Felieton 25 Jul 2018 | Redaktor
Św. Jakub - syn gromu, ucałował swego kata przed śmiercią

"Euzebiusz z Cezarei, pierwszy historyk Kościoła (w. IV), pisze, że św. Jakub ucałował swojego kata, czym tak dalece go wzruszył, że sam kat także wyznał Chrystusa i za to sam natychmiast poniósł śmierć męczeńską." - czytamy w dzisiejszej Liturgii Godzin.

I oto odkrywa nam się osoba świętego Jakuba, człowieka o imieniu które miało swoją ogromną wymowę już w starym Testamencie. Warto wysłuchać nagrania, gdyż nie jest ta niezwykła historia obojętna dla zrozumienia sensu historii życia św. Jakuba i dla zrozumienia sensu naszego własnego życia: [code]TU

Co natomiast wiemy o samym św. Jakubie Apostole? Bardzo wiele. Przytoczmy chociażby jeszcze jeden fragment z dzisiejszego czytania Liturgii Godzin:

"Jakub został zapewne powołany do grona uczniów Chrystusa już nad rzeką Jordan. Tam bowiem spotykamy jego brata, Jana (J 1, 37). Po raz drugi jednak Pan Jezus wezwał go w czasie połowu ryb. Wspomina o tym św. Łukasz (Łk 5, 1-11), dodając nowy szczegół - że było to po pierwszym cudownym połowie ryb. Jakub należał do uprzywilejowanych uczniów Pana Jezusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira (Mk 5, 37; Łk 8, 51), przemienienia na górze Tabor (Mt 17, 1nn; Mk 9, 1; Łk 9, 28) oraz modlitwy w Ogrójcu (Mt 26, 37). Żywe usposobienie Jakuba i Jana sprawiło, że Jezus nazwał ich "synami gromu" (Mk 3, 17). Chcieli bowiem, aby piorun spadł na pewne miasto w Samarii, które nie chciało przyjąć Pana Jezusa z Jego uczniami (Łk 9, 55-56). Jakub był wśród uczniów, którzy pytali Pana Jezusa na osobności, kiedy będzie koniec świata (Mk 13, 3-4). Wreszcie był on świadkiem drugiego, także cudownego połowu ryb, kiedy Chrystus ustanowił Piotra głową i pasterzem swojej owczarni (J 21, 2)."

I dalej - dowiadujemy się wstrząsającej historii o tym, jak zginął:

"W tym samym czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana..." (Dz 12, 1-2). Jakuba stracono w 44 r. bez procesu - zapewne po to, aby nie przypominać ludowi procesu Chrystusa i nie narazić się na jakieś nieprzewidziane reakcje. Było to więc posunięcie taktyczne.

Euzebiusz z Cezarei, pierwszy historyk Kościoła (w. IV), pisze, że św. Jakub ucałował swojego kata, czym tak dalece go wzruszył, że sam kat także wyznał Chrystusa i za to sam natychmiast poniósł śmierć męczeńską."

A zatem św. Jakub, do którego grobu po dziś dzień udaje się tysiące pielgrzymów, był człowiekiem z krwi i kości. Konkretny mężczyzna, z całą mocą swoich emocji, a gdy trzeba to gniewu, powstrzymanego przez Chrystusa.

W jego historii możemy odnajdywać nas samych. My też, tak jak św. Jakub, mamy dostęp do oglądania Tajemnic. Msza Święta, cudowne przeistoczenie wina i chleba w Ciało i Krew Chrystusa są dokładnie takimi samymi wydarzeniami, jak te, które oglądał św. Jakub.

A co z drogą?

Pielgrzymki na szlakach Jakubowych są wyjątkowe. Nikt nie ma na nich wypisanego jakiegoś programu, jakiegoś planu rozważań etc. Na drodze idzie się indywidualnie i ludzie mówią niekiedy, że zaczynają drogę jako turyści, podczas jednak wędrówki coś się z nimi dzieje i kończą jako pielgrzymi.

Każdy ma swoją niepowtarzalną przemianę. Nie ma jednego planu na każdego człowieka, ale każdy człowiek przechodzi indywidualną wędrówkę. To jest piękne i sam św. Jakub nam to pokazuje, zwłaszcza w drodze.

Nawet nie trzeba iść do Santiago de Compostela. W Polsce tez jest sporo dróg św. Jakuba. Dziś publikujemy o tym audycję nagraną dwa lata temu w miejscu takiej właśnie drogi w okolicach Krakowa. Zapraszamy do działu: Felieton.

red.: KB

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor