Felieton 21 Mar 2016 | Redaktor
Nikt nie jest powołany do bycia samotnym

Zamieszczamy w całości treść referatu wygłoszonego przez Pawła Rybackiego, ucznia Liceum Katolickiego w Bydgoszczy, podczas konferencji „Być człowiekiem dzisiaj – Quo vadis homo?”. Mamy nadzieję, że lektura pomoże zmienić negatywny obraz współczesnej młodzieży albo utrwali pozytywne wyobrażenie na jej temat.

Nikt nie jest powołany do bycia samotnym

Myślę, że na pytanie „Czy rodzina jest dla Ciebie najważniejsza”, większość z Was odpowiedziałaby twierdząco. Nawet w dzisiejszej kulturze rodzina uważana jest za jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka. Nikt nie jest powołany do bycia samotnym: skoro – zgodnie z tym, czego uczy Sobór Watykański II – „Człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”, to szeroko pojęta rodzina jest najlepszą odpowiedzią na potrzebę samorealizacji jednostki.

Znaczenie rodziny

To rodzina – jako wspólnota – jest bowiem przestrzenią, w której człowiek może uświęcić swoje życie i nadać mu pełny sens. Nie w każdym przypadku rodzina jest rozumiana jako małżeństwo z dziećmi – rodziną możemy nazwać chociażby wspólnotę zakonną, ponadto z różnych powodów w jednym domu żyć mogą osoby o różnym stopniu pokrewieństwa, na przykład wnuk z dziadkami albo wcale niespokrewnione, jak w przypadku małżeństw decydujących się na adopcję dzieci. Niezależnie od tego, rodzina zawsze oznacza podstawową komórkę społeczną, pewną specyficzną wspólnotę osób żyjących razem – a miarą rodziny zawsze jest więź duchowa i emocjonalna, jaka wyraża się we wzajemnych relacjach między jej członkami, opartych na miłości, wierności, służbie i zaufaniu. Warto zauważyć, że dana rodzina przeżywa kryzys właśnie wtedy, gdy brakuje tych elementów w jej życiu.

Rodzina tworzywem społeczeństwa

W rodzinie człowiek ma największe szanse na właściwy rozwój duchowy, emocjonalny i społeczny. Zwyczaje i wartości przekazuje nam właśnie rodzina, ponieważ to ona jest odpowiedzialna za rozwój własnych członków, ze szczególnym naciskiem na wychowanie najmłodszych jej przedstawicieli. To z kolei stanowi doniosły fakt nie tylko z punktu widzenia rozwoju jednostki i funkcjonowania tej wspólnoty, ale jest także pierwszorzędnym czynnikiem formującym całe społeczeństwa i narody. Od sytuacji i pozycji rodziny w danym społeczeństwie zależy, czy ma ono szansę na rozwój, a nawet przetrwanie. Ten fakt weryfikowany jest nie tylko przez takie nienamacalne kryterium, jak wzrost lub upadek moralny zbiorowości, ale także dające się zmierzyć dane demograficzne. Im silniejsza jest rodzina, tym silniejsze jest społeczeństwo. Na przykład, jeżeli ktoś czuje silną więź ze swoją rodziną i regionem, w którym się wychowywał, to gorliwiej będzie bronił swojej ojczyzny w sytuacji jej zagrożenia. Jeżeli rodzina jest bogata i wielodzietna, to zamożne i rozwijające się demograficznie jest również społeczeństwo.

Rodzina formuje jednostki i pokolenia

Istnieje też bezpośrednia zależność między tym, jaką formację emocjonalną, moralną i intelektualną otrzymuje w rodzinie jednostka, a tym, jak postępuje ona w życiu społecznym. To znaczy: wychowanie otrzymane w rodzinie ma zazwyczaj niemal decydujący wpływ na decyzje podejmowane tak w życiu codziennym, jak też i w sprawowaniu funkcji społecznych przez jednostkę. Na przykład człowiek wychowany w duchu katolickim jako polityk nigdy nie zgodzi się na legalizację zabójstwa zwanego aborcją. Lekarz nie odmówi pomocy choremu ze względu na jego pochodzenie. Młody człowiek nie będzie miał wątpliwości, czy należy być patriotą. Wychowanie ma też mniej oczywisty wpływ na cechy jednostki, takie jak zdyscyplinowanie, sumienność w wykonywaniu obowiązków, otwartość na nowe rozwiązania, niezależność lub skłonność do myślenia kolektywnego. Przykładem może być osoba, która dzięki pracowitości, jakiej nauczyła się w rodzinie, efektywniej wykonuje swoje obowiązki w firmie, co przekłada się na dochody. To wszystko zależy od wartości, jakie zostały jednostce wpojone. A owe wartości są charakterystyczne dla danej kultury, którą tworzą właśnie rodziny. I oczywiście to na wzorcu rodziny, w której człowiek się wychowuje, oparty jest model rodziny, jaką zakłada on w przyszłości. Definicja modelu rodziny pociąga za sobą szerokie implikacje, z których niektóre zostały przed chwilą omówione. Stąd tak istotne jest, aby każde młode pokolenie, które wchodzi na scenę dziejów, poświęciło kondycji rodziny należną uwagę i podjęło wszelkie działania, by poprawić jej status i zadbać o perspektywy rozwoju.

Zagrożenia

Skoro tak doniosłym dla dziejów cywilizacji zagadnieniem jest rodzina – jej model i kondycja, to wypada dokonać refleksji nad zagrożeniami i szansami dla tej podstawowej komórki społecznej we współczesnym świecie: pozwolę sobie ograniczyć się w rozważaniach do naszej cywilizacji, Europy Zachodniej, choć analogiczne zagrożenia dostrzec można w różnych kulturach całego świata. Tradycyjnym modelem ściśle pojętej rodziny, który na przestrzeni wieków okazał się najbardziej optymalny dla rozwoju kultury europejskiej i jednocześnie najlepiej odpowiada naturalnym potrzebom człowieka, a także moralności chrześcijańskiej, jest sakramentalny związek jednego mężczyzny z jedną kobietą, otwarty na posiadanie (licznego) potomstwa. Bez wątpienia doskonale łączy on możliwość nawiązania ścisłych relacji przez wszystkich jej członków i tym samym ich spełnienia, z podstawowym zadaniem wydania na świat i właściwego wychowania nowego pokolenia.

Zmiana pojęć najdonioślejszym zagrożeniem

Zagrożeniem najbardziej bezpośrednio wymierzonym w przetrwanie tak pojętego modelu rodziny jest próba rozmycia słowa „rodzina” lub usiłowanie redefinicji tego pojęcia. Pierwszy cios w małżeństwo, które jest fundamentem rodziny, zadaje materialistyczny ateizm, który – nie uznając istnienia świata duchowego – podważa znaczenie małżeństwa jako sakramentu, to znaczy czegoś świętego i nierozerwalnego; wartości, której należy za wszelką cenę bronić. Świeckie małżeństwo, które z pozoru przypominać może chrześcijański związek dwóch osób, pozostaje jedynie pewną umową między małżonkami, jego kształt – konwencją społeczną, a sposób zawarcia – aktem urzędowym. Choć większość populacji Europy to ludzie wierzący, to ta materialistyczna mentalność zdaje się w pewnym sensie dominować i stąd tak liczne rozwody – w Belgii nawet 70% małżeństw, w Polsce – 36% w 2010 r. W Europie do rozwodu dochodzi co niecałe pół minuty. Zdecydowanie nie odpowiada to zasadom wiary, którą wyznaje 76% Europejczyków.

Filozofia dotyka nie tylko filozofów

Pokrewnym zagrożeniem dla coraz bardziej zlaicyzowanej Europy są wpływy ideologii „gender”. Choć większość ludzi nie zajmuje się filozofią, nie oznacza to, że pewne trendy akademickie nie przekładają się na ich sposób myślenia. Środowiska LGBT mają w Europie bardzo silne lobby, które wpływami politycznymi i finansowymi bezwzględnie wymuszają, aby promowane przez nich związki oparte nie na miłości czy wspólnych wartościach, lecz na pożądliwości, nie tylko traktować poważnie, ale wręcz zrównać prawnie z małżeństwem, a społecznie wręcz gloryfikować. Nawet jeśli osoby z zaburzeniami pojmowania własnej seksualności stanowią niski odsetek w społeczeństwie, to ich usilna propaganda jest poważnym zagrożeniem dla tradycyjnego stylu życia i sposobu myślenia o tak podstawowych pojęciach, jak płeć, tożsamość, miłość czy rodzina.

Ujemne skutki polityki gospodarczej

Pośrednim, mniej oczywistym i trudniej dostrzegalnym, lecz równie niebezpiecznym i wymiernym w skutkach zagrożeniem dla kondycji współczesnej rodziny są modele polityczne i ekonomiczne, jakie wprowadzone zostały w państwach Europy na przełomie XIX i XX wieku. W XVI wieku robotnik budowlany w Warszawie mógł ze swojej pensji samodzielnie utrzymać trzyosobową rodzinę. Dziś przeciętne zarobki takiego pracownika wystarczają na pokrycie zaledwie 80% minimum socjalnego dla dwojga rodziców z jednym dzieckiem. Choć współczesna mentalność odpowiada modelowi rodziny 2+1, w którym oboje rodziców pracują, należy zauważyć, że taka sytuacja podyktowana jest systemem ekonomicznym, w jakim przystało współczesnym Europejczykom funkcjonować.

Decydujący wpływ na brak finansowej zachęty do posiadania dzieci ma wprowadzony w Europie po raz pierwszy przez kanclerza Niemiec Bismarcka system emerytalny, który na skalę całego społeczeństwa praktycznie zlikwidował zależność między posiadaną liczbą potomstwa a kwestią utrzymania w podeszłym wieku. Jako system przymusowy i często nieefektywny nie tylko pozbawia motywacji do wydania na świat potomstwa i wychowania go w duchu szacunku dla starszych, ale także pozbawia istotnej części dochodów – w Polsce nawet 25% płacy brutto przeciętnego pracownika sfery produkcyjnej. W połączeniu z wysokimi podatkami, głównie podatkiem dochodowym, VAT, pozostałym podatkami, a także podatkami ukrytymi, współczesny model ekonomiczny z jednej strony pozwala na dostatnie życie osobom, które nie mają dzieci, a z drugiej strony tłamsi i pozbawia perspektyw rodziny wielodzietne, które w Polsce (i nie tylko) skazane są na niski poziom życia.

Niewydajne rozwiązania gospodarcze generują również tak w naszym kraju, jak i za granicą, wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi w wieku rozrodczym, co nie pozwala im na założenie rodziny. Zatem z powodu wysokich podatków i niewydajnych rozwiązań gospodarczych współczesnej władzy w państwach Unii Europejskiej, która takie rozwiązania promuje (na przykład narzucając minimalne stawki podatkowe), istnieje znacząca dysproporcja między majętnością osób samotnych lub w rodzinach 2+1, a rodzinami wielodzietnymi, na których przecież opiera się rozwój demograficzny. Stąd warto zauważyć, że choć społeczeństwa Europy są wysoko rozwinięte i bogate, to wysokie opodatkowanie pracy nie pozwala im na dalszy rozwój i dlatego niska dzietność jest paradoksalnie konsekwencją potencjalnego ubóstwa tradycyjnej rodziny.

Co więcej, tak zwana polityka prorodzinna państw Europy nie przynosi wymiernych rezultatów, a jest często okazją do pogłębiania istniejących już dysproporcji. Nie jest znane żadne rozwiązanie, które w sposób realny poprawiłoby prognozy demograficzne. Niektórzy ekonomiści zwracają uwagę na to, że wprowadzając dodatek na dziecko w postaci wypłacanych świadczeń, tak naprawdę rodzinom jedynie oddaje się część pieniędzy, które zostały im zabrane w podatkach. Ponadto takie rozwiązania nie zawsze są sprawiedliwie, gdyż każda centralnie planowana akcja finansowa skazana jest na ograniczenia związane z nieprzemyślanymi regulacjami oraz arbitralnymi decyzjami urzędników.

Kultura masowa jako zagrożenie

W dalszej kolejności wśród zagrożeń dla współczesnej rodziny wypada wymienić także wpływ kultury masowej na postrzeganie rodziny. Cechą każdego człowieka jest kierowanie się wzorcami, jakie podświadomie dostrzega on w życiu codziennym. Proste zjawisko społeczne, jakim jest naśladowanie otoczenia, powoduje, iż na postrzeganie rodziny istotny wpływ ma sposób, w jaki jest ona przedstawiana. Seriale, filmy, reklamy oraz inne produkty kultury masowej rzadko przedstawiają rodziny wielodzietne, dlatego w powszechnej świadomości utrwalają się one jako rzadkie, wręcz nietypowe zjawisko, kojarzone raczej z dawnymi czasami. Promowany jest zazwyczaj obraz rodziny 2+1, 2+kot lub tzw. „singli”, czyli osób samotnych.

Pornografia

Do elementów niszczących rodzinę niewątpliwie należy upowszechnienie się w ostatnich dekadach pornografii. Zgodnie z alarmującymi danymi Stowarzyszenia Twoja Sprawa, ponad połowa polskich gimnazjalistów regularnie ogląda pornografię, a 15% robi to codziennie. Pornografia jest nie tylko zjawiskiem szkodliwym z punktu widzenia czystości i moralnego prowadzenia się człowieka, ale ma również destrukcyjny wpływ na to, jak postrzega się drugą osobę. Promuje ona przedmiotowe podejście do człowieka, szczególnie kobiety, co obecne jest także w teledyskach albo reklamach, które niekiedy przedstawiają jedynie lekko ocenzurowaną wersję pornografii. To sprawia, że młodzi ludzie całkowicie zapominają o świętości aktu małżeńskiego, jako zwieńczenia miłości rozumianej przez decyzję o ofiarowaniu swojego życia ukochanej lub ukochanemu, zatwierdzoną w ślubowaniu wierności przed ołtarzem. Zatem zawieranie związku przestaje być wyższą formą przyjaźni, służby i odpowiedzialności, a zaczyna przypominać wymianę usług, czy sumę egoizmów. To rzecz jasna kwestionuje konieczność istnienia takiego bytu, jakim jest rodzina.

Antykoncepcja i aborcja

Z profanacją świętości, jaką jest akt małżeński z natury otwarty na płodność, wiąże się również kolejne zagrożenie – antykoncepcja. Nie tylko drastycznie zmniejsza ona dzietność, co z definicji stanowi jej główny rezultat, ale prowadzi też do identycznych skutków, co wspomniana wyżej pornografia. Przewidział to już w 1968 roku bł. Paweł VI w encyklice Humanae vitae, pisząc o upadku obyczajów, wzroście niewierności małżeńskiej i upadku szacunku dla kobiet. Analogiczny problem stanowi aborcja, która – niosąc te same skutki, co antykoncepcja – jest do tego niesłychaną zbrodnią przeciw ludzkiemu życiu i największym barbarzyństwem XXI wieku.

Nałogi

Na kondycję rodziny wpływają także różne formy uzależnienia, takie jak alkoholizm, narkomania, a w pewnym stopniu także uzależnienie od gier komputerowych, które, niszcząc jednostkę, sprawiają, że chore są jej relacje międzyludzkie, co w pierwszym rzędzie odbija się na rodzinie i często prowadzi do jej całkowitego zniszczenia.

Muzułmanie w Europie

Choć cały czas mowa o cywilizacji kultury Zachodu, która przeżywa obecnie jeden z największych jej kryzysów w dziejach, warto przeanalizować również zagrożenia dla rodziny, które kryje w sobie obecna już na coraz większą skalę w Europie kultura islamu. Myśląc perspektywicznie, naszemu pokoleniu przyjdzie zetrzeć się w przyszłości z tym odległym kulturowo światem, który dynamicznie rozrasta się tu, na naszym kontynencie. Tradycyjna rodzina europejska zagrożona jest zatem nie tylko przez problemy wewnętrzne, ale istotnie dostąpi próby zmierzenia się z innym modelem rodziny, który w równoległej kulturze uznawany jest również za tradycyjny i który obecnie odnosi sukces demograficzny. Mowa o rodzinie muzułmańskiej, która dopuszcza poligamię, rozwody, przemoc wobec kobiet i traktowanie ich jako gorsze od mężczyzn, stanowi zatem zagrożenie dla chrześcijańskiego nierozerwalnego sakramentu, zawieranego w całkowitej wolności między dwojgiem ludzi równych co do godności. To zagrożenie jest o tyle mniejsze, o ile do zdecydowania się na taki model rodziny przez Europejczyka byłaby konieczna zmiana religii i kultury, ale z drugiej strony o tyle większe, o ile dzietność muzułmańskiej rodziny jest średnio wyższa niż europejskiej, co przekłada się na niepokojące prognozy dotyczące najbliższej przyszłości Europy.

Nauczanie św. Jana Pawła II szansą dla rodziny

Choć z perspektywy tak wielu poważnych zagrożeń nie jest łatwo wykazać się optymizmem jeśli chodzi o przyszłość rodziny w naszym społeczeństwie, istnieją również nowe szanse dla jej rozwoju. O ile tradycyjna retoryka podejmująca zagadnienia małżeństwa i rodziny ustąpiła podejściu współczesnemu, tak szansy na odbudowanie konserwatywnego pojmowania rodziny upatrywać można w nowoczesnym sposobie przekazu, jakie zaprezentowane jest w nauczaniu polskiego papieża, między innymi w studium etycznym pt. „Miłość i odpowiedzialność” czy książce „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”.

Św. Jan Paweł II jest patronem rodzin między innymi z tego powodu, że starannie zgłębił temat rodziny i małżeństwa, zostawiając nam świeże dziedzictwo myśli, która na nowo odkrywa ważność i świętość tej instytucji. Dla większości społeczeństwa, która katolicką etykę małżeńską kojarzy z ograniczeniami, pewnym odkryciem może być wyniesienie aktu małżeńskiego do wysokiej godności, czegoś wręcz świętego. Jak pisał papież, „We współżyciu małżeńskim mężczyzny i kobiety dokonuje się więc spotkanie dwóch porządków: porządku natury zmierzającemu ku rozrodczości oraz porządku osobowego, który wyraża się w miłości osób i dąży do jak najpełniejszej jej realizacji”.

Dawać świadectwo

Jestem zdania, że niezrozumienie, z jakim spotyka się nauczanie Kościoła Katolickiego w tej kwestii wynika przede wszystkim z braku wiedzy. Być może w dzisiejszym świecie, w którym powszechne jest łamanie zasad tabu i rozmawianie na temat seksualności człowieka w sposób wulgarny i gorszący, szczególnie wśród osób młodych, które dopiero formują swój światopogląd, przekazywanie tradycyjnego podejścia jest o tyle nieatrakcyjne, co opóźnione względem przemian obyczajowych, jakie zaszły. Dziś osoby skromne i mające uporządkowaną wiedzę na temat tych zagadnień, prawdopodobnie popełniają błąd, milcząc i nie dając świadectwa zepsutemu światu zewnętrznemu. Należy przemyśleć, czy ta wstydliwość i przestarzały, fikcyjny obraz młodzieży rzekomo nieuświadomionej jeszcze na temat seksualności, nie jest przeszkodą w skutecznym wychowaniu do dorosłości.

Z jednej strony promuje się pomysł (w domyśle świeckiej) edukacji seksualnej, która w praktyce przyczynia się bardziej do pogłębienia problemu niż jego rozwiązania, a z drugiej strony brakuje katolickiej, tradycyjnej europejskiej propozycji przeciwdziałania skutkom zepsucia, jakie panuje wśród młodzieży. Aby najmłodsze pokolenie Polaków utworzyło zdrową rodzinę w przyszłości, konieczne jest, aby miało ono szanse uformować swoją moralność dzięki odpowiednio przekazanej wiedzy na ten temat. Przy czym należy znowu zastanowić się, czy aby na pewno programy szkolne w obecnym kształcie są dostatecznie atrakcyjną i skuteczną odpowiedzią na to zapotrzebowanie. Być może największą rolę odgrywać tu będą sami rówieśnicy, którzy we właściwy dla siebie sposób staną na straży tych zagrożonych wartości? Naturalnym świadectwem dla młodych ludzi będą także rodzice i starsze rodzeństwo, którzy powinni w większym stopniu zainteresować się dojrzewaniem młodych ludzi.

Zwolnienia podatkowe zamiast dodatków prorodzinnych

Jeżeli tak istotny wpływ na pozycję rodziny w społeczeństwie ma świat polityki, to niewątpliwie w celu ratowania rodziny nie wystarczy ograniczyć się do sfery kulturowej. Kluczowa będzie refleksja nad możliwościami zastąpienia obecnej tzw. polityki prorodzinnej prawdziwymi rozwiązaniami dającymi szansę na samodzielną poprawę bytu, takimi jak ulgi i zwolnienia podatkowe, a także zwolnienie ze składek emerytalnych tych rodzin, których dzietność sprzyja rozwojowi państwa. Byłby to pierwszy krok, który miałby na celu eliminację wykluczenia rodzin wielodzietnych na skutek dysproporcji finansowej.

Zmiana krótkowzrocznej polityki

Następną zmianą, która z całą pewnością wzbudziłaby kontrowersje, byłaby reforma systemu emerytalnego i zastąpienie go bardziej dobrowolnymi i niezależnymi od polityki państwa rozwiązaniami, co sprzyjałoby zarówno gospodarce, jak i europejskim rodzinom. W końcu wypada zatroszczyć się o przyszłe pokolenia, na których ciąży brzemię olbrzymiego zadłużenia – temu nie poświęca się wiele uwagi, mimo wielkich negatywnych skutków, jakie może mieć życie na koszt przyszłych pokoleń przez nieustanne odkładanie spłaty długów instytucji państwowych. Choć w kwestiach natury prawnej i ekonomicznej nie ma jedynej słusznej drogi, współczesne elity powinny być otwarte na konieczność dokonania całkowitej przebudowy – obecnie krótkowzrocznego – modelu gospodarki. Ponadto prawo powinno chronić rodzinę od nadużyć ze strony władzy, stać na straży tradycji i nie dopuszczać aborcji w żadnej formie.

Nowoczesna technologia w medycynie sprzyja rozwojowi metod zdrowego planowania rodziny i leczenia niepłodności. Powstaje coraz więcej ośrodków i organizacji, które przebijają się do świadomości społecznej z przekazem, że wobec takich haseł jak aborcja, in vitro czy antykoncepcja, istnieją poważne alternatywy takie jak naprotechnologia. Warto w nie inwestować, wymagają one jedynie więcej promocji i wsparcia.

Doniosła rola twórców sztuki

Wracając do sfery kultury, wielka odpowiedzialność spoczywa na dzisiejszych twórcach i artystach, ponieważ to od nich zależy współczesny obraz rodziny w oczach swoich odbiorców. Gdyby większość z nich postawiła na promocję motywu wiernego małżeństwa, dużej i zdrowej rodziny czy właściwych obyczajów, a nie tanią sensację, wówczas ludzie kultury przyczyniliby się do przetrwania i umocnienia tradycyjnej rodziny – odbieranej jako normę, standard, wzór do naśladowania, a nie ekscentryczny przypadek.

Zacznijmy od siebie Na koniec chciałbym zaznaczyć, że to od nas, drogie koleżanki i drodzy koledzy, zależy przyszłość rodziny. Żadna debata, żadne wystąpienie, żadne omówienie tematu zagrożeń i szans dla rodziny samo z siebie nie przyczyni się do zmiany obecnej sytuacji. Mam szczerą nadzieję, że – choć nie wszystko może wydawać się tak proste i oczywiste, jak podczas prezentowania tego wystąpienia – to stopniowo, krok po kroku, cegiełka po cegiełce, razem uda nam się odbudować naszą kulturę. Zacznijmy od siebie i postępujmy na co dzień tak, aby przyszłe pokolenia były nam wdzięczne za to, że w obliczu zagrożeń nie byliśmy bierni.

Paweł Rybacki

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor