Obrzydliwość spustoszenia
Wojna cywilizacyjna przybiera coraz ostrzejszy charakter. Prezydent Warszawy, a jeszcze bardziej jego zastępca, już nie ukrywają, że ich celem jest „oswojenie społeczeństwa” z homoseksualizmem i innymi budzącymi wstręt, ostentacyjnymi wykroczeniami przeciw przykazaniu Bożemu, nakazującemu utrzymanie czystości we współżyciu małżeńskim. Ich sprzymierzeńcy u nas w Bydgoszczy przygotowują marsz na 11 maja.
Inne z kategorii
Biskupi słusznie w ostrych słowach potępili program wprowadzania tej ideologii do szkół i - co za tym idzie - seksualizacji oraz demoralizacji dzieci. Ale zbiegło się to z przygotowaną przez liberałów akcją lansowania, skądinąd mocno nierzetelnego i naciąganego, „raportu” o pedofilii w Kościele. Oczywiście osłabić to miało ocenę moralną formułowaną przez biskupów, miało „zamknąć in usta”.
By tę dość paskudną sytuację rozjaśnić, podkreślać trzeba, że w jednym i drugim przypadku chodzi o to samo, czyli o obrzydliwość grzechu, który zamyka człowiekowi drogę do zbawienia i pozbawia go godności ludzkiej, jak pisał św. Paweł: „czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego? Nie łudźcie się: ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani sodomici, ani złodzieje, ani skąpcy, ani opoje, ani oszczercy, ani grabieżcy nie posiądą Królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9n). I w innym miejscu, w lekcji czytanej właśnie dziś, w zreformowanej liturgii: „Bo wielu, o których często wam mówiłem (a i teraz ze łzami mówię), postępuje tak, jak nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego: ich celem jest zguba, ich bogiem jest brzuch, a chwałą — ubieganie się o rzeczy ziemskie w upodleniu”. Flp 3, 18 n (tu w Biblii Tysiąclecia jest nawet mocniej: „... a chwała - w tym, czego winni się wstydzić”).
Bo w rzeczywistości aktywistom LGBT o to właśnie chodzi, by temu zaprzeczyć, by wyjąć sprawy płciowe spod oceny moralnej. Nie o żadną równość rzekomych orientacji. Zresztą osobiście nie wierzę, że większość z nich jest rzeczywistymi sodomitami, że obcują ze sobą w sposób sprzeczny z naturą. Ci ludzie, popierający wyuzdanie w sferze seksualnej, jak się zdaje wszystko postawili na jedną szalę. Chcą za wszelką cenę przekonywać, że życie płciowe nie podlega żadnym regulacjom moralnym, że wszystko, na co ktoś ma w tej sferze ochotę jest dozwolone.
Teoria ta tak naprawdę nie jest wcale nowa. Zresztą w sferze idei społecznych trudno jest głosić coś zupełnie nowego. Nie ma takiego idiotyzmu, na który któryś z umysłów ludzkich by już nie wpadł. Tym razem był to Tomasz Hobbes w wieku XVII. To on zakwestionował klasyczną etykę, twierdząc, że nie ma w naturze żadnego porządku, a „stanem człowieka (...) jest stan wojny każdego z każdym (...) i nie ma rzeczy, jakiej by nie mógł użyć, jeśli może mu być pomocna dla obrony jego życia przeciw wrogom, przeto w takim stanie każdy człowiek ma uprawnienie do każdej rzeczy, nawet do ciała drugiego człowieka”.
Przerażające, prawda? Ale to jest manifest tej antycywilizacji, która rozwijała się potem - poprzez Locke’a, Darwina, po Marksa i Nietzschego. Dlatego aborcjoniści mogą twierdzić, że zabijanie dzieci w łonach ich matek jest „prawem człowieka”. A logiczną konsekwencją jest i to, że jeśli ciało człowieka może się do czegoś przydać, na przykład do wyuzdanej przyjemności, to intelektualni spadkobiercy Hobbesa pozwolą na jego wykorzystanie.
Tak więc trzeba wszelkimi siłami sprzeciwiać się rozprzestrzenianiu się rozmaitych zboczeń. One są rdzeniem zła, są po prostu tworzeniem antydekalogu, prawa wprost przeciwnego prawu odwiecznemu. W tym sensie właśnie homoseksualizm i pedofilia są tym samym, choćby najgłośniej krzyczeli przeciwko temu oburzeni tęczowi aktywiści.
Jedna jednak rzecz zwraca w tym wszystkim uwagę. Choć zwolennicy takich „liberalnych” praw będą gardłować za jakimś LGBT, by zrobić na złość Kościołowi, który przecież mimo znajdujących się w jego szeregach tęczowych zdrajców i pedofili, wciąż jest jako całość strażnikiem Bożej moralności, to jednak ci liberałowie, gdy własną żonę zastaną z kochankiem in flagranti gotowi będą często strzelać do kochanka. A może i do żony. Bo zdrowy odruch moralny jest nieusuwalny z ludzkiego życia.
Istotą zła jest grzech i odrzucenie Bożych przykazań. Z hipokryzją należy walczyć, ale tylko wykorzeniając zło z postępowania, Kto by chciał pod pretekstem walki z hipokryzją przyzwalać na czynienie zła publicznie, ten jest od hipokryty stokroć gorszy. Jest po prostu gorszycielem.
Maksymilian Powęski