Felieton 9 Feb 2016 | Redaktor
Miłosierdzie nigdy nie odrywa się od sprawiedliwości

W obecnych czasach słyszymy o różnych przejawach miłosierdzia, jednak nie zawsze rozumiemy pod tą nazwą jednakowe treści. Mówi się o Miłosierdziu Bożym, potrzebie okazywania go ludziom, szczególnie będącym w nędzy materialnej, duchowej, przestępcom i innym. Także papież Franciszek ogłosił Rok Miłosierdzia.

Temat doczekał się obszernych opracowań. Tu zastanowimy się tylko nad niektórymi jego aspektami. Święty Tomasz z Akwinu definiuje miłosierdzie jako: „…udzielanie rzeczom doskonałości, czyli dóbr, o ile one koją i ratują z każdego nieszczęścia”, albo „usunięcie jakiegokolwiek braku" (łac. remotio cuiuscumque defectus). Równocześnie przyznaje, że nie każdy brak jest nieszczęściem. Jest nim ten doznawany przez rozumną istotę, ponieważ tylko ona jest zdolna do szczęścia.

Miłosierdzie Boże jest przymiotem relacyjnym, wyrażającym czynność Boga w stosunku do stworzeń. Jest zatem czynnością woli, w którą angażuje się wiedza i znajomość stanu rzeczy oraz sposobu właściwego rozwiązania, a te są u Boga doskonałe. Stąd warto zwrócić uwagę, że Akwinata uznaje je za przymiot natury Boga, wypływający z Miłości. W Nim wyrażone są w stopniu najwyższym. W tym miejscu wagę tego stwierdzenia podkreśla zdanie świętego Jana – „Bóg jest Miłością”. Także święty Paweł uważa za największy i najważniejszy przymiot Boga – Miłość.

Pawłowe stwierdzenie „trwają: wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (Kor 13, 13) oznacza, że miłosierdzie powinno być tak pojmowane, aby nie została naruszona jej pozycja, a z nią ściśle wiąże się sprawiedliwość, która także zawarta jest w stopniu najwyższym w istocie Boga Trójjedynego. Nie mogą one istnieć w oderwaniu od siebie. Człowiek, jako stworzony na obraz i podobieństwo Boże, uczestniczy w nich w szczególny sposób.

Zwątpienie w Miłość Boga, za namową szatana w Raju, doprowadziło do grzechu pierworodnego. Waga tego grzechu i niedoskonałość natury człowieka spowodowały oderwanie od bliskiej relacji ze Stwórcą. Także diabeł uniesiony pychą, nie chciał dalej Bogu służyć, przez co oddzielił się całkowicie od Bożego Miłosierdzia. Jego rozeznanie i wybór był pełny, gdyż nie ograniczało go ciało ani czas, dlatego oddzielenie jest ostateczne i nigdy nie może dosięgnąć go łaska miłosierdzia, która ma swoje źródło w Stwórcy.

Kwestie te były przedmiotem sporów teologicznych wczesnego chrześcijaństwa, a powracali do niego także niektórzy teolodzy współcześni. Uznawanie tak zwanej apokatastazy, czyli ostatecznego darowania wszystkich grzechów nawet szatanom, zostały uznane za herezję i nie mają racji bytu w świetle Pisma Świętego. My, z powodu ludzkich ograniczeń, zaznaliśmy łaskawszego losu i Bóg przyrzekł skruszonym pierwszym rodzicom pomoc w spłaceniu długu sprawiedliwości, jaki zaciągnęli swoim czynem. Dokonał tego Syn Boży, który uniżył się tak bardzo, że przyjął naturę człowieka i ofiarował za nas Ojcu Siebie samego.

Miłosierdzie nigdy nie jest oderwane od sprawiedliwości, choć jedno i drugie bierze początek w Miłości. Wszystkie te przymioty występują w najwyższej doskonałości u Boga. Jak łatwo zauważyć, mają one sens tylko w odniesieniu osobowym. Podobnie, oderwanie się od Miłości Boga, które jest grzechem, też ma wymiar osobowy. Nauka o Miłosierdziu Bożym wielokrotnie pojawia się na kartach Pisma Świętego. Niektóre jego przedstawienia warto przypomnieć. W Psalmie 30 zawarta jest prośba skierowana do Boga o miłosierdzie, a Psalm 51 jest błaganiem Dawida o przebaczenie ciężkiego grzechu.

Jest to problem o dużej wadze, o czym przekonałem się w swojej pracy. Gdy życie kogoś bliskiego zbliża się do końca, nie ma ważniejszej sprawy, jak zapewnienie wsparcia duchowego, zadbanie o zaopatrzenie sakramentami świętymi, szczególnie, gdy osoba miała w swoim życiu problem z relacją z Bogiem. Niewielu o tym pamięta i koncentruje się na sprawach ziemskich albo na tym, aby nie „straszyć” osoby umierającej księdzem. Warto pamiętać, że dla ludzi chorych, starych i umierającymi, największym bólem jest opuszczenie przez rodzinę i samotność, a nie ksiądz. Chociaż nie zawsze możemy pomóc, życzliwe trwanie przy cierpiącym jest wyrazem wielkiego miłosierdzia.

Miłosierdzie, które znajduje najpełniejszy wyraz w Bożej Miłości, jest Jego darem. Dzisiaj okazuje się szczególnie potrzebne, gdyż w świecie zdominowanym przez nieokiełznaną chęć zysku, nie zawsze jest właściwie rozumiane. Czasem nawet na pozornych aktach miłosierdzia usiłuje się „robić interes”. Krzykliwe akcje „pomocy”, które często mają „drugie dno”, stają się okazją do zbijania pokaźnego zysku albo tworzenia pozytywnego wizerunku medialnego. Takie miłosierdzie „na pokaz” jest oszustwem, a każde oszustwo ma zawsze diabelskie korzenie. Jest jeszcze jeden ważny aspekt, o który musimy pamiętać.

Wszystkie sakramenty Kościoła katolickiego mają źródło w Miłosierdziu Bożym. To przez nie jest urzeczywistniana wielka Miłość Boga, która, mimo naszej grzeszności i niegodności, pozwala uczestniczyć w życiu samego Stwórcy. Zarówno Chrzest, który włącza w Kościół Chrystusowy, Bierzmowanie, Sakrament Spowiedzi, Komunia Święta, Sakrament Chorych, Małżeństwo i Kapłaństwo, wszystkie one wzmacniają w nas więzi z Trójjedynym Bogiem, ku któremu zmierzamy. Problem tylko w tym, żebyśmy chcieli odpowiedzieć na Jego dary, gdyż nigdy ich nie udziela wbrew naszej woli. Na to mamy czas tylko w życiu doczesnym, bo po jego zakończeniu wybór, jakiego dokonaliśmy, staje się wyborem ostatecznym.

Rodzi się pytanie, czy możemy okazać miłosierdzie tym, którzy już przeszli na „drugą stronę”. Nie znamy ich losu. Tylko Bóg wie, czy mają szansę na Niebo. Z piekła nie ma powrotu, lecz dla tych, którzy przechodzą oczyszczenie, ten czas może być skrócony przez ofiary złożone Bogu w ich intencji. Kościół naucza, że największą ulgę daje im godnie sprawowana i ofiarowana Msza święta, a szczególnie tak zwana „gregorianka”, czyli trzydzieści kolejnych Mszy świętych odprawionych w ich intencji.

Różaniec, post, pokuta, Komunia Święta i wiele innych aktów czci oddawanej Bogu, ofiarowanych za naszych zmarłych, są wyrazem wielkiego miłosierdzia, o które oni nie mogą już prosić i stanowi dla nich realną pomoc. Zmarli także mogą otaczać nas modlitwą i jest to pomoc bardzo skuteczna. Każdy akt miłosierdzia z naszej strony łączy nas z nieskończoną Miłością i pomnaża przestrzeń dobra sięgającą wieczności.

dr n. med. Jerzy Kąkol

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor