Felieton 16 Apr 2019 | Redaktor
Męczennik z Bydgoszczy - zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego

W Luboniu koło Poznania zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego bydgoszczanina — ks. Stanisława Streicha. Sesji trybunału kościelnego kończącej proces przewodniczył abp Stanisław Gądecki. Teraz akta sprawy trafią do Rzymu.

— Jako Kościół poznański jesteśmy zobowiązani do tego, by ks. Stanisław Streich dołączył do grona męczenników i stał się wzorem świętości nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale dla Kościoła powszechnego – mówił przewodniczący Episkopatu Polski w kościele pw. św. Jana Bosko w Luboniu, tym samym, gdzie w 1938 r. podczas Mszy św. dla dzieci ks. Streich poniósł śmierć męczeńską.

Przypomnijmy, o czym już pisaliśmy w Tygodniku Bydgoskim, że ten kapłan, który cieszył się ogromnym szacunkiem mieszkańców Lubonia ze względu na zaangażowanie na rzecz bezrobotnych i najuboższych, został zabity przez komunistę z nienawiści do Kościoła. Wawrzyn Nowak po oddaniu do księdza kilku śmiertelnych strzałów w kościele wypełnionym dziećmi krzyczał „Niech żyje komuna”.

— W pogrzebie zamordowanego proboszcza uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy wiernych, śmierć męczeńska poruszyła ówczesną opinię publiczną, a słowa głębokiego zaniepokojenia sytuacją w Polsce wyraził m.in. ówczesny nuncjusz apostolski w Warszawie, abp Filippo Cortesi. Grób kapłana męczennika znajduje się przy kościele w Luboniu — przypominał abp Gądecki w Luboniu.

Ksiądz Stanisław Streich urodził się w 1902 roku w Bydgoszczy. Mieszkał z rodzicami przy ul. Chrobrego 12. Naukę zakończył, już w wolnej Polsce, świadectwem dojrzałości Państwowego Gimnazjum w Bydgoszczy, w 1920 roku i wstąpił do seminarium duchownego w Poznaniu (diecezja gnieźnieńska, na której terenie znajdowała się Bydgoszcz, wtedy była połączona z poznańską)

W roku 1927, prawdopodobnie z rąk ks. arcybiskupa gnieźnieńsko-poznańskiego Edmunda kardynała Dalbora, Stanisław Streich otrzymał święcenia kapłańskie. Został potem proboszczem w Luboniu, gdzie wybudował kościół.

27 lutego 1938 roku o godzinie 9.30 ks. Streich zasiadł jak zwykle w konfesjonale, by słuchać spowiedzi. W tym czasie Wawrzyniec Nowak po nocy spędzonej na grze w karty, około godziny 8.00 zjadł śniadanie, włożył do kieszeni czarnego płaszcza 9-strzałowy browning kalibru 7,35 mm i wyszedł z domu w wesołym nastroju. Następnie stanął na skrzyżowaniu ul. Armii Poznań i Dąbrowskiego, przy szkole powszechnej i wyglądało na to, że na kogoś czekał.

Rozpoczęła się Msza św, którą odprawiał ks. Streich. Po odejściu od ołtarza proboszcz zdjął ornat przy stole i skierował się ku ambonie (według przepisów dawnej liturgii na czas kazania kapłan zdejmował ornat). Proboszcz, przyciskając lewą ręką do piersi niesione księgi, prawą ręką dotykał główek dzieci, prosząc o przejście. Gdy zbliżył się do ambony, niespodziewanie wyskoczył człowiek z wysoko podniesioną ręką i strzelił dwukrotnie do księdza, mierząc w jego twarz zwróconą w kierunku napastnika. Druga kula utkwiła w podniesionym ewangeliarzu. Ksiądz natychmiast padł do tyłu na prawy bok i już się nie poruszył. Po kilku sekundach zamachowiec zrobił krok naprzód i oddał dwa kolejne strzały w plecy kapłana. Powstała panika, dzieci zaczęły krzyczeć i gwałtownie pchać w kierunku wyjścia, jednak po chwili mężczyźni ujęli mordercę.

Wawrzyniec Nowak działał wcześniej w rozmaitych bojówkach komunistycznych na Wołyniu. Na początku lat trzydziestych przyjechał do Lubonia. Luboń był terenem przemysłowym, mocno podatnym na hasła komunistyczne. Nowak należał do tajnej organizacji wojskowej działającej przy partii komunistycznej, która w Polsce była nielegalna. Nie wiemy, jak przebiegały przygotowania do zabójstwa ani dlaczego wybrał tę właśnie osobę.

Po dokonaniu morderstwa został przez parafian oddany w ręce policji. Sąd skazał go na wyrok śmierci i według oficjalnej wersji wyrok wykonano. Pojawiła się jednak hipoteza, że został on wymieniony w Związku Sowieckim na inne osoby.

Hipotezy tej w oparciu o obecny stan wiedzy nie da się ani potwierdzić, ani obalić. Istnieje zeznanie osoby, która twierdzi, że widziała zwłoki Nowaka i w tamtym czasie była przekonana, że to był on. Dziś, po tylu latach, nie jest w stanie z całą pewnością powiedzieć, czy był to on.

Abp Gądecki przypomniał w Luboniu, że od początku istnienia chrześcijaństwa wyznawcy Chrystusa zmuszeni byli płacić życiem za swoją wiarę. Historia Kościoła naznaczona jest krwią męczenników – dodał.

Cała ta sprawa przypominać musi także o zbrodniczym charakterze ideologii komunistycznej. Kościół w Polsce jak mógł opierał się komunistycznej rewolucji. Była ona nieludzka nie tylko dlatego, że absurdy ekonomiczne niszczyły narodowe zasoby, a terror kosztował życie wielu ludzi. To wszystko oczywiście było godne potępienia, ale pamiętać trzeba o przyczynie, z której wynikało zło tego społecznego nieporządku. Wskazał ją papież Pius XI w encyklice Divini Redemptoris.

„Na to właśnie patrzymy obecnie z najdotkliwszym bólem: po raz pierwszy bowiem w dziejach ludzkości jesteśmy świadkami starannie i planowo przygotowanego buntu przeciw wszystkiemu, »co nazywa się Bogiem« (2 Tes 2,4). Bo komunizm jest z natury swej antyreligijny i uważa religię za »opium dla ludu«, ponieważ jej zasady głoszące życie pozagrobowe odciągają proletariat od budowania na ziemi przyszłego raju sowieckiego. Nie można jednak bezkarnie gardzić prawem naturalnym ani Bogiem — jego Twórcą. Komunizm nie zdołał osiągnąć swych celów i nigdy ich nie osiągnie, nawet w dziedzinie czysto gospodarczej. Nie przeczymy, że Rosję otrząsnął z długiej, wiekowej inercji i że wszelkimi, często bezwzględnymi, środkami osiągnął pewien postęp w dorobku materialnym, ale wiemy też na podstawie wiarygodnych świadectw, pochodzących częściowo z ostatnich czasów, że nawet pod tym względem nie dotrzymał swoich obietnic, jeśli nie liczyć niewolnictwa narzuconego przemocą milionom ludzi. Nadmienić należy również, że w sprawach ekonomicznych potrzebne jest pewne minimum moralności i pewne poczucie odpowiedzialności, a na to w materialistycznym systemie, takim jak komunizm, nie ma miejsca. Zamiast tego jest terror, taki właśnie, jaki widzimy w Rosji, gdzie dawni towarzysze, niegdyś wspólnie spiskujący i walczący, mordują się wzajemnie; terror, który nie jest w stanie powstrzymać rozkładu moralnego, a tym bardziej dezorganizacji struktury społecznej”.

Maksymilian Powęski

źródło: TYGODNIK BYDGOSKI

foto: www.ksiadz-streich.org

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor