Felieton 25 Jan 2016 | Redaktor
Katolickość

Mówiąc o swojej przynależności do Kościoła powiemy „jestem katolikiem”. Powiadamy też o naszym Kościele – „katolicki”. Nasz portal „Katolicka Bydgoszcz” szczyci się tym słowem w swojej nazwie, sugerując też przynależność samego miasta do katolickiej wspólnoty i wyrażając dumę z tej tożsamości.

Czym jednak jest ta katolickość? Czy oznacza ona coś więcej niż tylko nazwę określonego wyznania? Nietrudno znaleźć w dobie elektronicznych wyszukiwarek słownikowe definicje, a z definicji takiej dowiemy się, że źródłem słowa „katolicki” jest greckie słowo „καθολική”, które na polski przekłada się jako „powszechny”. Potwierdzenie poprawności takiego przekładu znajdziemy w recytowanym w każdą niedzielę wyznaniu wiary. Wyznajemy w nim wiarę w „jeden święty, powszechny, apostolski Kościół”. W tekście łacińskim tego „credo” występuje słowo catholicam, tożsame z greckim „καθολική”.

Katolickość, a więc powszechność Kościoła jest więc nie tylko jego nazwą, ale i przedmiotem wiary i to tej uroczyście wyznawanej przed ołtarzem. O jaką powszechność więc chodzi? Czy tę, która oznacza działalność Kościoła wszędzie na świecie, we wszystkich krajach, „aż po krańce ziemi”? Zapewne chodzi również i o tę geograficzną „powszechność”, to zwykle mamy przecież na myśli, gdy mówimy „Kościół powszechny”. To jednak zbyt mało.

Innym aspektem powszechności, a więc katolickości, który po chwili zastanowienia zapewne przyjdzie nam na myśl, jest to, że wiara katolicka jest odpowiednia i dostępna, i prowadząca do zbawienia dla każdego człowieka, skądkolwiek by pochodził, z jakiejkolwiek kultury czy warstwy społecznej, dla mężczyzny czy kobiety, biednego czy bogatego, wykształconego czy prostego. To jest też ważny aspekt katolickości, który jednak nie wyczerpuje jej pełnego znaczenia. Katolickość oznacza bowiem całościowe, kompleksowe, integralne spojrzenie na prawdę o Bogu, o człowieku i o świecie. Historia myśli ludzkiej zna wiele sporów w czasie których różni – wielcy skądinąd – myśliciele zajmowali stanowiska skrajnie różne. Znamy ze szkół wielkie doktryny filozoficzne, które można sobie przeciwstawiać, jak realizm i idealizm, racjonalizm i irracjonalizm, materializm i spirytualizm, determinizm i indeterminizm etc.

Zdrowa nauka katolicka wskazuje nam, że poznanie ludzkie następuje przez zmysły, ale rozum ma w nim swój udział i w ten sposób czerpie z realizmu, ale i w idealizmie widzi jakieś ziarno prawdy. Wiara nie jest sprzeczna z rozumem, ale są w niej prawdy przekraczające rozum – tak godzi w sobie racjonalizm i irracjonalizm (Mikołaj Kuzańczyk ukuł tu słynne powiedzenie „docta ignorantia”). Uznaje w człowieku pierwiastek materialny i duchowy, i przedziwną ich syntezę, wreszcie nie zaprzecza przyczynowości, ale broni prawdy o wolności człowieka. Ta katolicka – całościowa postawa nazywana bywa też chrześcijańskim uniwersalizmem.

Nie zadowala się ona jakimś wycinkiem prawdy, jakimś jej aspektem. W stosunku do doktryn partykularystycznych, które znalazłszy jakąś cząstkę prawdy nie widzą innych jej aspektów i nie obejmują jej pełni, katolicyzm ma charakter uniwersalny, nie wykluczając tego wszystkiego co doktryny i nauki szczegółowe zawierają w sobie pozytywnego, prawdziwego i twórczego.

Myliłby się jednak ktoś, kto w takim podejściu widziałby synkretyzm, czyli przyjmowanie wszystkich nauk i serwowanie jakiejś ich mieszaniny. Nie, katolicyzm tworzy rzeczywistą syntezę, a nie mieszankę. Dowodem na to, że w katolicyzmie – mimo całej jego powszechności, uniwersalności – nie ma cienia synkretyzmu, jest bardzo zdecydowane – widoczne w całej historii Kościoła – odrzucanie nauk błędnych. Żadna inna religia nie przeciwstawiała się tak stanowczo fałszywym prądom, jak religia katolicka.

Wspaniałym literackim obrazem tej stanowczości Kościoła wobec fałszu, jest opowiadanie Sołowiowa, rosyjskiego filozofa, o Antychryście. Gdy prawie wszyscy złożyli już rzeczonemu Antychrystowi hołd i wydaje się, że ten ostatecznie zwyciężył, papież wypowiada zdecydowanym głosem „contradicitur” – sprzeciwiam się!

Trzeba mieć odwagę, żeby wygłosić sprzeciw przeciwko całemu światu. Nie będę ujawniał dalszych losów papieża tym, którzy opowiadania Sołowiowa nie znają, ale ważne jest w tym momencie, że synteza jest istotnym rysem katolicyzmu; nie jest to jednak nigdy synteza za cenę prawdy.

Uniwersalizm ten w mistrzowski sposób w swojej doktrynie opracował św. Tomasz z Akwinu, noszący z tego powodu zaszczytny tytuł „Doctor Communis” czyli doktora – nauczyciela powszechnego. Świętego Tomasza z Akwinu Kościół w zreformowanym kalendarzu wspomina 28 stycznia.

Michał Jędryka

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor