego Chrystusa.
Każdy z nas, na mocy chrztu, jest powołany do głoszenia Ewangelii swoim życiem. Przykład Jeremiasza i wielu innych proroków, a nade wszystko przykład samego Jezusa, to dla nas wyraźny drogowskaz wtedy, kiedy nasze głoszenie spotyka się z oporem ze strony innych. Wówczas mamy polegać tylko na Bogu i tak jak Jeremiasz, z pokorą wstawiać się za swoimi nieprzyjaciółmi.
Komentarz do psalmu:
Psalm 31 to modlitwa lamentacyjna, którą dzisiejsza liturgia jakby wkłada w usta Jeremiasza. Jeremiasz na drodze swojego powołania doświadczył wielu cierpień. Był jednak przekonany, że Ten, który go powołał, jest Bogiem wiernym (por. Ps 31, 6) i go nie opuści. Dlatego na wierność Boga odpowiedział, właśnie wśród największych trudności, swoją wiernością. W zagrożeniu własnego życia, w poczuciu osaczenia przez tych, którzy nie chcieli go słuchać, oddawał się Bogu: "w ręce Twoje powierzam ducha mego, Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże”.
Słowami tego psalmu modlił się sam Pan Jezus na krzyżu, oddając swojego ducha Ojcu: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46). Ten werset codziennie odmawiany jest też w Komplecie, modlitwie brewiarzowej na zakończenie dnia, której teksty są nie tylko przygotowaniem do snu, ale także duchowym przygotowaniem do śmierci.
W każdym powołaniu – małżeńskim, kapłańskim, do życia w samotności – przychodzą momenty cierpienia, pomimo tego, że staramy się być wierni Bogu, pomimo naszego oddania. Chrystus zaprasza nas bowiem dalej - chce dzielić się z nami doświadczeniem swojego krzyża, chce właśnie w trudnościach zbliżyć nas do siebie. Nigdy, nawet w poczuciu największej samotności i bezradności, nie jesteśmy osamotnieni. Jest przy nas Chrystus, który już tę drogę przeszedł i zna cel.
Świadomość tego, że misja głoszenia Ewangelii nie jest zadaniem łatwym i przyjemnym, miał święty Paweł, który w swoich listach przybliża nas bardzo wyraźnie do tajemnicy Chrystusowego krzyża i do zjednoczenia się z Jezusem ukrzyżowanym. Apostoł Narodów, znając dotychczasową historię zbawienia, zwracał się do składającej się z bardzo różnych ludzi wspólnoty w Koryncie: "Postanowiłem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem” (por. 1Kor 2, 2n).
Komentarz do Ewangelii:
Pan Jezus, pochodzący według ciała z rodu Dawida, miał odnowić Jego królestwo. To na Nim spełniały się obietnice proroków. Jednak Chrystus cierpliwie tłumaczył swoim uczniom, że ich wyobrażenia o Jego ziemskim panowaniu są złudne, że Jego celem nie jest ustanowienie tu, na ziemi, idealnego świata. Co więcej, wyraźnie zapowiadał uczniom swoją mękę i śmierć, tak nieprzystającą do godności Syna Dawida, ale prowadzącą do zmartwychwstania. Wobec oczekiwań tłumu na wyzwolenie Izraela spod okupacji Rzymskiej Jezus mówi coś, czego uczniowie wcale nie chcieliby słyszeć – zapowiada, że uniży się i dobrowolnie odda się w ręce Rzymian, zostanie okrutnie wyszydzony, ale ostatecznie to sam Ojciec Go wywyższy.
Wydaje się jednak, jakby uczniowie wcale tych słów Jezusa nie przyjmowali. Prośba matki synów Zebedeusza, która podchodzi przecież do Jezusa z oboma synami (por. Mt 20, 20), jest jakby nie na miejscu. Co ciekawe, że w tamtej kulturze wstawiennictwo matki zazwyczaj było bardziej skuteczne od sytuacji, gdy ktoś sam prosił we własnej sprawie.
Pan Jezus pokazuje, że Jego królowanie wiąże się z przyjęciem kielicha męki. I również droga uczniów, jeżeli ma być autentyczna, będzie wiązać się z cierpieniem. Spośród grona Apostołów, poza Janem (i Judaszem), wszyscy ponieśli śmierć męczeńską. A sam Jan wytrwał pod krzyżem Zbawiciela na Golgocie.
Wiele razy możemy doświadczać frustracji na naszej drodze kroczenia za Jezusem, bo spodziewaliśmy się, że wszystko ułoży się jakoś gładko, bez problemów, że będziemy już mieli zapewnione miejsce w królestwie Bożym, a tu kolejny raz spadają na nas trudności i cierpienia. Co więcej, raz po raz nasza droga ucznia wymaga od nas uniżania się, służby, codziennego oddawania swojego życia w darze Bogu i innym ludziom. Pan Jezus cierpliwie tłumaczy i nam, że nie mamy szukać panowania na wzór królów ziemskich – a większość władców pogańskich była tyranami. Na mocy chrztu uczestniczymy w królewskiej misji Chrystusa, która wiąże się właśnie ze służbą. Ile razy znów zaczynamy szukać własnej wygody, a nie woli Bożej, potrzebujemy spojrzeć na Jezusa, który umywa uczniom nogi, bo do końca ich umiłował (por. J 13, 1nn). Od Niego, zwłaszcza w spowiedzi i w Eucharystii, zawsze możemy zaczerpnąć nowe siły, by iść dalej.
Komentarze zostały przygotowane przez Mateusza Mickiewicza diakona VI roku WMSD w Warszawie
źródło: mateusz.pl
(Mt 20, 17-28)
A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu"
Módlmy abyśmy się kochali i sobie pomagali; byście podali sobie rękę i potrafili wybaczać"
Tak i ja wznoszę swoją prośbę do Ciebie, Jezu, Książę Pokoju, błagając Cie najpokorniej o zgodę w mojej rodzinie, o zgodę w Narodzie o "jedność, która jest owocem przebaczenia"