Spotkania osób nie są przypadkiem, a poznawać że się jest niewolnikiem schematów to pierwszy krok do wolności
Inne z kategorii
Medytacje ewangeliczne z dnia 16 luty 2018r., Piątek
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: "Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?" Jezus im rzekł: "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć". (Mt 9, 14-15)
Chcemy Chrystusowi przypisywać schematy naszego myślenia. Tak samo ludziom. Czynimy to świadomie lub całkiem nieświadomie.
Jesteśmy niewolnikami naszych własnych schematów. Wcale nie jest istotne to, czy jesteśmy ludźmi dialogu ze wszystkimi, czy tylko z wybrańcami. I tak zawsze kogoś wybieramy do rozmów, do relacji, a wybieramy właśnie dlatego, że jesteśmy niewolnikami naszych własnych wewnętrznych schematów. Dopóki tego nie pojmiemy, będziemy się kręcić tylko wokół własnej osi, ale nasza oś wcale nie zawsze musi być oparta na prawdzie, a zatem i tak plany nasze runą. Im szybciej się to stanie, tym lepiej.
Możemy na przykład wybierać kogoś, bo jest nam to na rękę, na przykład używamy kogoś jako bonum utile, to znaczy dobro użytkowe. To jest poniżanie godności owego człowieka i woła o pomstę do nieba. Tak często dzieje się na przykład w polityce i to na każdym szczeblu, choć na ustach widnieje deklaracja rozmów ze wszystkimi i za wszelką cenę, ale to ideowa mrzonka.
Albo inny przykład: gdy wybieramy kogoś sobie do relacji, bo czujemy, że gdy danej osobie pomożemy, to sami poczujemy się lepiej i nakarmimy własne ego. Oceniając więc już kogoś na starcie, mamy go za słabszego od nas i po prostu cudownością zatęchłej filantropii, czy to rzekomo duchowej, czy ideowej, niby pomagamy.
A tymczasem spotkanie człowieka to nie ma być nasz plan. Od początku do końca to jest plan Boga. Ale tylko ten, kto żyje w relacji najpierw z Bogiem, a potem z ludźmi, jest wolny od wszystkich swoich skostniałych wewnętrznych schematów i przestaje planować narzędziami własnej schematycznej optyki, choć same schematy, jak nałogi, chcą się wciskać w nasze własne wybory.
Ale Bóg sam jest mocen w nas te schematy przed nami samymi zatrzymywać. Wtedy, jeśli widzimy poszczących, po prostu ich kochamy, a jeśli widzimy biesiadujących to po prostu... tak samo i ich kochamy.
Ale ani jednych, ani drugich nie wykorzystujemy do własnych celów, bo nasze cele, nasze pomysły wcale nie muszą być z prawdy.
Gdy jednak cele odczytujemy w Bogu, idziemy za nimi, mając dystans do własnej optyki patrzenia, a wtedy zobaczymy sami co będzie się działo. Bóg sam zorganizuje nam spotkania jakich trzeba. I uchroni nas przed spotkaniami, jakich nie trzeba.
Kwestia tylko jedna: Czy mamy odwagę tak żyć? Przekraczając wszelkie możliwe schematy, a najpierw swoje własne?
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Ave Maryja
Kasia Chrzan